JustPaste.it
User avatar
ᴀsᴛʀᴀʟ ᴀssᴀssɪɴ @astralassassin · Aug 5, 2021 · edited: Aug 8, 2021
─⠀⠀⊹ ⠀ ⠀✧⠀⠀ ✦𝗚𝗔𝗠𝗢𝗥𝗔⠀ & ⠀𝗡𝗔𝗧𝗔𝗦𝗛𝗔 𝗥𝗢𝗠𝗔𝗡𝗢𝗩𝗔⠀⠀ ✧ ⠀ ⠀⊹⠀𝙲𝙷𝙰𝙿𝚃𝙴𝚁 𝟶𝟶𝟷⠀⊹⠀⠀

tlo11.jpg

processed3211.png

 

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Time: One trillion milliseconds after victim on Vormir
Place: The hermetic reality created inside the Soul Stone
Exact Location: Parallel version of the planet Moxonus XC0 Ulvao



⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Strugi rozszalałego powietrza przeciskały się pomiędzy ciałem, zostawiając na skórze
bolesne, niewidzialne znamiona, które utrzymywały w przekonaniu, iż już za moment wydarzy się coś, co zakończy jej egzystencje. Przeszywające zimno dostarczało dodatkowego dyskomfortu i sprawiało, że każdy, najdrobniejszy skrawek twarzy drętwiał i emanował drażliwym szczypaniem, jak gdyby zderzyła się z setką igieł, nasączonych wyjątkowo zajadłą substancją żrącą. Próbowała stawić opór, desperacko złapać się czegoś lub kogoś byle tylko przetrwać. Widziała sunącą ścianę skalną, która pod wpływem szybkości zlała się w różnokształtną, nierównomierną mozaikę. Starała się chwycić, złapać za nią, jednak z jakiegoś powodu nie była w stanie sięgnąć przed siebie. Jakaś niematerialna siła utrzymywała ją w tej samej pozycji, nie pozwalając na zmianę, która być może uratowałaby jej życie. To koniec. Zaczynała oswajać się z tą myślą, przyjmować właśnie takie okoliczności, w jakich miała polec. Ostatnie spojrzenie ku górze ukazało oddalającą się w zawrotnym tempie twarz przybranego ojca. Thanos z trudem obserwował trwożący upadek w nicość. Nie zdążyła przywitać kolejnej myśli, nim poczuła, jak zderza się z czymś niezwykle twardym.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zabójczyni zerwała się gwałtownie i wyszarpała z ociężałych objęć ciemności. Otworzyła szeroko oczy, przyjmując dynamiczny powrót zmysłów do optymalnej sprawności. Zaczęła łapczywie pochłaniać powietrze, zanim zdążyła rozejrzeć się wokół siebie, by oszacować swoje położenie. Doznała intensywnego dyskomfortu, jak gdyby pozbawiono ją możliwości oddechu na bardzo długi czas.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Gamora? Wszystko w porządku?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Uzmysłowiła sobie, że czyjaś dłoń spoczęła na jej ramieniu. Gdyby nie znajoma barwa głosu, to zapewne już wyprowadzałaby cios; nieważne czy na oślep, czy przy pełnej wydajności. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nieźle oberwałaś przy lądowaniu. Futerkowemu jak zwykle coś się popieprzyło i zaczął szarpać za stery. Chyba znów mu się przyśniło, że dowodzi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pomieszczenie, w którym się znajdowała, posiadało dosyć specyficzny i charakterystyczny wystrój. Mieściło się w nim pełno terrańskich gadżetów; część z nich Gwiezdna Wojowniczka zdążyła już poznać i oswoić się z ich użytecznością, ale niektóre wciąż kryły intrygujące tajemnice, czekające na obnażenie. Dziwaczne obiekty dominowały w sypialnej komorze, przysłaniając i tak niemożliwie minimalną ilość broni białej, którą uwielbiała. Mimo to, w egzotycznym miejscu odczuwała wyjątkowy spokój i komfort. Zielonoskóra nie do końca potrafiła wyjaśnić i zrozumieć, dlaczego tak się działo. Możliwe, że wszystko to, co nie kojarzyło jej się z przeszłością; przepełnioną nieustannym mordem i przelewaniem krwi w imię realizacji szaleńczej idei Thanosa; wprawiało ją w błogi stan wyciszenia i umożliwiało, choć chwilowe oderwanie myśli od ciągłej walki o przetrwanie. Żadne inne miejsce w galaktyce nie zdołało zapewnić jej takiego stanu. Przez całe życie nie odnalazła, choć skrawka przestrzeni, w której mogłaby poczuć się kimś zupełnie innym, niż była w rzeczywistości. Spokój otulił jej umysł. Wyglądało na to, że kultura pochodząca z odległej Terry miała na nią zbawienny wpływ. Od jakiegoś czasu zaczęła ją fascynować. Wymęczone utwory stały się zbitkiem przyjemnych dźwięków, wywołujących nowo poznane odczucie — jakby coś potrafiło sprawić jej radość. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Łóżko, na którym siedziała, wyścielało okrycie imitujące beżowe futro. Było niezwykle przyjemne w dotyku, dlatego Zen-Whoberianka bez najmniejszego oporu sunęła dłonią po jego powierzchni. Delikatne łaskotanie otuliło skórę i sprawiło chwilę przyjemności. Oddała się tej relaksującej czynności, dopóki dolna część ręki nie napotkała przeszkody. Włączona MP3, z którą Peter nie rozstawał się od śmierci Yondu, sprawiła, że Gamora zdała sobie sprawę, iż jej terrański towarzysz był przy niej cały czas, odkąd pozostawała nieprzytomna. Zapewne przesłuchiwał ulubione kawałki przez wiele godzin, chcąc umilić sobie czas oczekiwania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Momentalnie spojrzała na Quilla, który siedział obok i bacznie jej się przyglądał, a przy tym, jak zwykle nie zamykała mu się jadaczka.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Milano wyglądał jak do kasacji. Mówię Ci, to było okropne. I tym razem mówię serio, gdyby nie fakt, że Rocket potrafi wszystko naprawić, to już dawno wywaliłbym go w kosmiczną próżnię. Cholerny farciarz.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Błogi nastrój zaczął stopniowo zanikać, momentalnie rozpraszając ład. Chwilowa amnezja ustępowała gwałtownie, wprawiając myśli w chaotyczny pęd. Natłok różnorakich informacji, napływał do jej świadomości, przypominając wszystko to, co zdarzyło się przed wypadkiem. Było ich zbyt wiele. Wywołały pulsujący ból, ale mimo to, starała się nie opierać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Bądź przez chwilę cicho. —————Sięgnęła skroni, po czym dwoma opuszkami palców zaczęła lekko masować skórę w tym miejscu.   —————Mam straszny mętlik w głowie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Star-Lord wykrzywił twarz w geście niezadowolenia, jednak szybko zrozumiał, że jego towarzyszka potrzebuje teraz chwili, by oddać się przemyśleniom. Nie wiedział czego mogły dotyczyć, ale nie śmiał jej już przeszkadzać, zamiast tego wsadził jedną słuchawkę do ucha i wybrał losowy utwór z listy przebojów, z czasów, gdy na Ziemi żyła jeszcze jego matka. Muzyka była jego najdoskonalszym sprzymierzeńcem; lekarstwem na każdą troskę, kłopot, a także pozwalała zająć myśli, gdy się niecierpliwił. W tym momencie czuł nieodpartą chęć by rozprostować nogi i pokazać Wojowniczce planetę, na którą przylecieli, ale to musiało poczekać. Nim oparł się wygodnie o zagłówek i odpłynął w ramionach ulubionych dźwięków, ostrożnie odgarnął kosmyk ciemnych włosów Zielonoskórej i umieścił drugą słuchawkę w jej uchu. Zabójczyni zarejestrowała ten gest, jednak nie zareagowała, ponieważ skupiła się na świetlistym obiekcie, który znajdował się na niewielkim, stalowym stoliku. Peter zwykł nazywać go lampą lawą, przez co Gamora niejednokrotnie zastanawiała się czy rzeczywiście wewnątrz niej znajduje się skondensowana, ciekła forma ognia. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Skrzące się żółtawo bąble, pływające w czerwonej cieczy, leniwie obijały się o siebie, wznosząc ku górze, by za chwilę znów opaść w dół, i tak w nieskończoność, powtarzając tą samą sekwencję. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀~~Jakiś czas temu 45 inteligentnych ras zamieszkujących galaktykę X-STV4; znaną przez terran pod nazwą Drogi Mlecznej; zawiązało sojusz, z którego zrodziła się Unia Sprawowania Porządku i Kontroli. Każdy gatunek należący do porozumienia udostępnił swój dorobek naukowy w sferze modyfikacji genetycznych i kontroli fal mózgowych. Wspólne badania wielu czołowych form życia umożliwiły pozyskanie całkowitej kontroli nad nieograniczoną ilością różnorakich zmiennych, dzięki czemu stworzono system, który eliminował u wybranych jednostek wszystkie czynniki, które prowadziły do zagrożenia czy unicestwienia życia we Wszechświecie. Manipulacja fal mózgowych działała jak specjalny program nadpisujący informacje przekazywane przez neurony – zmieniały się poglądy, pragnienia a nawet cele czy marzenia danego obiektu. Owej przemianie został poddany Thanos, dostarczony przez Strazników Galaktyki. Po tym jak udaremniono mu zdobycie wszystkich Kamieni Nieskończoności, Szalony Tytan został pojmany i odpowiedział przed przedstawicielami unii. Zarządzono modyfikacje, która zakończyła się sukcesem. Obiekt został poddany dogłębnym badaniom i obserwacji, a następnie Peterowi Quillowi i jego załodze powierzono misję, podczas której mieli udać się na planetę Moxonus XC0 Ulvao, w systemie Zorix UY7, przetransportować tam Thanosa i obserwować jak adaptuje się do nowych, udoskonalonych myśli. Misja nie obejmowała zakresu czasu, bowiem wszystkie informacje i dane musiały być gromadzone jak najdłużej oraz stale przesyłane do specjalnego korpusu naukowo – badawczego.~~
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Marzenie Gamory i Nebuli miało prawo się spełnić? Ich przybrany ojciec naprawdę mógł się zmienić? Czy po tylu latach tortur, morderczych treningów i cierpień będą w stanie uwierzyć w taką transformację? 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Bąble emanujące energią wciąż były pogrążone w swojej rutynie. Unosiły się i opadały, lecz w pewnym momencie, zaczęły zmieniać barwę. Żółć robiła się coraz ciemniejsza, aż w końcu przeistoczyła się w czerwień. Gradient kolorystyczny ulegał modyfikacjom dopóki nie pojawił się intensywny fiolet. Równolegle, ciecz, w której znajdowały się lawowe okręgi przeszła osobne transformacje i ostatecznie zabarwiła się na niebiesko. Zen-Whoberianka była na tyle zdziwiona, że wyrwało ją to z zadumy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Co pewien czas zmienia kolory. Yondu trochę ją podrasował po tym jak, powiedziałem mu, że na Ziemi takie lampy występowały w różnych barwach, a mi udało się dorwać tylko klasyczny, czerwony wariant. Musiałem być strasznie wkurzający, kiedy na coś narzekałem. Niebieski nigdy nie był typem złotej rączki.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Star-Lord wykorzystał okazję by ponownie móc się odezwać. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Myślisz, że Thanos naprawdę może się zmienić? Ot tak, przy pomocy modyfikacji? —————Zielonoskóra stała się bardziej obecna. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Mam nadzieję. —————Posiadacz terrańskiej półkrwi pociągnął za kabel, a słuchawki odskoczyły z ich uszu i wylądowały na miękkim posłaniu. —————Uważam, że powinniśmy dać temu szansę. Może faktycznie ta metoda potrafi zdziałać cuda. Jak na razie nie sprawia nam problemów.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Na razie. 
—————Podkreśliła tą część wypowiedzi, jakby chciała wyraźnie podważyć jej słuszność. —————On jest niezwykle silny. Jeśli coś poszło nie tak i przemiana nie zadziałała lub znalazł jakiś sposób, by się z niej wyrwać... Zrobi wszystko. Będzie grał, udawał i próbował sztuczek, byleby upewnić nas w przekonaniu, że wszystko idzie po naszej myśli. —————Powoli podniosła się, by zaznać trochę ruchu. —————Musimy być przygotowani na każdą ewentualność.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————I jesteśmy. 
