▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zen 874, Tn-4’^
⠀⠀⠀⠀⠀⠀(183 Earth days after Thanos' defeat)
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Home Planet: Zen-Whoberi
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Galaxy: Milky Way
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Delikatny powiew wiatru wdarł się pomiędzy kilka smukłych, kamiennych kolumn. ⠀Lawirował wokół powierzchni wysadzonej beżowymi płytami, a następnie zanurkował ostro przy samotnym ⠀słupku, umiejscowionym w centrum budowli. Całość przypominała ruinę jakiejś dawnej świątyni, która w ⠀czasach świetności mogła zrzeszać większość mieszkańców wschodniej części podnóża Gór Przodków. ⠀Planeta Zen-Whoberi niemal w siedemdziesięciu procentach była pokryta pokaźnymi, wysokimi pasmami ⠀górskimi. Niekiedy zdarzało się, że pomiędzy szczytami znajdowała się wyrwa w postaci zielonych połaci ⠀nizinnych, co kilka kilometrów przecinanych rzekami i większymi jeziorami. Właśnie tam osiedlał się rdzenny, ⠀szczytowy gatunek tej planety. Świątynie były wznoszone na skarpach, pod którymi znajdywały się ujścia ⠀podziemnych, wodnych prądów, tworzących ogromne wodospady, które opadały w dół i zasilały całą ⠀gospodarkę i technologię zielonoskórych. Solidne, bogato zdobione budowle były przeznaczone nie dla ⠀bóstw, jak to bywało u większości innych, inteligentnych ras. Whoberianie tworzyli je dla garstki wybranych. ⠀Były to wybitne jednostki, które swoimi działaniami przysłużyły się całemu społeczeństwu. Mieszkali na ⠀najwyższych skarpach, które zapewniały doskonały widok na całe metropolie. Wierzono, że życie wśród ⠀szczytów górskich sprawiało, że wybrani byli w stanie strzec całą populację i bacznie obserwować działania ⠀pobratymców. Oczywiście nie byli więźniami własnych zaszczytów. Jeżeli tylko chcieli, mogli udać się do ⠀miast przy użyciu specjalnych statków napędzanych na odwrócone pole grawitacyjne. Nowoczesny środek ⠀transportu zapewniał komfortową i niemalże błyskawiczną podróż w wybrane miejsce. Każdy z mieszkańców ⠀dysponował podobnym sprzętem, ale tradycja nakazywała by udawać się do świątyń przy pomocy ⠀specjalnych wind magnetycznych wydrążonych w skałach. Zwyczaje Whoberian koncentrowały się głównie ⠀wokół pielęgnowania najdoskonalszych jednostek. Przede wszystkim dbano o rozwój naukowy, ⠀technologiczny oraz stale poszerzano wiedzę z dziedziny astronomii. Wszechświat stał się celem ⠀zielonoskórych, a ich częstym tematem dyskusji były plany dotyczące zasiedlenia obiektów znajdujących się ⠀w tym samym układzie planetarnym. Whoberianie starali się dbać o ewolucję i rozwój całego gatunku, mimo ⠀że można było dostrzec wyraźne podziały wśród społeczności i różnice w poziomie jakości życia. Najwyższe ⠀pozycje i najlepsze warunki przysługiwały wynalazcom, uczonym, inżynierom oraz wojownikom. Nieco niżej ⠀znajdowali się uzdrowiciele, a na samym dole piramidy społecznej byli rolnicy. Ta grupa często głodowała i ⠀żyła w biedzie. Najbardziej uprzywilejowani przedstawiciele Whoberi robili wszystko, aby ich rasa wzniosła ⠀się ponad wszelkie ograniczenia, nie zważając na żadne konsekwencje. Nie wahali się nawet poświęcić ⠀części społeczności.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po rzezi, jaką rozpętał Thanos, zielonoskórzy utracili wszystkich wybranych – obrońców, ⠀którzy polegli haniebnie poprzez strzał z blasterów, a nie w czasie walki. Połowa populacji została poddana ⠀eksterminacji, a ocaleli całkowicie utracili chęć życia. Pogrążeni w rozpaczy i żałobie długo nie byli w stanie ⠀się podnieść. Piekło zgotowane przez Tytana, fanatyka swojej misji zbawienia Wszechświata, rozpoczęło ⠀serię grupowych samobójstw i okaleczeń. Cios, jaki został zadany rasie Whoberi, odcisnął na nich zbyt duże ⠀piętno. Postanowiono zrzec się wiedzy na temat licznych odkryć naukowych i znanej, posiadanej technologii. ⠀Podjęto decyzję o prowadzeniu skromnego życia, z dala od przestrzeni kosmicznej. Cała uwaga została ⠀skupiona na planecie, aby w przyszłości podobny scenariusz nie miał prawa się powtórzyć. Atak Thanosa nie ⠀został odebrany jako akt ułaskawienia, a poddany interpretacji jako próba siły. Whoberianie byli świadomi, iż ⠀rasy, które uzyskały napędy międzygwiezdne, wkroczyły tym samym na arenę, w której rozgrywają się ⠀nieskończone walki o wpływy we Wszechświecie. Wiedza i rozwój w obszarze technologicznym zostały ⠀przeklęte. Bezwzględnie zabroniono wszelkich praktyk w tym kierunku dla dobra przyszłości gatunku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po wielu latach krwawe żniwa powoli zaczęły przeradzać się w pierwsze oznaki urodzaju. ⠀Populacja zaczęła odradzać się z popiołów, surowce zostały odnowione w sposób naturalny i znów były ⠀dostępne dla każdego Whoberi, po biedzie czy głodzie nie zostało żadnego śladu. Społeczeństwo nauczyło ⠀się żyć w zgodzie z naturą, a na planecie zapanował niemalże idealny ład i porządek.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Spokój nie trwa jednak wiecznie, nawet ten zbudowany w imię najboleśniejszych ⠀poświęceń. W momencie wejścia w atmosferę niewielkiego statku Whoberianie ponownie zadrżeli. Wtedy ⠀jeszcze nikt z nich nie spodziewał się kto tak właściwie przybył na ich planetę. Nieoczekiwane i dosyć ⠀gwałtowne pojawienie się Gamory wstrząsnęło zielonoskórymi. Własny gatunek traktował ją jako źródło ⠀zagrożenia, tylko dlatego, że przybyła z kosmosu. Najprawdopodobniej zostałaby stracona, gdyby nie fakt, ⠀że jej pojawienie się stanowiło zarazem cud, ponieważ była jedyną, znaną od dziesięcioleci Whoberianką, ⠀która opuściła planetę i przeżyła. Mimo to strach stał się silniejszy. Wielu mieszkańców planety obawiało się, ⠀że Gamora sprowadzi na nich kolejne problemy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Musiała się ukryć. Nie tego się spodziewała. Powrót do korzeni całkowicie ją rozczarował. ⠀Zamiast widoku dumnej, silnej i niezłomnej rasy, wznoszącej się ponad wyżyny własnych możliwości, zastała ⠀roztrzęsionych i kulących się ze strachu tchórzy, którzy siedzieli cicho i udawali, że nie istnieją. Potrzeba ⠀poszukiwania sensu istnienia wśród gwiazd umarła. Gamora była świadoma, że gdyby nie ⠀została dostrzeżona przez Thanosa, a mimo to przeżyłaby rzeź wśród populacji, to zapewne odziedziczyłaby ⠀obecne myślenie i podejście pobratymców. Jednak jej losy potoczyły się zupełnie inaczej — ⠀została wychowana na bezlitosną zabójczynię, przelewała krew miliardów istnień i żyła ideą wpajaną przez ⠀przybranego, despotycznego ojca. To wszystko za bardzo ją zmieniło, ukształtowało na zupełnie inną Zen-⠀Whoberi. Teraz miała okazję to wykorzystać. Thanos może i ocalił planetę przed samozagładą, ale zarazem ⠀pozbawił populacji niezbędnych jednostek, które nierzadko pełniły ważne funkcje. Losowość nie była ⠀przychylna zielonoskórym, ponieważ zabito większość wojowników, co spowodowało, że byli całkowicie ⠀bezbronni. Gamora uznała, że w tajemnicy pozyska uznanie wśród młodych Whoberi. Wielu zrozumiało jej ⠀podejście do obecnej sytuacji. Zabójczyni udała się na zgliszcza świątyni i tam zamierzała uczyć ich walczyć, ⠀po to by jej rasa była w stanie się bronić. To jedyne co mogła dla nich zrobić…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wiatr wprawił w ruch kilka kolorowych sznurków, na których końcach znajdowały się ⠀szklane, wyszlifowane koła o idealnym kształcie i wyważonej ciężkości. Okrągłe obiekty obijały się o siebie i ⠀wyzwalały przy tym cichutki, rytmiczny brzdęk. Wydawało się, że lewitowały w powietrzu, kilka centymetrów ⠀nad zakończeniem słupka stojącego w centrum ruin. Unosiły się bez jakiejkolwiek podpory czy siły. Czysty, ⠀płynny i delikatny dźwięk wyzwolony przez podmuchy wiatru, zakłócił ciszę i jednocześnie poprzedził gong ⠀ścierających się ze sobą broni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Cały czas podążaj za mną. Patrz mi prosto w oczy. Staraj się przy użyciu ⠀jedynie spojrzenia wymusić na mnie presję, dzięki której nie będę w stanie spuścić z Ciebie wzroku. Masz ⠀być niezachwiany, pewny siebie. Jeśli wykonujesz jakiś ruch, to Twoje oczy nie kierują się za nim. Nie mogą ⠀nawet zadrżeć, kiedy decydujesz się działać. —————Gamora zablokowała kolejny atak i posłała ⠀przeciwnikowi kilka ciosów. Jeden z nich przeciął przedramię uczniowi, z którym walczyła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Najważniejsza zasada. Nigdy nie zdradzaj przeciwnikowi swoich kolejnych ⠀ruchów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Miecz wędrował błyskawicznie to w jedną, to w drugą stronę, aż w końcu uderzył mocno, ⠀prosto w cel, wytrącając broń z rąk przeciwnika. Ostrze zaświszczało złowrogo, kiedy przecięło powietrze i ⠀zatrzymało się kilka milimetrów od tętnicy szyjnej Whoberianina.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Musisz wyćwiczyć spojrzenie, inaczej zginiesz. Daj znać kolejnemu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zielonoskóra wojowniczka schowała miecz i skrzyżowała ręce, opierając je wygodnie o ⠀dolną część klatki piersiowej. Ze spokojem oczekiwała kolejnego podopiecznego, który jak się domyślała nie ⠀zaatakuje bezpośrednio, a raczej zda się na element zaskoczenia. Znała każdego ucznia na wylot, ⠀przewidywała wszystkie ruchy, a nawet taktykę, którą desperacko próbowali ją zaskoczyć. Jednak nie ⠀wykorzystywała tej wiedzy przeciwko nim. Gamora oceniała czy ich działania są przemyślane, ciosy celne i ⠀poprawnie wyprowadzane, a postawa stabilna. Jeśli któryś z tych aspektów był nieprawidłowy, to zabójczyni ⠀posługiwała się tym by udowodnić uczniom, że nawet najmniejszy błąd może ich kosztować życie. Czasami ⠀nawet cena była znacznie wyższa, jeśli walczyliby w imię tych, których będą chcieli chronić. Bezlitosne ⠀sprowadzanie do parteru, niekiedy rany kute, czy połamane żebra miały być formą przestrogi. Musieli ⠀odrzucić dotychczasową, pacyfistyczną powłokę, a zacząć myśleć jak zabójca, stać się nim.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przypuszczenia Gamory były słuszne, przeciwnik wyłonił się z ukrycia i skoczył z ⠀wysokości, ku niej. Wprawiona w boju zabójczyni odbiła się od ziemi, wykonała pół salto i kopnęła młodego ⠀Whoberianina w plecy. Ten uderzył z impetem o twarde płytki i skulił się, wijąc z bólu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Poruszasz się bezszelestnie, ale wciąż popełniasz dosyć istotny błąd. —————Zmarszczyła lekko brwi w geście wyraźnego niezadowolenia. Nie mogła być nawet minimalnie ⠀dumna, wiedząc, że chłopak zginąłby szybciej niż jego poprzednik.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jeśli chcesz być niewidzialnym dla wroga, to musisz stać się jednością z ⠀otoczeniem. Brać pod uwagę wszystkie jego aspekty i zmienne. Nie słyszałam Cię, ale co z tego, skoro od ⠀razu dostrzegłam Twój cień. Zdradził Cię niekorzystny kąt padania światła. W tej chwili słońca zachodzą, a to ⠀oznacza, że naświetlenie się zmienia. Nie ćwiczyliśmy w takich warunkach. Nie zawsze będziesz ⠀przygotowany na każdą ewentualność, ale jeśli chcesz przetrwać, to musisz wykształcić w sobie elastyczną ⠀adaptację. Następny! ⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kolejni uczniowie popełniali więcej bądź mniej błędów, ale za każdym razem werdykt ⠀Gamory brzmiał tak samo – śmierć. Zabójczyni doskonale zdawała sobie sprawę, że po unicestwieniu wielu ⠀wojowników, Whoberianie przybrali bardziej pacyfistyczny tryb życia. Przez wiele lat zajmowali się ⠀rolnictwem, rozbudową miast, stopniowo wypierając wszelkie przejawy siłowego rozwiązywania spraw. Aż ⠀dotąd na planecie nie uczono samoobrony ani walki. Nic więc dziwnego, że podopieczni wolno przyswajali ⠀wiedzę i wciąż popełniali banalne mankamenty. Mimo to, zielonoskóra wojowniczka wierzyła, że któregoś ⠀dnia ich upór zostanie wynagrodzony i staną się godnymi obrońcami planety.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nikt nie przeżył starcia. —————Stanowczy, doniosły głos mentorki ⠀sprawił, że stojący w rzędzie młodzi Whoberianie spuścili głowy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Macie trzy zachody słońc na doszlifowanie technik i eliminację błędów. ⠀Widzimy się osiemset siedemdziesiątego siódmego Zena, o tej samej porze. Nie zawiedźcie mnie!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po każdym treningu Gamora udawała się na najwyższą, ulubioną skarpę, siadała na ⠀miękkiej, turkusowej trawie i patrzyła w dal, aż nieco ponad horyzont. Tonęła w dźwięku hektolitrów wody ⠀opadającej w dół, w formie wodospadu i we własnych myślach. Trwała tak kilka, długich godzin, aż na niebie ⠀można było dostrzec pierwsze gwiazdy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Niekiedy zdarzały się zeny, takie jak ten, kiedy zadumę przerywało pojawienie się ⠀pewnej, ciekawskiej dziewczynki, imieniem Neftari. Młoda Whoberi przypominała Gamorze nią samą, z ⠀czasów, kiedy była jeszcze porywczym, pogrążonym w marzeniach dzieckiem, które prowadziło beztroskie ⠀życie. Co prawda pochodziła z ubogiej rodziny i często chodziła głodna, ale nigdy nie narzekała. Do pełni ⠀szczęścia wystarczali jej kochający rodzice. Jednak ta perspektywa szybko uległa zmianie. Dzieciństwo ⠀zielonoskórej wojowniczki skończyło się przedwcześnie. Musiała stać się z niewinnej drobiny, niebezpieczną ⠀i wyszkoloną zabójczynią, przelewającą krew w imię idei przybranego ojca, który zabrał ją daleko w ⠀bezlitosny, okrutny i nieczuły kosmos.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Dziadek Neftari był ostatnim inżynierem na planecie. To on jako pierwszy znalazł ⠀Gamorę, kiedy rozbiła się statkiem. Pomógł jej, ukrył międzygwiezdny okręt i udzielił schronienia przez parę ⠀Zenów. Następnie pomógł w naprawie statku i przerobieniu go tak by nie przypominał jednego z dawnej floty ⠀Thanosa, a więc by nie rzucał się zbytnio w oczy. Takim oto sposobem mała Whoberi zaprzyjaźniła się z ⠀zabójczynią przybyłą z gwiazd.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Neftari często wymykała się z domu i przychodziła do swojej idolki. Chciała jej czymś ⠀zaimponować, a odkąd usłyszała podczas jednego z treningów, że Gamora krzyczy do uczniów by nauczyli ⠀się skradać, zaczęła praktykować i wprowadzać ten element przy każdym powitaniu. Zielonoskóra ⠀wojowniczka zawsze wiedziała, kiedy mała Whoberi wyskoczy jej zza placów. Nigdy nie reagowała, a jedynie ⠀bacznie ją obserwowała i zastanawiała się jakim cudem jeszcze nikt z dorosłych nie udaremnił potajemnych ⠀wycieczek na skarpy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————No weź! Nigdy nie mogę Cię zaskoczyć!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To dlatego, że jeszcze nie nauczyłam Cię poprawnie się skradać. Siadaj. —————Gamora wskazała kiwnięciem głowy by jej mała towarzyszka spoczęła obok niej. Neftari ⠀usadowiła się wygodnie na trawie. Przez dłuższą chwilę siedziały w ciszy, delektując się szkarłatem rozlanym ⠀po niemal całym niebie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Widziałam Cię z moim dziadkiem. Wiem, że naprawiliście ten statek, którym ⠀tutaj przyleciałaś.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Dziewczynka spojrzała na znacznie starszą od siebie wojowniczkę i posmutniała. ⠀Oczekiwała czegoś, co zapewniłoby ją, że jej gwiezdna bohaterka zostanie na planecie już na zawsze. Nie ⠀ważne czy byłoby to kolejne kłamstwo, które słyszałaby od jakiegoś dorosłego. Potrzebowała i chciała ⠀usłyszeć, że jej nie opuści.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Pokażę Ci coś.⠀—————Zabójczyni nie potrafiła jednak kłamać. ⠀Wyciągnęła idealnie wyważony nóż o charakterystycznych, podwójnych ostrzach. Był bogato zdobiony, a na ⠀środku rękojeści znajdował się czerwony, wtopiony kamień szlachetny.⠀—————Dał mi go mój ojciec, ⠀kiedy mnie stąd zabierał. Widzisz? Za bardzo w jedną stronę i za bardzo w drugą…⠀⠀—————Nóż ⠀przechylał się na boki, a potem zawisł niepewnie na krańcu opuszka palca Gamory. —————Trzeba ⠀odpowiednio zrównoważyć siłę. Spróbujesz?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ostrożnie przekazała broń dziewczynce i obserwowała dokładnie jej zainteresowanie. ⠀Chciała w ten sposób odwrócić, choć na chwilę uwagę Neftari, tak jak kiedyś uczynił to Thanos. Tyle że w ⠀tym przypadku nie chodziło o masowe mordy, a chwilowe uspokojenie rozemocjonowanej, młodej Whoberi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Muszę stąd odejść. Reszta może mieć rację. Mogę być dla was ⠀zagrożeniem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Neftari drgnęła gwałtownie słysząc te słowa. Nóż przechylił się na prawą stronę i spadł ⠀na trawę, obok jej skulonych, drobnych nóżek.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wcale nie! Ja tak nie uważam! Przecież nam pomagasz! Uczysz nas ⠀walczyć, żebyśmy mogli się bronić i chronić nawzajem!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zgadza się, ale jeśli przeze mnie przybędzie tutaj wróg, z którym nie dacie ⠀sobie rady, to wszystko to, co dla Was zrobiłam przestanie mieć znaczenie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mała Whoberi zamilkła i oparła głowę o podkurczone nogi, ugięte w kolanach. ⠀Wpatrywała się daleko w przestrzeń, gdzie szczyty górskie ustępowały miejsca ciemniejącemu niebu. Dwa, ⠀mniejsze słońca schowały się za horyzont, a trzecie, nieco większe, emanujące znacznie mniejszą energią, ⠀coraz bardziej bledło, aż w końcu rozpłynęło się w nicości, ustępując miejsca niewielkim, migoczącym ⠀punkcikom.