—————Quill ruszył jej śladem. Starał się rozwiać wszelkie wątpliwości Gamory, przynajmniej na razie chciał by przestała się zadręczać dylematem wiary w skuteczność manipulacji fal mózgowych. —————Dostaliśmy pozwolenie. Możemy go zabić, jeśli wymknie się spod kontroli lub jakieś zachowanie wzbudzi nasze podejrzenia. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To nie takie proste, w przeciwnym razie już dawno bym to zrobiła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Tym razem masz wsparcie. 
—————Peter stanął naprzeciw Wojowniczki i spojrzał jej w oczy. Zapragnął ujrzeć w nich nieco więcej spokoju. Starał się by jego towarzyszka zrozumiała, że obecnie może liczyć na niego i resztę Strażników, którzy pomogą jej, raz na zawsze, uwolnić się od despotycznego ojca. —————No i małe ułatwienie. —————Uśmiechnął się przebiegle.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wyjął zza pasa niewielkich rozmiarów, walcowate, podłużne urządzenie. Podrzucił je kilka razy w ręku, chcąc się trochę popisać. Przy ostatnim podejściu, sprzęt o mało co nie spadł mu na ziemię. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wystarczy, że któreś z nas przyłoży opuszek palca do wgłębienia znajdującego się z boku, a to cudeńko w sekundę usmaży mu mózg, zanim zdąży kogokolwiek skrzywdzić.  —————Podał jej urządzenie i z zadowoleniem obserwował, jak obracała je w dłoni i wpatrywała się w nie z zaciekawieniem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mały przyrząd wykonany z cylynitu był w stanie dokonać tego, czego ona nie zdołała przez tyle lat. Treningi, z których wielokrotnie ledwo uchodziła z życiem, bolesne ulepszenia organizmu, tak wiele wyrzeczeń i cierpień, tylko po to, by stać się silniejszą i wykończyć Tytana. Zmienił jej życie w piekło, poligon walki o przetrwanie. Trzymała skrawek metalu, dzięki któremu mogła ziścić swoje pragnienie. Wystarczy, że przyłoży palec, urządzenie zeskanuje linię papilarną, a reszta dopełni się sama. Czy to nie byłoby zbyt proste? Ogromna ilość trudów, potu i gorzkich łez okazała się nic nieznaczącym poświęceniem w obliczu banalnego rozwiązania, które było w stanie zainicjować ekspresową eutanazję.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Star-Lord zadbał o to, by jego towarzyszka ponownie nie odpłynęła za daleko w morze kłębiących się myśli. Zaledwie przy pomocy pstryknięcia, solidny kadłub Milano zmienił się w przezroczystą siatkę, ukazującą pobliskie otoczenie, znajdujące się w zasięgu widoczności statku. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zabójczyni powoli zbliżyła się w stronę oszałamiającego widoku. Quill z dumą przysunął się, zmniejszając dystans między nimi po to, by móc z jak najbliższej perspektywy obserwować jej rosnący zachwyt. To był niezwykle rzadki widok, praktycznie bezcenny, który chciał zachować w pamięci jak najdłużej. Przezroczysta ściana ukazała bujną roślinność w przeróżnych odcieniach zieleni, żółci, fioletu, czerwieni, różu czy błękitu. Gamora nie potrafiła zachować spojrzenia w jednym punkcie. Moxonus XC0 była wspaniała, pod każdym względem. Flora dostarczała niewyobrażalnych doznań wzrokowych, a ogromne góry rysujące się w linii horyzontu sprawiały, że poczuła się tak, jakby znalazła się na rodzimej planecie. Niemalże wszystko kojarzyło jej się z miejscem, w którym przyszła na świat; może z wyjątkiem nieba, mieniącego się wyrazistą, pomarańczową barwą...


⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

tloalfa.png

▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

Time: Unknown
Place: The hermetic reality created inside the Soul Stone
Exact Location: Parallel version of the planet Moxonus XC0 Ulvao

 

 
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ciężka atmosfera nastroszona niebywałymi pokładami negatywnych emocji i napięcia, stale górowała nad kilkoma istotami, zebranymi w głównej komorze. Poziom frustracji wydawał się wzrastać bez końca, mimo to nikt z obecnych nie wykazywał najmniejszych przejawów, mogących zwiastować chęć, a nawet i obowiązek zabrania głosu w jednej z kluczowych kwestii, która w ostatnim czasie zaprzątała myśli przedstawicielce Zen-Whoberi. Na domiar wręcz patowej, zerowej inicjatywy, ciszę, która zapadła już jakiś czas temu, przerwał rytmicznie powtarzający się brzdęk, wyzwalający kipiącą złowrogo irytację. Zmęczenie zaistniałą sytuacją zdawało się nadchodzić ogromnymi krokami, choć na pierwszy rzut oka gromadka ochrzczona mianem Strażników Galaktyki zdawała się zachowywać nad wyraz naturalnie, a przynajmniej w granicach normy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Drax opierał się o metalową ścianę i z niebywałą precyzją usiłował naostrzyć ulubioną broń, która przypominała pokaźnych rozmiarów nóż sprężynowy. Rocket porozrzucał mnóstwo różnorakich części po stalowym blacie i zaczął energicznie w nich przebierać, stopniowo łącząc je ze sobą. Zapewne konstruował kolejny ładunek wybuchowy pokroju bomby, zdolnej roztrzaskać połowę mniejszej planety. Groot stał tuż obok stanowiska i uważnie obserwował poczynania futrzastego. Co jakiś czas zdarzały mu się momenty słabości, w których tracił skupienie i zaczynał się nudzić, przez co obgryzał własne pędy. Nebula obrała za cel całkowicie losowo wybrany punkt i rzucała do niego ostrzami. Kilka razy o mały włos nie drasnęła Star-Lorda, który kręcił się wokół, po całej komorze. Czasami chwytał za przypadkowe rzeczy, które wpadły mu w ręce i przestawiał je w inne miejsca, a niekiedy mierzył do Draxa z plastikowych, terrańskich figurek i udawał, że strzela; oczywiście, kiedy Niszczyciel unosił na niego wzrok, zachowywał się tak, jakby nic takiego nigdy się nie wydarzyło. Jak zwykle się wygłupiał i udowadniał, że powaga nie jest jego mocną stroną, zwłaszcza w napiętych okolicznościach. Mantis siedziała na niewielkim, unoszącym się w powietrzu krześle obszytym w biało-czarny, pasiasty wzór. Cały czas się uśmiechała, momentami lekko kiwała głową, jakby w rytm ultradźwięków, które jedynie ona była w stanie usłyszeć. Gamora stała, opierając się o blat stołu, na którym znajdowały się bronie należące do całej załogi. Starała się zapanować nad szalejącą w jej wnętrzu złością, ale powoli traciła cierpliwość.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Planeta, na której się znajdowali, stawała się dziwacznym miejscem. Im dłużej na niej tkwili, tym bardziej Zabójczyni zaczynała dostrzegać, że coś ewidentnie było nie tak. Moxonus XC0 wyglądem potrafiła wręcz zachwycić i oszołomić swoim pięknem oraz różnorodną florą. Kolorystyka z pewnością zawróciłaby w głowie nie jednej, bardziej wymagającej rasie, jednak jeśli ktoś odpowiednio się wszystkiemu przyjrzał, to szybko dostrzegał, że wiele występujących tam zjawisk było wręcz nienaturalnych. Pierwszą, dosyć istotną kwestią, na którą zwróciła uwagę, był fakt, że oświetlenie planety nie ulegało zmianie, przez co miało się wrażenie, że pora doby jest zawsze taka sama. Sprawiało to nie lada problem przy określaniu upływu czasu, kiedy bywało się poza pokładem Milano. Taka anomalia mogła świadczyć o tym, że bujny świat był nieruchomy; nie okrążał gwiazdy, ani nie wykonywał obrotu wokół własnej osi. Co prawda we Wszechświecie bywały tego rodzaju przypadki, ale wówczas takowe obiekty były tworzone sztucznie, często przez wyższe, rozwinięte cywilizacje. Zielonoskóra długo zastanawiała się nad klarownym wyjaśnieniem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀W dość krótkim okresie, okazało się, że musiała obalić ingerencję jakiegoś wysoce inteligentnego gatunku. Kosmos krył wśród swego nieprzeniknionego ogromu jedyną, znaną metodę pozwalającą potwierdzić czy jakiś obiekt był sztucznym wytworem. Polegała na wykryciu obecności pewnego typu kwarków, który powstawał tylko i wyłącznie wtedy, kiedy tworzono pozorną materię. Było to coś w rodzaju ubocznego produktu, którego nie dało się zatuszować ani pozbyć, ponieważ tworzył się samoistnie, praktycznie bezustannie powielając swą ilość.