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jesteś silna. Dasz sobie radę. —————Gamora położyła dłoń na głowie ⠀Neftari, po czym uśmiechnęła się delikatnie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Oczy dziewczynki przypominały taflę przeszklonej wody. Robiła wszystko co mogła by ⠀nie pozwolić żadnej z łez się uwolnić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ciekawe, jak tam jest? Wśród gwiazd...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mała pociągnęła nosem i szybko przetarła oczy licząc na to, że ⠀zielonoskóra wojowniczka nie dostrzeże wilgotnych śladów na wewnętrznej stronie jej dłoni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kiedyś Cię tam zabiorę, ale najpierw sprawie, żebyś mogła czuć się tam ⠀bezpiecznie. —————Zabójczyni spojrzała w niebo i skupiła się na najjaśniejszym punkcie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Opowiesz mi coś?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Neftari uwielbiała historie o kosmosie i innych światach, które się w nim kryły. Marzyła o ⠀tym, by pewnego dnia ujrzeć na własne oczy choć jeden z nich. Chciała poznać inne rasy, być może się z ⠀kimś zaprzyjaźnić. Nie bała się niebezpieczeństw, o których mówiła Gamora. Była pewna, że zawsze ją ⠀ochroni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kolejny wykład o mgławicy Elizjum?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie, już znam jej wszystkie centralne gwiazdy. Na ich podobieństwo ⠀robiłyśmy dzwonki powietrzne.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Dziewczynka zastanowiła się przez chwilę i w tym czasie wygodnie ułożyła głowę na ⠀przedramieniu swojej bohaterki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Opowiedz mi o tej planecie, którą ciągle widzisz, kiedy śpisz.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Masz na myśli Terrę?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Tak... i o tym gościu, który tańczył i słuchał dziwnej muzyki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora natychmiast pożałowała, że wcześniej nie trzymała języka za zębami i zdradziła ⠀młodej Whoberi kilka urywków z wizji, które od jakiegoś czasu zaczęły ją prześladować. Nie była pewna ⠀czym dokładnie były ani co oznaczały, ale wykorzystywanie ich jako materiał na dobrą bajkę dla Neftari było ⠀błędem. Teraz nie dawała jej spokoju.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wiem! Pozwolę Ci lecieć, jeśli obiecasz, że odszukasz tego królika i ⠀drzewkowego ludzika... i przylecisz z nimi po mnie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie za dużo wymagasz?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Proszę...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zabójczyni uśmiechnęła się delikatnie, jednak ten gest był wypadkową dosyć dziwnych ⠀odczuć — rozbawienia, lekkiej irytacji, a nawet... smutku?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To tylko sny. Oni nie istnieją.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie mów tak. Moi rodzice powiedzieli kiedyś, że niektóre sny mogą nam ⠀pokazywać to, co dopiero ma się wydarzyć. Nie można ich lekceważyć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Może miała rację...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀(183 Earth days after Thanos' defeat)
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Home Planet: Zen-Whoberi
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Galaxy: Milky Way
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Delikatny powiew wiatru wdarł się pomiędzy kilka smukłych, kamiennych kolumn. ⠀Lawirował wokół powierzchni wysadzonej beżowymi płytami, a następnie zanurkował ostro przy samotnym ⠀słupku, umiejscowionym w centrum budowli. Całość przypominała ruinę jakiejś dawnej świątyni, która w ⠀czasach świetności mogła zrzeszać większość mieszkańców wschodniej części podnóża Gór Przodków. ⠀Planeta Zen-Whoberi niemal w siedemdziesięciu procentach była pokryta pokaźnymi, wysokimi pasmami ⠀górskimi. Niekiedy zdarzało się, że pomiędzy szczytami znajdowała się wyrwa w postaci zielonych połaci ⠀nizinnych, co kilka kilometrów przecinanych rzekami i większymi jeziorami. Właśnie tam osiedlał się rdzenny, ⠀szczytowy gatunek tej planety. Świątynie były wznoszone na skarpach, pod którymi znajdywały się ujścia ⠀podziemnych, wodnych prądów, tworzących ogromne wodospady, które opadały w dół i zasilały całą ⠀gospodarkę i technologię zielonoskórych. Solidne, bogato zdobione budowle były przeznaczone nie dla ⠀bóstw, jak to bywało u większości innych, inteligentnych ras. Whoberianie tworzyli je dla garstki wybranych. ⠀Były to wybitne jednostki, które swoimi działaniami przysłużyły się całemu społeczeństwu. Mieszkali na ⠀najwyższych skarpach, które zapewniały doskonały widok na całe metropolie. Wierzono, że życie wśród ⠀szczytów górskich sprawiało, że wybrani byli w stanie strzec całą populację i bacznie obserwować działania ⠀pobratymców. Oczywiście nie byli więźniami własnych zaszczytów. Jeżeli tylko chcieli, mogli udać się do ⠀miast przy użyciu specjalnych statków napędzanych na odwrócone pole grawitacyjne. Nowoczesny środek ⠀transportu zapewniał komfortową i niemalże błyskawiczną podróż w wybrane miejsce. Każdy z mieszkańców ⠀dysponował podobnym sprzętem, ale tradycja nakazywała by udawać się do świątyń przy pomocy ⠀specjalnych wind magnetycznych wydrążonych w skałach. Zwyczaje Whoberian koncentrowały się głównie ⠀wokół pielęgnowania najdoskonalszych jednostek. Przede wszystkim dbano o rozwój naukowy, ⠀technologiczny oraz stale poszerzano wiedzę z dziedziny astronomii. Wszechświat stał się celem ⠀zielonoskórych, a ich częstym tematem dyskusji były plany dotyczące zasiedlenia obiektów znajdujących się ⠀w tym samym układzie planetarnym. Whoberianie starali się dbać o ewolucję i rozwój całego gatunku, mimo ⠀że można było dostrzec wyraźne podziały wśród społeczności i różnice w poziomie jakości życia. Najwyższe ⠀pozycje i najlepsze warunki przysługiwały wynalazcom, uczonym, inżynierom oraz wojownikom. Nieco niżej ⠀znajdowali się uzdrowiciele, a na samym dole piramidy społecznej byli rolnicy. Ta grupa często głodowała i ⠀żyła w biedzie. Najbardziej uprzywilejowani przedstawiciele Whoberi robili wszystko, aby ich rasa wzniosła ⠀się ponad wszelkie ograniczenia, nie zważając na żadne konsekwencje. Nie wahali się nawet poświęcić ⠀części społeczności.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po rzezi, jaką rozpętał Thanos, zielonoskórzy utracili wszystkich wybranych – obrońców, ⠀którzy polegli haniebnie poprzez strzał z blasterów, a nie w czasie walki. Połowa populacji została poddana ⠀eksterminacji, a ocaleli całkowicie utracili chęć życia. Pogrążeni w rozpaczy i żałobie długo nie byli w stanie ⠀się podnieść. Piekło zgotowane przez Tytana, fanatyka swojej misji zbawienia Wszechświata, rozpoczęło ⠀serię grupowych samobójstw i okaleczeń. Cios, jaki został zadany rasie Whoberi, odcisnął na nich zbyt duże ⠀piętno. Postanowiono zrzec się wiedzy na temat licznych odkryć naukowych i znanej, posiadanej technologii. ⠀Podjęto decyzję o prowadzeniu skromnego życia, z dala od przestrzeni kosmicznej. Cała uwaga została ⠀skupiona na planecie, aby w przyszłości podobny scenariusz nie miał prawa się powtórzyć. Atak Thanosa nie ⠀został odebrany jako akt ułaskawienia, a poddany interpretacji jako próba siły. Whoberianie byli świadomi, iż ⠀rasy, które uzyskały napędy międzygwiezdne, wkroczyły tym samym na arenę, w której rozgrywają się ⠀nieskończone walki o wpływy we Wszechświecie. Wiedza i rozwój w obszarze technologicznym zostały ⠀przeklęte. Bezwzględnie zabroniono wszelkich praktyk w tym kierunku dla dobra przyszłości gatunku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po wielu latach krwawe żniwa powoli zaczęły przeradzać się w pierwsze oznaki urodzaju. ⠀Populacja zaczęła odradzać się z popiołów, surowce zostały odnowione w sposób naturalny i znów były ⠀dostępne dla każdego Whoberi, po biedzie czy głodzie nie zostało żadnego śladu. Społeczeństwo nauczyło ⠀się żyć w zgodzie z naturą, a na planecie zapanował niemalże idealny ład i porządek.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Spokój nie trwa jednak wiecznie, nawet ten zbudowany w imię najboleśniejszych ⠀poświęceń. W momencie wejścia w atmosferę niewielkiego statku Whoberianie ponownie zadrżeli. Wtedy ⠀jeszcze nikt z nich nie spodziewał się kto tak właściwie przybył na ich planetę. Nieoczekiwane i dosyć ⠀gwałtowne pojawienie się Gamory wstrząsnęło zielonoskórymi. Własny gatunek traktował ją jako źródło ⠀zagrożenia, tylko dlatego, że przybyła z kosmosu. Najprawdopodobniej zostałaby stracona, gdyby nie fakt, ⠀że jej pojawienie się stanowiło zarazem cud, ponieważ była jedyną, znaną od dziesięcioleci Whoberianką, ⠀która opuściła planetę i przeżyła. Mimo to strach stał się silniejszy. Wielu mieszkańców planety obawiało się, ⠀że Gamora sprowadzi na nich kolejne problemy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Musiała się ukryć. Nie tego się spodziewała. Powrót do korzeni całkowicie ją rozczarował. ⠀Zamiast widoku dumnej, silnej i niezłomnej rasy, wznoszącej się ponad wyżyny własnych możliwości, zastała ⠀roztrzęsionych i kulących się ze strachu tchórzy, którzy siedzieli cicho i udawali, że nie istnieją. Potrzeba ⠀poszukiwania sensu istnienia wśród gwiazd umarła. Gamora była świadoma, że gdyby nie ⠀została dostrzeżona przez Thanosa, a mimo to przeżyłaby rzeź wśród populacji, to zapewne odziedziczyłaby ⠀obecne myślenie i podejście pobratymców. Jednak jej losy potoczyły się zupełnie inaczej — ⠀została wychowana na bezlitosną zabójczynię, przelewała krew miliardów istnień i żyła ideą wpajaną przez ⠀przybranego, despotycznego ojca. To wszystko za bardzo ją zmieniło, ukształtowało na zupełnie inną Zen-⠀Whoberi. Teraz miała okazję to wykorzystać. Thanos może i ocalił planetę przed samozagładą, ale zarazem ⠀pozbawił populacji niezbędnych jednostek, które nierzadko pełniły ważne funkcje. Losowość nie była ⠀przychylna zielonoskórym, ponieważ zabito większość wojowników, co spowodowało, że byli całkowicie ⠀bezbronni. Gamora uznała, że w tajemnicy pozyska uznanie wśród młodych Whoberi. Wielu zrozumiało jej ⠀podejście do obecnej sytuacji. Zabójczyni udała się na zgliszcza świątyni i tam zamierzała uczyć ich walczyć, ⠀po to by jej rasa była w stanie się bronić. To jedyne co mogła dla nich zrobić…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wiatr wprawił w ruch kilka kolorowych sznurków, na których końcach znajdowały się ⠀szklane, wyszlifowane koła o idealnym kształcie i wyważonej ciężkości. Okrągłe obiekty obijały się o siebie i ⠀wyzwalały przy tym cichutki, rytmiczny brzdęk. Wydawało się, że lewitowały w powietrzu, kilka centymetrów ⠀nad zakończeniem słupka stojącego w centrum ruin. Unosiły się bez jakiejkolwiek podpory czy siły. Czysty, ⠀płynny i delikatny dźwięk wyzwolony przez podmuchy wiatru, zakłócił ciszę i jednocześnie poprzedził gong ⠀ścierających się ze sobą broni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Cały czas podążaj za mną. Patrz mi prosto w oczy. Staraj się przy użyciu ⠀jedynie spojrzenia wymusić na mnie presję, dzięki której nie będę w stanie spuścić z Ciebie wzroku. Masz ⠀być niezachwiany, pewny siebie. Jeśli wykonujesz jakiś ruch, to Twoje oczy nie kierują się za nim. Nie mogą ⠀nawet zadrżeć, kiedy decydujesz się działać. —————Gamora zablokowała kolejny atak i posłała ⠀przeciwnikowi kilka ciosów. Jeden z nich przeciął przedramię uczniowi, z którym walczyła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Najważniejsza zasada. Nigdy nie zdradzaj przeciwnikowi swoich kolejnych ⠀ruchów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Miecz wędrował błyskawicznie to w jedną, to w drugą stronę, aż w końcu uderzył mocno, ⠀prosto w cel, wytrącając broń z rąk przeciwnika. Ostrze zaświszczało złowrogo, kiedy przecięło powietrze i ⠀zatrzymało się kilka milimetrów od tętnicy szyjnej Whoberianina.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Musisz wyćwiczyć spojrzenie, inaczej zginiesz. Daj znać kolejnemu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zielonoskóra wojowniczka schowała miecz i skrzyżowała ręce, opierając je wygodnie o ⠀dolną część klatki piersiowej. Ze spokojem oczekiwała kolejnego podopiecznego, który jak się domyślała nie ⠀zaatakuje bezpośrednio, a raczej zda się na element zaskoczenia. Znała każdego ucznia na wylot, ⠀przewidywała wszystkie ruchy, a nawet taktykę, którą desperacko próbowali ją zaskoczyć. Jednak nie ⠀wykorzystywała tej wiedzy przeciwko nim. Gamora oceniała czy ich działania są przemyślane, ciosy celne i ⠀poprawnie wyprowadzane, a postawa stabilna. Jeśli któryś z tych aspektów był nieprawidłowy, to zabójczyni ⠀posługiwała się tym by udowodnić uczniom, że nawet najmniejszy błąd może ich kosztować życie. Czasami ⠀nawet cena była znacznie wyższa, jeśli walczyliby w imię tych, których będą chcieli chronić. Bezlitosne ⠀sprowadzanie do parteru, niekiedy rany kute, czy połamane żebra miały być formą przestrogi. Musieli ⠀odrzucić dotychczasową, pacyfistyczną powłokę, a zacząć myśleć jak zabójca, stać się nim.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przypuszczenia Gamory były słuszne, przeciwnik wyłonił się z ukrycia i skoczył z ⠀wysokości, ku niej. Wprawiona w boju zabójczyni odbiła się od ziemi, wykonała pół salto i kopnęła młodego ⠀Whoberianina w plecy. Ten uderzył z impetem o twarde płytki i skulił się, wijąc z bólu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Poruszasz się bezszelestnie, ale wciąż popełniasz dosyć istotny błąd. —————Zmarszczyła lekko brwi w geście wyraźnego niezadowolenia. Nie mogła być nawet minimalnie ⠀dumna, wiedząc, że chłopak zginąłby szybciej niż jego poprzednik.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jeśli chcesz być niewidzialnym dla wroga, to musisz stać się jednością z ⠀otoczeniem. Brać pod uwagę wszystkie jego aspekty i zmienne. Nie słyszałam Cię, ale co z tego, skoro od ⠀razu dostrzegłam Twój cień. Zdradził Cię niekorzystny kąt padania światła. W tej chwili słońca zachodzą, a to ⠀oznacza, że naświetlenie się zmienia. Nie ćwiczyliśmy w takich warunkach. Nie zawsze będziesz ⠀przygotowany na każdą ewentualność, ale jeśli chcesz przetrwać, to musisz wykształcić w sobie elastyczną ⠀adaptację. Następny! ⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kolejni uczniowie popełniali więcej bądź mniej błędów, ale za każdym razem werdykt ⠀Gamory brzmiał tak samo – śmierć. Zabójczyni doskonale zdawała sobie sprawę, że po unicestwieniu wielu ⠀wojowników, Whoberianie przybrali bardziej pacyfistyczny tryb życia. Przez wiele lat zajmowali się ⠀rolnictwem, rozbudową miast, stopniowo wypierając wszelkie przejawy siłowego rozwiązywania spraw. Aż ⠀dotąd na planecie nie uczono samoobrony ani walki. Nic więc dziwnego, że podopieczni wolno przyswajali ⠀wiedzę i wciąż popełniali banalne mankamenty. Mimo to, zielonoskóra wojowniczka wierzyła, że któregoś ⠀dnia ich upór zostanie wynagrodzony i staną się godnymi obrońcami planety.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nikt nie przeżył starcia. —————Stanowczy, doniosły głos mentorki ⠀sprawił, że stojący w rzędzie młodzi Whoberianie spuścili głowy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Macie trzy zachody słońc na doszlifowanie technik i eliminację błędów. ⠀Widzimy się osiemset siedemdziesiątego siódmego Zena, o tej samej porze. Nie zawiedźcie mnie!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Po każdym treningu Gamora udawała się na najwyższą, ulubioną skarpę, siadała na ⠀miękkiej, turkusowej trawie i patrzyła w dal, aż nieco ponad horyzont. Tonęła w dźwięku hektolitrów wody ⠀opadającej w dół, w formie wodospadu i we własnych myślach. Trwała tak kilka, długich godzin, aż na niebie ⠀można było dostrzec pierwsze gwiazdy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Niekiedy zdarzały się zeny, takie jak ten, kiedy zadumę przerywało pojawienie się ⠀pewnej, ciekawskiej dziewczynki, imieniem Neftari. Młoda Whoberi przypominała Gamorze nią samą, z ⠀czasów, kiedy była jeszcze porywczym, pogrążonym w marzeniach dzieckiem, które prowadziło beztroskie ⠀życie. Co prawda pochodziła z ubogiej rodziny i często chodziła głodna, ale nigdy nie narzekała. Do pełni ⠀szczęścia wystarczali jej kochający rodzice. Jednak ta perspektywa szybko uległa zmianie. Dzieciństwo ⠀zielonoskórej wojowniczki skończyło się przedwcześnie. Musiała stać się z niewinnej drobiny, niebezpieczną ⠀i wyszkoloną zabójczynią, przelewającą krew w imię idei przybranego ojca, który zabrał ją daleko w ⠀bezlitosny, okrutny i nieczuły kosmos.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Dziadek Neftari był ostatnim inżynierem na planecie. To on jako pierwszy znalazł ⠀Gamorę, kiedy rozbiła się statkiem. Pomógł jej, ukrył międzygwiezdny okręt i udzielił schronienia przez parę ⠀Zenów. Następnie pomógł w naprawie statku i przerobieniu go tak by nie przypominał jednego z dawnej floty ⠀Thanosa, a więc by nie rzucał się zbytnio w oczy. Takim oto sposobem mała Whoberi zaprzyjaźniła się z ⠀zabójczynią przybyłą z gwiazd.