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Systemy znajdujące się na statku potwierdziły obecność tych cząstek elementarnych i skłoniły Gamorę do dalszych przemyśleń. Na planecie działo się coś dziwnego i niepokojącego. Była tego więcej niż pewna i zamierzała dowiedzieć się przed czym dokładnie ostrzegało ją przeczucie. Chciała opuścić to miejsce albo chociaż wznieść się ponad nie i z pułapu atmosfery poobserwować, z czym mieli do czynienia. Denerwował ją fakt, że nikt nie brał wątpliwości na poważnie. Reszta Strażników z jakiegoś powodu nawet nie odczuwała potrzeby, aby odlecieć  z Moxonus XC0. Trudno było uwierzyć, że różnoraki świat i bezproblemowa sielanka, jaką w nim prowadzili, spodobały im się na tyle, by przez nie ich czujność diametralnie osłabła.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Brzęczący dźwięk dobiegający z kilkucentymetrowego, świetlistego reaktora zbudowanego przez Rocketa stawał się coraz głośniejszy i drażniący. Zen-Whoberianka skierowała spojrzenie w jego kierunku, podobnie jak pozostali. Nagle coś świsnęło w powietrzu i uderzyło w kłopotliwie głośny obiekt. Wywołało to wybuch, który sprawił, że przez chwilę komorę wypełnił ciemny, czarny dym, ograniczający widoczność. Gdy wszystko opadło, zmodyfikowany genetycznie szop poklepał działko, które trzymał w łapkach i położył je na blat, obok prawie skończonego, nowego wynalazku.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Po sprawie. Więcej nie będziemy słyszeć tego wkurzającego ustrojstwa. —————Futerkowy inżynier przelotnie zilustrował każdego z obecnych. —————Czekam na oklaski i podziękowania.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————O, no weź! Usmoliłeś mi połowę ściany!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————I co Quill, teraz popłaczesz się jak mała dziewczynka?!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Peter wykrzywił twarz w grymasie zażenowania i oburzenia. Chciał się odgryźć, ale przeszkodził mu w tym roślinny gigant.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ja jestem Groot.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Co to znaczy, że jestem zbyt gwałtowny?! —————Rocket zwrócił się w stronę drzewiastego i warknął głośno. —————Lepiej spójrz na naszą zmechanizowaną koleżankę. —————Zilustrował niebieską córkę Thanosa.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jedno z ostrzy, którymi rzucała Nebula, drasnęło futro pyskatego szopa, przedzierając się przez kawałek prawej strony jego pyska.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Widziałeś?!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Rocket zerwał się z miejsca i wyszczerzył kły z wyraźnie dostrzegalnym rozdrażnieniem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ja jestem Groot.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Teraz Ty jesteś jak Quill. Słaby i płaczliwy.
—————Drax prychnął z wyższością.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ej!
—————Star-Lord machnął teatralnie rękami, chcąc w ten sposób odkreślić, że wszystko, co do tej pory usłyszał na swój temat to jakiś totalny absurd. —————Przypominam wam, że wciąż tu jestem i wszystko słyszę!
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Gamora złapała za broń o charakterystycznym, długim ostrzu i wbiła je w blat stalowego stołu. Metal natychmiast ugiął się pod jego naporem. Miecz przebił się na wylot, zostawiając za sobą wyrazisty trzask.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Darujecie sobie wasz codzienny rytuał robienia z siebie debili.
—————Syknęła z poirytowaniem. —————Musimy zdecydować, co robimy dalej.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To chyba jasne? Zostajemy.
—————Wtrącił futrzasty.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Mamy misję do wykonania. Co prawda Thanos nadal nie sprawia problemów, a wszystkie odczyty są zaskakująco pozytywne, ale powierzono nam zadanie i…
—————Peter ponownie zaszczycił pozostałych jedną ze swoich popisowych min. —————…może tym razem powinniśmy, chociaż tak troszkę postarać się niczego nie schrzanić.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ja jestem Groot.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————No jasne. Jeszcze te wszystkie kwiatki i drzewka, z którymi nie chcesz się żegnać.
—————Szop przytaknął roślinnemu towarzyszowi. —————Poza tym nigdzie się stąd nie ruszam, dopóki nie wycisnę z tej planetki ile tylko zdołam. Złoża cyrateltalu to rarytas. Jak już poskładam je w ogniwa, to będę cholernie dziany! —————Uśmiechnął się na samą myśl o wielkiej fortunie. —————A kiedy stanę się nieprzyzwoicie bogaty, to kupię sobie nawet tysiąc takich statków i je wszystkie rozwalę, jeśli tylko będę miał taką ochotę! —————Wskazał na Quilla i z tryumfem obserwował jego skwaszony wyraz twarzy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Zielonoskóra Zabójczyni zmarszczyła brwi. Zastanawiała się nad tym, w jaki sposób przekonać resztę do swoich racji.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————A jeśli ta misja to podstęp? —————Skrzyżowała ręce na równi z dolną częścią klatki piersiowej. —————Co, jeśli zostaliśmy zesłani razem z Thanosem na jakieś wieczne wygnanie? Spójrzcie tylko. —————Wskazała na wybraną ścianę statku, która stała się przezroczysta, ukazując otaczający ich zewsząd krajobraz. Pomarańczowa poświata wdarła się do wnętrza Milano i przez chwilę oślepiła Strażników; ich aparaty wzrokowe musiały się przystosować do zwiększonego naświetlenia. —————Odkąd tu przybyliśmy nic się nie zmieniło. Pora doby planetarnej, niebo, naświetlenie globu, zmiany we florze, brak fauny i bardziej rozwiniętych gatunków, brak zmian warunków meteorologicznych – to wszystko jest wręcz niepokojące i nienaturalne.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Czyli mamy do czynienia ze sztuczną planetą. —————Star-Lord pogładził podbródek opuszkami palców. —————Albo czymś na podobieństwo integralnego tworu, tak jak to było z miejscem, które stworzył mój ojciec.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Sprawdziłam to. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Ciemnowłosa wojowniczka uniosła rękę przed sobą i wykonała kilka sprawnych machnięć nadgarstkiem. Po chwili pojawił się hologram, który wyświetlił dane uzyskane przez system. Zawierały 100% potwierdzenie, iż Moxonus XC0 powstała w sposób naturalny.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ta kwestia wzbudziła zainteresowanie zebranych; nawet Nebula, która początkowo wydawała się kompletnie niezaangażowana w dyskusję, podeszła bliżej i zaciekawiła się raportem siostry. Drax i Mantis spojrzeli po sobie skonfundowani. Zgubili wątek i przez dłuższy czas nie za bardzo wiedzieli co zrobić z tym fantem. Ostatecznie Muskularny Wojownik nie odczuwał potrzeby, by wypowiadać się w stosunku do owego dylematu, natomiast Empatka wyczuwała poddenerwowanie reszty Strażników i z tego powodu postanowiła choć trochę poprawić ich samopoczucie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Może ten świat jest cudem stworzenia. —————Uśmiechnęła się i podeszła bliżej Zen-Whoberianki. To właśnie od niej wyczuwała najburzliwsze i najsilniejsze emocje; głównie złość i niepokój. —————Czuję się tutaj tak wspaniale. Nie odczuwam żadnego zagrożenia. Każda roślina, która się tutaj narodziła, tętni spokojem i szczęściem. To unikalny raj we Wszechświecie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Cóż, trudno w to uwierzyć, ale na razie nie możemy tego wykluczyć. —————Terranin odchrząknął głośno i spojrzał po reszcie zgromadzonych.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Cuda nie istnieją. Nie ma czegoś takiego jak doskonały świat czy miejsce. —————Gamora zatrzymała dłoń Mantis, która zbliżała się niebezpiecznie blisko jej barku. —————Kosmos jest pełen niebezpieczeństw i intryg. Zdążyliście już o tym zapomnieć?! —————Odblokowała silny chwyt, a Empatka cofnęła się o krok i zrezygnowała z łagodzącego dotyku, którym chciała znacznie uspokoić i wyciszyć towarzyszkę. —————Mam przeczucie, że jeśli natychmiast stąd nie odlecimy, to w niedługim czasie w ogóle nie będziemy mogli opuścić tej planety. Być może już w chwili wejścia do atmosfery zatrzasnęła się krata do naszej celi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jej słowa zdawały się wprowadzić wszystkich w zadumę, ale z jakiegoś powodu nie wystarczyły, by sprawić, że Strażnicy nagle zmienią zdanie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zagłosujmy. —————Rocket wzruszył ramionami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————W porządku, ale i tak będziemy musieli się temu wszystkiemu lepiej przyjrzeć. —————Star-Lord próbował mimo wszystko dojść do jakiegoś kompromisu; tak jak przystało na przywódcę.