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Neftari często wymykała się z domu i przychodziła do swojej idolki. Chciała jej czymś ⠀zaimponować, a odkąd usłyszała podczas jednego z treningów, że Gamora krzyczy do uczniów by nauczyli ⠀się skradać, zaczęła praktykować i wprowadzać ten element przy każdym powitaniu. Zielonoskóra ⠀wojowniczka zawsze wiedziała, kiedy mała Whoberi wyskoczy jej zza placów. Nigdy nie reagowała, a jedynie ⠀bacznie ją obserwowała i zastanawiała się jakim cudem jeszcze nikt z dorosłych nie udaremnił potajemnych ⠀wycieczek na skarpy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————No weź! Nigdy nie mogę Cię zaskoczyć!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To dlatego, że jeszcze nie nauczyłam Cię poprawnie się skradać. Siadaj. —————Gamora wskazała kiwnięciem głowy by jej mała towarzyszka spoczęła obok niej. Neftari ⠀usadowiła się wygodnie na trawie. Przez dłuższą chwilę siedziały w ciszy, delektując się szkarłatem rozlanym ⠀po niemal całym niebie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Widziałam Cię z moim dziadkiem. Wiem, że naprawiliście ten statek, którym ⠀tutaj przyleciałaś.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Dziewczynka spojrzała na znacznie starszą od siebie wojowniczkę i posmutniała. ⠀Oczekiwała czegoś, co zapewniłoby ją, że jej gwiezdna bohaterka zostanie na planecie już na zawsze. Nie ⠀ważne czy byłoby to kolejne kłamstwo, które słyszałaby od jakiegoś dorosłego. Potrzebowała i chciała ⠀usłyszeć, że jej nie opuści.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Pokażę Ci coś.⠀—————Zabójczyni nie potrafiła jednak kłamać. ⠀Wyciągnęła idealnie wyważony nóż o charakterystycznych, podwójnych ostrzach. Był bogato zdobiony, a na ⠀środku rękojeści znajdował się czerwony, wtopiony kamień szlachetny.⠀—————Dał mi go mój ojciec, ⠀kiedy mnie stąd zabierał. Widzisz? Za bardzo w jedną stronę i za bardzo w drugą…⠀⠀—————Nóż ⠀przechylał się na boki, a potem zawisł niepewnie na krańcu opuszka palca Gamory. —————Trzeba ⠀odpowiednio zrównoważyć siłę. Spróbujesz?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ostrożnie przekazała broń dziewczynce i obserwowała dokładnie jej zainteresowanie. ⠀Chciała w ten sposób odwrócić, choć na chwilę uwagę Neftari, tak jak kiedyś uczynił to Thanos. Tyle że w ⠀tym przypadku nie chodziło o masowe mordy, a chwilowe uspokojenie rozemocjonowanej, młodej Whoberi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Muszę stąd odejść. Reszta może mieć rację. Mogę być dla was ⠀zagrożeniem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Neftari drgnęła gwałtownie słysząc te słowa. Nóż przechylił się na prawą stronę i spadł ⠀na trawę, obok jej skulonych, drobnych nóżek.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wcale nie! Ja tak nie uważam! Przecież nam pomagasz! Uczysz nas ⠀walczyć, żebyśmy mogli się bronić i chronić nawzajem!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zgadza się, ale jeśli przeze mnie przybędzie tutaj wróg, z którym nie dacie ⠀sobie rady, to wszystko to, co dla Was zrobiłam przestanie mieć znaczenie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mała Whoberi zamilkła i oparła głowę o podkurczone nogi, ugięte w kolanach. ⠀Wpatrywała się daleko w przestrzeń, gdzie szczyty górskie ustępowały miejsca ciemniejącemu niebu. Dwa, ⠀mniejsze słońca schowały się za horyzont, a trzecie, nieco większe, emanujące znacznie mniejszą energią, ⠀coraz bardziej bledło, aż w końcu rozpłynęło się w nicości, ustępując miejsca niewielkim, migoczącym ⠀punkcikom.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jesteś silna. Dasz sobie radę. —————Gamora położyła dłoń na głowie ⠀Neftari, po czym uśmiechnęła się delikatnie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Oczy dziewczynki przypominały taflę przeszklonej wody. Robiła wszystko co mogła by ⠀nie pozwolić żadnej z łez się uwolnić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ciekawe, jak tam jest? Wśród gwiazd...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mała pociągnęła nosem i szybko przetarła oczy licząc na to, że ⠀zielonoskóra wojowniczka nie dostrzeże wilgotnych śladów na wewnętrznej stronie jej dłoni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kiedyś Cię tam zabiorę, ale najpierw sprawie, żebyś mogła czuć się tam ⠀bezpiecznie. —————Zabójczyni spojrzała w niebo i skupiła się na najjaśniejszym punkcie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Opowiesz mi coś?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Neftari uwielbiała historie o kosmosie i innych światach, które się w nim kryły. Marzyła o ⠀tym, by pewnego dnia ujrzeć na własne oczy choć jeden z nich. Chciała poznać inne rasy, być może się z ⠀kimś zaprzyjaźnić. Nie bała się niebezpieczeństw, o których mówiła Gamora. Była pewna, że zawsze ją ⠀ochroni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kolejny wykład o mgławicy Elizjum?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie, już znam jej wszystkie centralne gwiazdy. Na ich podobieństwo ⠀robiłyśmy dzwonki powietrzne.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Dziewczynka zastanowiła się przez chwilę i w tym czasie wygodnie ułożyła głowę na ⠀przedramieniu swojej bohaterki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Opowiedz mi o tej planecie, którą ciągle widzisz, kiedy śpisz.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Masz na myśli Terrę?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Tak... i o tym gościu, który tańczył i słuchał dziwnej muzyki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora natychmiast pożałowała, że wcześniej nie trzymała języka za zębami i zdradziła ⠀młodej Whoberi kilka urywków z wizji, które od jakiegoś czasu zaczęły ją prześladować. Nie była pewna ⠀czym dokładnie były ani co oznaczały, ale wykorzystywanie ich jako materiał na dobrą bajkę dla Neftari było ⠀błędem. Teraz nie dawała jej spokoju.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wiem! Pozwolę Ci lecieć, jeśli obiecasz, że odszukasz tego królika i ⠀drzewkowego ludzika... i przylecisz z nimi po mnie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie za dużo wymagasz?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Proszę...
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zabójczyni uśmiechnęła się delikatnie, jednak ten gest był wypadkową dosyć dziwnych ⠀odczuć — rozbawienia, lekkiej irytacji, a nawet... smutku?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To tylko sny. Oni nie istnieją.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie mów tak. Moi rodzice powiedzieli kiedyś, że niektóre sny mogą nam ⠀pokazywać to, co dopiero ma się wydarzyć. Nie można ich lekceważyć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Może miała rację...
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Present
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Space
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Starship name: Omen
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Space
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Starship name: Omen
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Starship model: Destroyer VVx^~
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Co-ordinates: 133^X||25V9001^
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Co-ordinates: 133^X||25V9001^
⠀⠀⠀⠀⠀⠀(the edge of the arm of the Milky Way Galaxy)
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Tak wiele istnień we Wszechświecie nieustannie przecierało szlaki śmierci. Zaledwie ⠀mrugnięcie okiem sprawiało, że z tej rzeczywistości umykało co najmniej miliard dusz. Ułamki sekund ⠀zbierały obfite żniwa, a czas zdawał się niewzruszony tym faktem. Pędził jeszcze szybciej i jak gdyby na ⠀przekór wszelkiemu istnieniu, chciał by okres blasku gwiazd diametralnie się skracał. Niekorzystna statystyka ⠀była co jakiś czas upiększana poprzez skoki odnotowywane w nagłym wzroście zgonów. Przyczyną tego ⠀bezlitosnego zjawiska była najniebezpieczniejsza kobieta w galaktyce. Wielu przedstawicieli przeróżnych ras ⠀padało jej do stóp, nigdy więcej nie powstając.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora nie była już jedynie narzędziem w urzeczywistnianiu idei Tytana. Teraz kroczyła ⠀własną drogą, dążyła do realizacji celów, które samodzielnie sobie wyznaczała. Nie kontynuowała woli ⠀przybranego ojca, bardziej kierowała się chęcią unicestwienia wszelkiej pamięci o nim. Chciała by ⠀Wszechświat nie musiał obawiać się kolejnej czystki. Po klęsce Thanosa nieskończona liczba układów i ⠀jeszcze większa ilość inteligentnych form życia wcale nie odetchnęła z ulgą. Był zaledwie jednym z wielu. Po ⠀śmierci Tytana jego wyznawcy wciąż mieli się dobrze i mało tego, wykorzystali usunięcie dominującego ⠀ogniwa na swoją korzyść. Mogli działać bez przeszkód i jakichkolwiek konsultacji z przerażającym władcą ⠀galaktyki, a przy tym oddawali się krwawej rywalizacji o tron najwyższego, który niegdyś przy pomocy ⠀wszystkich Kamieni Nieskończoności wymazał połowę życia we Wszechświecie. Wpływy, władza i potęga ⠀kusiły nawet poza Terrą czy Zen-Whoberi. Na każdej zamieszkałej planecie czy sztucznie stworzonej kopule ⠀lub platformie wciąż te same demony bawiły się duszami, których ukryte pragnienia i pokusy okazywały się ⠀nie do okiełznania i pokonania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Interpretacja woli Thanosa stała się kolejnym, powszechnym problemem. Zabójczyni ⠀rozumiała jego idee i cel, lecz pozostali wyłapywali jedynie puste, bestialskie zachcianki. Przybrany ojciec ⠀Gamory chciał ocalić Wszechświat, był świadom, że jego zasoby mogą w końcu ulec wyczerpaniu, a życie, ⠀które zbyt szybko się rozprzestrzeniało, zmierzało do nieuchronnej samozagłady. Pragnął temu zapobiec ⠀nawet najokrutniejszymi metodami. Był gotowy poświęcić wszystko i wszystkich. W redukowaniu życia ⠀zastosował dobór losowy tak by każdy, bez względu na swoją pozycję miał jednakowe szanse na ⠀przetrwanie. Nie było biednych czy bogatych. Był tylko cel, najtrudniejsza misja, którą wziął na swoje barki. ⠀Sam zamysł wydawał się wręcz heroiczny, ale realizacja i wykonanie w końcu uruchomiły w ⠀Gamorze szczątki sumienia, które jeszcze jakimś cudem przetrwało i dźgało ją od środka w organy. ⠀Zielonoskóra wojowniczka dotarła do momentu, w którym przelewanie krwi uzasadniane niewielką ceną w ⠀imię ocalenia Wszechświata stało się niewystarczalne, a wizja zapewniająca, że wybicie połowy życia ma w ⠀czymś pomóc zbyt szalona i nieprawdopodobna.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kapsuły. Jak uruchomić procedurę?! Gadaj!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Tak wiele istnień we Wszechświecie nieustannie przecierało szlaki śmierci. Zaledwie ⠀mrugnięcie okiem sprawiało, że z tej rzeczywistości umykało co najmniej miliard dusz. Ułamki sekund ⠀zbierały obfite żniwa, a czas zdawał się niewzruszony tym faktem. Pędził jeszcze szybciej i jak gdyby na ⠀przekór wszelkiemu istnieniu, chciał by okres blasku gwiazd diametralnie się skracał. Niekorzystna statystyka ⠀była co jakiś czas upiększana poprzez skoki odnotowywane w nagłym wzroście zgonów. Przyczyną tego ⠀bezlitosnego zjawiska była najniebezpieczniejsza kobieta w galaktyce. Wielu przedstawicieli przeróżnych ras ⠀padało jej do stóp, nigdy więcej nie powstając.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora nie była już jedynie narzędziem w urzeczywistnianiu idei Tytana. Teraz kroczyła ⠀własną drogą, dążyła do realizacji celów, które samodzielnie sobie wyznaczała. Nie kontynuowała woli ⠀przybranego ojca, bardziej kierowała się chęcią unicestwienia wszelkiej pamięci o nim. Chciała by ⠀Wszechświat nie musiał obawiać się kolejnej czystki. Po klęsce Thanosa nieskończona liczba układów i ⠀jeszcze większa ilość inteligentnych form życia wcale nie odetchnęła z ulgą. Był zaledwie jednym z wielu. Po ⠀śmierci Tytana jego wyznawcy wciąż mieli się dobrze i mało tego, wykorzystali usunięcie dominującego ⠀ogniwa na swoją korzyść. Mogli działać bez przeszkód i jakichkolwiek konsultacji z przerażającym władcą ⠀galaktyki, a przy tym oddawali się krwawej rywalizacji o tron najwyższego, który niegdyś przy pomocy ⠀wszystkich Kamieni Nieskończoności wymazał połowę życia we Wszechświecie. Wpływy, władza i potęga ⠀kusiły nawet poza Terrą czy Zen-Whoberi. Na każdej zamieszkałej planecie czy sztucznie stworzonej kopule ⠀lub platformie wciąż te same demony bawiły się duszami, których ukryte pragnienia i pokusy okazywały się ⠀nie do okiełznania i pokonania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Interpretacja woli Thanosa stała się kolejnym, powszechnym problemem. Zabójczyni ⠀rozumiała jego idee i cel, lecz pozostali wyłapywali jedynie puste, bestialskie zachcianki. Przybrany ojciec ⠀Gamory chciał ocalić Wszechświat, był świadom, że jego zasoby mogą w końcu ulec wyczerpaniu, a życie, ⠀które zbyt szybko się rozprzestrzeniało, zmierzało do nieuchronnej samozagłady. Pragnął temu zapobiec ⠀nawet najokrutniejszymi metodami. Był gotowy poświęcić wszystko i wszystkich. W redukowaniu życia ⠀zastosował dobór losowy tak by każdy, bez względu na swoją pozycję miał jednakowe szanse na ⠀przetrwanie. Nie było biednych czy bogatych. Był tylko cel, najtrudniejsza misja, którą wziął na swoje barki. ⠀Sam zamysł wydawał się wręcz heroiczny, ale realizacja i wykonanie w końcu uruchomiły w ⠀Gamorze szczątki sumienia, które jeszcze jakimś cudem przetrwało i dźgało ją od środka w organy. ⠀Zielonoskóra wojowniczka dotarła do momentu, w którym przelewanie krwi uzasadniane niewielką ceną w ⠀imię ocalenia Wszechświata stało się niewystarczalne, a wizja zapewniająca, że wybicie połowy życia ma w ⠀czymś pomóc zbyt szalona i nieprawdopodobna.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kapsuły. Jak uruchomić procedurę?! Gadaj!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pokiereszowany, ledwo żywy osobnik o czerwonym kolorze skóry i dwóch parach ⠀rąk leżał nieruchomo w kałuży własnej krwi. Po stoczonej walce posiadał już tylko jedną kończynę, która ⠀wybita ze stawu, wręcz prosiła się o odczepienie od reszty ciała. Przedstawiciel znajdującej się na wymarciu, ⠀prastarej rasy wycharczał resztkami sił kilka specyficznych dźwięków, które składały się w słowa i w wolnym ⠀tłumaczeniu mogły zostać zinterpretowane jako: „Idź do diabła!".
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czy pożałował swojej decyzji? Całkiem prawdopodobne, zważywszy na ogromny ból, ⠀który po raz kolejny miał nadejść. Na tego typu katusze nie dało się nabyć odporności. Wyczekiwanie śmierci ⠀stało się jedyną opcją przewidującą zaznanie ulgi. Miecz zawisł w powietrzu i wbił się pomiędzy żebra ⠀Vorloga. Było to na tyle nagłe posunięcie, że łączenia nerwowe, które oplatały mięśnie, sprawiły, że ciało ⠀przeszył mimowolny, silny skurcz. Ostrze sunęło powoli w górę rozrywając tkanki i doszczętnie niszcząc ⠀kolejno organy. Nieszczęśnik wkrótce po tym skonał, pozostawiając pytanie bez odpowiedzi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Chociaż do jednego byś się przydał. —————Przedstawicielka rasy Zen-⠀Whoberi tym razem nie postawiła na swoim, ale ten fakt jakoś niespecjalnie utrudnił jej wykonanie zadania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wysunęła broń z truchła, a następnie chwyciła za skrawek tkaniny, który otulał ciało. ⠀Ciągnęła za sobą poległego, aż do panelu, który obsługiwał kapsuły. Z miecza skapywała szkarłatna ciecz, ⠀która idealnie wkomponowała się w pozostawianą przez martwe ciało smugę o takiej samej barwie. Krwawy ⠀ślad obficie kontrastował z czernią dolnej części jednej z komór statku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora przez całe życie zadawała wiele ran i widziała różne ich zabarwienia. Począwszy ⠀od bieli, czerni, żółci, a skończywszy na zieleni, fiolecie. W tej galaktyce intensywna czerwień występowała ⠀niezwykle rzadko. Podobna pojawiała się tylko i wyłącznie u Terran.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————„Zeszłej nocy wykrwawiałam się na śmierć na jednej z planet. Mógł mnie ⠀uratować ktokolwiek, ale nikt nie chciał zachować mnie przy życiu. Dziś pragnę czegoś więcej niż ocalenia".
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Równowaga w przestrzeni kosmicznej koncentrowała się wokół znanego i dość ⠀oklepanego schematu — współistnienia dobra i zła. Zabójczyni mogła być idealnym przykładem ⠀ambiwalencji tych dwóch oblicz. Z jednej strony porzuciła zabawę w mesjasza i zamierzała naprawić błędy, ⠀które popełniła w przeszłości, lecz druga strona wciąż kryła krwawe porządki eskalujące prastarą metodę ⠀rozwiązywania problemów. Gamora obrała sobie za cel wyznawców przybranego ojca. Większość z nich ⠀mordowała dla przyjemności, by zdobyć szacunek i zasiać trwogę w galaktyce. Niektórzy pozbawiali życia, ⠀ponieważ chcieli być uznawani za następców Thanosa lub niekiedy podszywali się za oryginał, próbując ⠀wcisnąć bajeczkę, iż rzekomo Tytan opuścił świat zmarłych, wymknął się śmierci i po raz kolejny dokonał ⠀niemożliwego. Zielonoskóra wojowniczka pozostawiała kwestie dobra i zła wyrokom kosmosu, ale ⠀panoszących się wyznawców zdobywcy wszystkich Kamieni Nieskończoności uznawała za plagę, chorobę, ⠀którą trzeba było unicestwić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jesteście zbyt przewidywalni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kapsuła prowadząca do głównej komory, w której znajdował się jej cel była ⠀zabezpieczona czytnikiem DNA. Dosyć szybko rozszyfrowała, że rasa Vorlog używa dosyć ⠀powszechnej metody — sczytywania gałek ocznych. System zeskanował oderwany od truchła narząd ⠀optyczny i natychmiast rozpoczął przygotowywanie transportu. Taki sposób przemieszczania się po statku ⠀był niezbędny, ponieważ w sercu Niszczyciela znajdowała się umierająca gwiazda. Zasilała napęd i broń ⠀zdolną unicestwić za jednym zamachem największy okręt międzygwiezdny. Aby dostać się do dowódcy ⠀Omena, trzeba było przelecieć dosłownie nad taką gwiazdą i każdy, kto choć trochę przejmował się własną ⠀skórą, używał kapsuł, by uchronić się przed wyparowaniem i mnóstwem promieniowania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Plomba zabezpieczająca wejście przed nagłym poluzowaniem zamków podczas lotu ⠀została odrzucona, a drzwi powoli się otworzyły. Uzbrojony batalion czerwonoskórych czekał już w korytarzu. ⠀Tysiące laserowych pocisków przecięło powietrze i ruszyło w kierunku Gamory.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zaledwie kilka sekund mogło zadecydować o wyniku starcia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Byli za wolni. Zabójczyni zdążyła ukryć się za panelem operacyjnym. Czekała cierpliwie ⠀aż kilku przeciwników zbliży się dostatecznie blisko by mogła sięgnąć ich ostrzem Godslayera. Strzały z ⠀blasterów ucichły, a kilku wojowników zdecydowało się sprawdzić, czy wróg, który zniknął im z oczu został ⠀pokonany. Przedstawicielka Zen-Whoberi skoczyła ku nim. W przeciągu kilku mrugnięć precyzyjnie podcięła ⠀im gardła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Znów otworzono ogień.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Taka sytuacja nie była dla niej niczym nadzwyczajnym. Przywykła do tego typu akcji i ⠀dość szybko oszacowała swoją pozycję. Skoro jej przeciwnicy zdecydowali się przeprowadzić atak z ⠀dystansu, to czemu niby Gamora nie mogłaby pójść w ich ślady? Wychyliła się zza panelu, który ją osłaniał i ⠀błyskawicznie wymierzyła odległość, a także kąt rzutu. Chwyciła za niewielkich rozmiarów sztylet wykonany ⠀ze specjalnych włókien dzięki, którym był w stanie przeciąć wiele stopów metali i miotnęła nim wprost w ⠀konsolę, która znajdowała się przy wejściu do głównej komory. Broń uszkodziła wiele systemów i ⠀spowodowała zwarcie, które zapoczątkowało reakcję łańcuchową, tak silną, że chwilę potem nastąpił ⠀gwałtowny wybuch.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Płomienie wypełniły połowę korytarza, trawiąc i dziesiątkując siły Vorlogów. Ci, ⠀którzy przetrwali nie na długo mogli nacieszyć się życiem. Zabójczyni nie zamierzała okazywać litości. ⠀Skończyła dopiero wtedy, kiedy była pewna, że żaden z poległych nie będzie mógł trwać ani chwili dłużej w ⠀tej rzeczywistości. Miała okazję się trochę rozruszać, zanim przyszło jej się zmierzyć z tym, po którego tutaj ⠀przybyła. Ciała leżały jedno obok drugiego. Część była zwęglona, część poprzebijana bronią. Taki los czekał ⠀tych, którzy ośmielili się stanąć na jej drodze. Gdyby ślepo nie podążali za swoim przywódcą, to może ⠀uszliby z życiem. Zielonoskóra w całkiem innych okolicznościach mogłaby nawet zasiąść z nimi przy jednym ⠀stole, obserwowałaby jak przegrywają kredyty albo obstawiają walki. Niestety taki scenariusz nigdy nie miał ⠀szans zaistnieć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przesiąknęła smrodem szkarłatnej krwi. Miała ochotę ją z siebie zmyć, wskoczyć do ⠀piętrzącej się, ciemnej wody, która wypełniała większość pomieszczenia. Wszystko było wykonane z ⠀onyksowego metalu. Pomost, po którym szła, wysokie sklepienie, kilka filarów podtrzymujących konstrukcję i ⠀znajdujący się w centrum, ogromny tron. Do złudzenia przypominał ten, na którym zasiadał Thanos. Zrobiło ⠀jej się niedobrze na ten widok. Idealnie odwzorowane oraz chorobliwa chęć stania się nowym Tytanem były ⠀nie do wytrzymania. Ogarnęła ją wściekłość. Zatrzymała się tuż przed kopią oryginalnego miejsca, w którym ⠀miała niegdyś zasiąść i władać galaktyką. Nienawidziła tego tronu i coraz bardziej pragnęła zgładzić ⠀naczelnego Vorloga.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zacisnęła palce wokół rękojeści Godslayera i w pewnym momencie błyskawicznie ⠀odwróciła ją o 180 stopni, jednym, sprawnym ruchem nadgarstka. Miecz wysunął się i wbił w ciało istoty, ⠀która wynurzyła się z cienia, tuż za jej placami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Atakowanie przeciwnika odwróconego tyłem to największa hańba wśród ⠀wojowników. Niczego innego nie mogłam się po Tobie spodziewać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Myślałem, że zdechłaś razem z ojcem!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jak widać nie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora powoli się odwróciła a ostrze wbiło się coraz głębiej. Z wyraźnie dostrzegalnym ⠀obrzydzeniem patrzyła mu w oczy, kiedy powoli ulatywała z nich dusza.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Żadne nie odezwało się już ani słowem. Zapadła grobowa cisza, która zwiastowała ⠀zwycięstwo Zabójczyni. Vorlog słabł, tracił coraz więcej krwi. Upadł na kolana przed najniebezpieczniejszą ⠀kobietą w galaktyce. Zrozumiał, że śmierć już po niego idzie, dyszy mu lodowatym oddechem w kark. Mógł ⠀ze spokojem przyjąć klęskę albo zdobyć się na ostatni ruch, by jeszcze ten jeden raz kogoś zabić. Zerwał się ⠀i dobył blastera, który znajdował się przy jego pasie. Wycelował niemalże na ślepo, przez mgłę, która ⠀zachodziła mu na oczy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Strzelił.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Laserowy pocisk musnął policzek Zen-Whoberi i lekko go przysmolił. Poczuła ciepło ⠀rozchodzące się po twarzy. W ostatnim momencie delikatnie i od niechcenia przechyliła głowę. Smuga ⠀energetyczna zatrzymała się na tronie i doszczętnie go zniszczyła. Kilka odłamków wystrzeliło w górę i w ⠀różne strony, nieco przy tafli wody.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Gardzę takimi jak Ty.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wojowniczka mocno ruszyła mieczem i przekręciła go w prawo tak by ostrze rozerwało ⠀wnętrzności ugodzonego. Ten cios sprawił, że przestał oddychać w ciągu kilku sekund. Ciało pochyliło się do ⠀tyłu i runęło bezwładnie w dół, dzięki czemu klinga bez użycia siły odczepiła się od zwłok.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pozostało jedynie po sobie posprzątać. Gamora ustawiła współrzędne lotu statku ku ⠀najbliższej Czarnej Dziurze. Niszczyciel przestał być potrzebny i miał zakończyć swoje istnienie rozerwany ⠀na biliardy atomów wraz z masą ciał poległych. To była najpiękniejsza śmierć, jaką mogła wybrać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czy pożałował swojej decyzji? Całkiem prawdopodobne, zważywszy na ogromny ból, ⠀który po raz kolejny miał nadejść. Na tego typu katusze nie dało się nabyć odporności. Wyczekiwanie śmierci ⠀stało się jedyną opcją przewidującą zaznanie ulgi. Miecz zawisł w powietrzu i wbił się pomiędzy żebra ⠀Vorloga. Było to na tyle nagłe posunięcie, że łączenia nerwowe, które oplatały mięśnie, sprawiły, że ciało ⠀przeszył mimowolny, silny skurcz. Ostrze sunęło powoli w górę rozrywając tkanki i doszczętnie niszcząc ⠀kolejno organy. Nieszczęśnik wkrótce po tym skonał, pozostawiając pytanie bez odpowiedzi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Chociaż do jednego byś się przydał. —————Przedstawicielka rasy Zen-⠀Whoberi tym razem nie postawiła na swoim, ale ten fakt jakoś niespecjalnie utrudnił jej wykonanie zadania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wysunęła broń z truchła, a następnie chwyciła za skrawek tkaniny, który otulał ciało. ⠀Ciągnęła za sobą poległego, aż do panelu, który obsługiwał kapsuły. Z miecza skapywała szkarłatna ciecz, ⠀która idealnie wkomponowała się w pozostawianą przez martwe ciało smugę o takiej samej barwie. Krwawy ⠀ślad obficie kontrastował z czernią dolnej części jednej z komór statku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora przez całe życie zadawała wiele ran i widziała różne ich zabarwienia. Począwszy ⠀od bieli, czerni, żółci, a skończywszy na zieleni, fiolecie. W tej galaktyce intensywna czerwień występowała ⠀niezwykle rzadko. Podobna pojawiała się tylko i wyłącznie u Terran.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————„Zeszłej nocy wykrwawiałam się na śmierć na jednej z planet. Mógł mnie ⠀uratować ktokolwiek, ale nikt nie chciał zachować mnie przy życiu. Dziś pragnę czegoś więcej niż ocalenia".
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Równowaga w przestrzeni kosmicznej koncentrowała się wokół znanego i dość ⠀oklepanego schematu — współistnienia dobra i zła. Zabójczyni mogła być idealnym przykładem ⠀ambiwalencji tych dwóch oblicz. Z jednej strony porzuciła zabawę w mesjasza i zamierzała naprawić błędy, ⠀które popełniła w przeszłości, lecz druga strona wciąż kryła krwawe porządki eskalujące prastarą metodę ⠀rozwiązywania problemów. Gamora obrała sobie za cel wyznawców przybranego ojca. Większość z nich ⠀mordowała dla przyjemności, by zdobyć szacunek i zasiać trwogę w galaktyce. Niektórzy pozbawiali życia, ⠀ponieważ chcieli być uznawani za następców Thanosa lub niekiedy podszywali się za oryginał, próbując ⠀wcisnąć bajeczkę, iż rzekomo Tytan opuścił świat zmarłych, wymknął się śmierci i po raz kolejny dokonał ⠀niemożliwego. Zielonoskóra wojowniczka pozostawiała kwestie dobra i zła wyrokom kosmosu, ale ⠀panoszących się wyznawców zdobywcy wszystkich Kamieni Nieskończoności uznawała za plagę, chorobę, ⠀którą trzeba było unicestwić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jesteście zbyt przewidywalni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Kapsuła prowadząca do głównej komory, w której znajdował się jej cel była ⠀zabezpieczona czytnikiem DNA. Dosyć szybko rozszyfrowała, że rasa Vorlog używa dosyć ⠀powszechnej metody — sczytywania gałek ocznych. System zeskanował oderwany od truchła narząd ⠀optyczny i natychmiast rozpoczął przygotowywanie transportu. Taki sposób przemieszczania się po statku ⠀był niezbędny, ponieważ w sercu Niszczyciela znajdowała się umierająca gwiazda. Zasilała napęd i broń ⠀zdolną unicestwić za jednym zamachem największy okręt międzygwiezdny. Aby dostać się do dowódcy ⠀Omena, trzeba było przelecieć dosłownie nad taką gwiazdą i każdy, kto choć trochę przejmował się własną ⠀skórą, używał kapsuł, by uchronić się przed wyparowaniem i mnóstwem promieniowania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Plomba zabezpieczająca wejście przed nagłym poluzowaniem zamków podczas lotu ⠀została odrzucona, a drzwi powoli się otworzyły. Uzbrojony batalion czerwonoskórych czekał już w korytarzu. ⠀Tysiące laserowych pocisków przecięło powietrze i ruszyło w kierunku Gamory.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zaledwie kilka sekund mogło zadecydować o wyniku starcia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Byli za wolni. Zabójczyni zdążyła ukryć się za panelem operacyjnym. Czekała cierpliwie ⠀aż kilku przeciwników zbliży się dostatecznie blisko by mogła sięgnąć ich ostrzem Godslayera. Strzały z ⠀blasterów ucichły, a kilku wojowników zdecydowało się sprawdzić, czy wróg, który zniknął im z oczu został ⠀pokonany. Przedstawicielka Zen-Whoberi skoczyła ku nim. W przeciągu kilku mrugnięć precyzyjnie podcięła ⠀im gardła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Znów otworzono ogień.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Taka sytuacja nie była dla niej niczym nadzwyczajnym. Przywykła do tego typu akcji i ⠀dość szybko oszacowała swoją pozycję. Skoro jej przeciwnicy zdecydowali się przeprowadzić atak z ⠀dystansu, to czemu niby Gamora nie mogłaby pójść w ich ślady? Wychyliła się zza panelu, który ją osłaniał i ⠀błyskawicznie wymierzyła odległość, a także kąt rzutu. Chwyciła za niewielkich rozmiarów sztylet wykonany ⠀ze specjalnych włókien dzięki, którym był w stanie przeciąć wiele stopów metali i miotnęła nim wprost w ⠀konsolę, która znajdowała się przy wejściu do głównej komory. Broń uszkodziła wiele systemów i ⠀spowodowała zwarcie, które zapoczątkowało reakcję łańcuchową, tak silną, że chwilę potem nastąpił ⠀gwałtowny wybuch.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Płomienie wypełniły połowę korytarza, trawiąc i dziesiątkując siły Vorlogów. Ci, ⠀którzy przetrwali nie na długo mogli nacieszyć się życiem. Zabójczyni nie zamierzała okazywać litości. ⠀Skończyła dopiero wtedy, kiedy była pewna, że żaden z poległych nie będzie mógł trwać ani chwili dłużej w ⠀tej rzeczywistości. Miała okazję się trochę rozruszać, zanim przyszło jej się zmierzyć z tym, po którego tutaj ⠀przybyła. Ciała leżały jedno obok drugiego. Część była zwęglona, część poprzebijana bronią. Taki los czekał ⠀tych, którzy ośmielili się stanąć na jej drodze. Gdyby ślepo nie podążali za swoim przywódcą, to może ⠀uszliby z życiem. Zielonoskóra w całkiem innych okolicznościach mogłaby nawet zasiąść z nimi przy jednym ⠀stole, obserwowałaby jak przegrywają kredyty albo obstawiają walki. Niestety taki scenariusz nigdy nie miał ⠀szans zaistnieć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przesiąknęła smrodem szkarłatnej krwi. Miała ochotę ją z siebie zmyć, wskoczyć do ⠀piętrzącej się, ciemnej wody, która wypełniała większość pomieszczenia. Wszystko było wykonane z ⠀onyksowego metalu. Pomost, po którym szła, wysokie sklepienie, kilka filarów podtrzymujących konstrukcję i ⠀znajdujący się w centrum, ogromny tron. Do złudzenia przypominał ten, na którym zasiadał Thanos. Zrobiło ⠀jej się niedobrze na ten widok. Idealnie odwzorowane oraz chorobliwa chęć stania się nowym Tytanem były ⠀nie do wytrzymania. Ogarnęła ją wściekłość. Zatrzymała się tuż przed kopią oryginalnego miejsca, w którym ⠀miała niegdyś zasiąść i władać galaktyką. Nienawidziła tego tronu i coraz bardziej pragnęła zgładzić ⠀naczelnego Vorloga.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zacisnęła palce wokół rękojeści Godslayera i w pewnym momencie błyskawicznie ⠀odwróciła ją o 180 stopni, jednym, sprawnym ruchem nadgarstka. Miecz wysunął się i wbił w ciało istoty, ⠀która wynurzyła się z cienia, tuż za jej placami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Atakowanie przeciwnika odwróconego tyłem to największa hańba wśród ⠀wojowników. Niczego innego nie mogłam się po Tobie spodziewać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Myślałem, że zdechłaś razem z ojcem!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Jak widać nie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora powoli się odwróciła a ostrze wbiło się coraz głębiej. Z wyraźnie dostrzegalnym ⠀obrzydzeniem patrzyła mu w oczy, kiedy powoli ulatywała z nich dusza.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Żadne nie odezwało się już ani słowem. Zapadła grobowa cisza, która zwiastowała ⠀zwycięstwo Zabójczyni. Vorlog słabł, tracił coraz więcej krwi. Upadł na kolana przed najniebezpieczniejszą ⠀kobietą w galaktyce. Zrozumiał, że śmierć już po niego idzie, dyszy mu lodowatym oddechem w kark. Mógł ⠀ze spokojem przyjąć klęskę albo zdobyć się na ostatni ruch, by jeszcze ten jeden raz kogoś zabić. Zerwał się ⠀i dobył blastera, który znajdował się przy jego pasie. Wycelował niemalże na ślepo, przez mgłę, która ⠀zachodziła mu na oczy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Strzelił.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Laserowy pocisk musnął policzek Zen-Whoberi i lekko go przysmolił. Poczuła ciepło ⠀rozchodzące się po twarzy. W ostatnim momencie delikatnie i od niechcenia przechyliła głowę. Smuga ⠀energetyczna zatrzymała się na tronie i doszczętnie go zniszczyła. Kilka odłamków wystrzeliło w górę i w ⠀różne strony, nieco przy tafli wody.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Gardzę takimi jak Ty.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wojowniczka mocno ruszyła mieczem i przekręciła go w prawo tak by ostrze rozerwało ⠀wnętrzności ugodzonego. Ten cios sprawił, że przestał oddychać w ciągu kilku sekund. Ciało pochyliło się do ⠀tyłu i runęło bezwładnie w dół, dzięki czemu klinga bez użycia siły odczepiła się od zwłok.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pozostało jedynie po sobie posprzątać. Gamora ustawiła współrzędne lotu statku ku ⠀najbliższej Czarnej Dziurze. Niszczyciel przestał być potrzebny i miał zakończyć swoje istnienie rozerwany ⠀na biliardy atomów wraz z masą ciał poległych. To była najpiękniejsza śmierć, jaką mogła wybrać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Udała się na swój statek i dryfując w pustce próżni kosmicznej przygotowywała ⠀współrzędne kolejnego celu. Zdążyła już zapomnieć o szkarłatnej krwi, którą z siebie zmyła. Wyczyściła ⠀broń, przebrała się i spojrzała w gwiazdy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W nieskończonym bezkresie ujrzała świetlistą łunę. Przez chwilę była tak silna, że zdołała ⠀ją oślepić i wypełnić całe wnętrze statku. Zabójczyni przysłoniła dłonią oczy i próbowała zidentyfikować ⠀nietypowe zjawisko. Wydawało jej się znajome. Przypomniało smugę światła, która pojawiła się w czasie ⠀bitwy z jej przybranym ojcem. Coś podobnego z dziecinną łatwością doszczętnie rozwaliło jego Niszczyciela. ⠀Taką energią dysponowała istota, którą kojarzyła. Bynajmniej była w stanie mniej więcej oszacować, że ⠀wyglądem nie wyróżniała się zbytnio od przeciętnego terranina.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czy to możliwe, że obecnie źródłem oślepiającego światła jest ta sama istota, która ⠀walczyła z Thanosem? A może dysponujących taką mocą było więcej?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Energia bijąca z bliżej nieokreślonego punktu zaczęła w końcu słabnąć. Po chwili wzrok ⠀Gamory ponownie zaadaptował się do znacznie mniejszej ilości naświetlenia dzięki czemu mogła podjąć ⠀próbę zlokalizowania źródła tego zjawiska. Niestety wszystko całkowicie zniknęło, a przestrzeń kosmiczna ⠀wokół niej ponownie stała się pusta.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Być może to wyobraźnia płatała jej figle, ale to „coś” manifestowało swoją obecność zbyt ⠀intensywnie. Nie było przy niej nikogo, kto mógłby potwierdzić, że to rzeczywiście istniało. Mimo to ⠀zdecydowała się konsekwentnie uznawać za prawdziwe wszystko co widywała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Niezidentyfikowany obiekt tak jakby całkiem niewinnie i przypadkiem przelatywał w ⠀pobliżu. Jednak zielonoskóra nie wierzyła w tego typu wybryki losu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przecież nic nie działo się bez przyczyny.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W nieskończonym bezkresie ujrzała świetlistą łunę. Przez chwilę była tak silna, że zdołała ⠀ją oślepić i wypełnić całe wnętrze statku. Zabójczyni przysłoniła dłonią oczy i próbowała zidentyfikować ⠀nietypowe zjawisko. Wydawało jej się znajome. Przypomniało smugę światła, która pojawiła się w czasie ⠀bitwy z jej przybranym ojcem. Coś podobnego z dziecinną łatwością doszczętnie rozwaliło jego Niszczyciela. ⠀Taką energią dysponowała istota, którą kojarzyła. Bynajmniej była w stanie mniej więcej oszacować, że ⠀wyglądem nie wyróżniała się zbytnio od przeciętnego terranina.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czy to możliwe, że obecnie źródłem oślepiającego światła jest ta sama istota, która ⠀walczyła z Thanosem? A może dysponujących taką mocą było więcej?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Energia bijąca z bliżej nieokreślonego punktu zaczęła w końcu słabnąć. Po chwili wzrok ⠀Gamory ponownie zaadaptował się do znacznie mniejszej ilości naświetlenia dzięki czemu mogła podjąć ⠀próbę zlokalizowania źródła tego zjawiska. Niestety wszystko całkowicie zniknęło, a przestrzeń kosmiczna ⠀wokół niej ponownie stała się pusta.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Być może to wyobraźnia płatała jej figle, ale to „coś” manifestowało swoją obecność zbyt ⠀intensywnie. Nie było przy niej nikogo, kto mógłby potwierdzić, że to rzeczywiście istniało. Mimo to ⠀zdecydowała się konsekwentnie uznawać za prawdziwe wszystko co widywała.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Niezidentyfikowany obiekt tak jakby całkiem niewinnie i przypadkiem przelatywał w ⠀pobliżu. Jednak zielonoskóra nie wierzyła w tego typu wybryki losu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przecież nic nie działo się bez przyczyny.
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