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czar powagi, którą udało mu się utrzymać przez dłuższy czas, prysnął błyskawicznie, kiedy Zielonoskóra zaczęła przeszukiwać pliki systemowe w pogoni za dodatkowymi danymi; miała wrażenie, że mogła wcześniej coś przeoczyć. Zamiast informacji, które być może wspomogłyby i wzbogaciły jej argumentacje, natrafiła na tajne fotki ich terrańskiego wodza. Kompromitujące znalezisko sprawiło, że Peter wystrzelił w kierunku hologramu i rozpaczliwie próbował go zasłonić, dopóki nie zniknął. Drax natychmiast wybuchł głośnym śmiechem i zaczął pokazywać na niego palcem. Pyskaty szop poprzysiągł sobie, że zanim Quill zdąży wszystko usunąć, zrobi milion kopii. Nawet siostra Nebuli miała chęć zaśmiać się pod nosem na widok niektórych ujęć.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Dobra dajcie już spokój! Nikt z was nigdy nie robił sobie zdjęć w mniej lub bardziej nieprzyzwoitych okolicznościach?! —————Wielbiciel retro popkultury lat osiemdziesiątych zmarszczył brwi i lekko przygryzł dolną wargę. Próbował zamaskować zażenowanie i ogromne zawstydzenie. —————Głosujmy wreszcie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ja jestem Groot.
—————Roślinny gigant wyprostował się prężnie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Co Ty nie powiesz? Tylko się tutaj nie zakochaj, bo nie zamierzam niańczyć Twoich sadzonek. —————Futerkowy jak zwykle musiał wtrącić swoje trzy grosze; co najlepsze nierzadko jego odpowiedzi były wręcz potrzebne reszcie Strażników, kiedy jedno „jestem Groot” nie różniło się niczym od innego „jestem” i „Groot". Uniwersalny tłumacz był wszechstronny, a mimo to paradoksalnie nie potrafił rzetelnie przełożyć tych słów; być może powodem był fakt, iż kryła się pod nimi nieskończona liczba znaczeń lub najzwyczajniej w świecie urok wypowiedzi drzewiastego polegał na dowolnej interpretacji. —————Też jestem za tym, żeby zostać. —————Dorzucił swoją opinię.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Mantis podtrzymała ich zdanie, a Drax złapał mocniej wcześniej ostrzoną broń i szczelniej zacisnął na niej masywną dłoń.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wciąż pragnę pomścić moją żonę i córkę. Dopóki Thanos jest na tej planecie, ja także zamierzam tu być. Zemsta to mój cel.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Niebieskoskóra córka Tytana również musiała zabrać głos w tej sprawie. Wyraz twarzy pozbawiony jakiejkolwiek emocji sprawiał, że jej stanowisko owiała gęsta mgła tajemniczości.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Odkąd uprowadzono mnie z rodzimej planety, byłam szkolona i powierzano mi wiele misji. Było ich tyle, że nie sposób zliczyć. Każdą z nich doprowadziłam do końca. Ta jest wyjątkowo ważna. Wszystkie inne bledną w jej obliczu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Powiedz lepiej, że czekasz tylko aż cos pójdzie nie tak, by wykończyć ojczulka.
—————Rocket uśmiechnął się podstępnie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Wystarczy najdrobniejszy błąd, a nikt ani nic nie powstrzyma mnie przed poderżnięciem mu gardła. —————Nebula uniosła mechaniczną rękę i wpatrywała się w nią z nieodgadnioną specyfiką; połączeniem czegoś w rodzaju obrzydzenia, nienawiści i psychopatycznej uciechy. —————A kiedy już doczekam jego śmierci, czy to z mojej ręki, czy poprzez doszczętne usunięcie jego umysłu, będę mogła stąd odejść. —————Pod koniec wypowiedzi złączyła spojrzenie z siostrą.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Peter kiwał głową; to w prawo, to w lewo. Głośno westchnął i postanowił jakoś podsumować decyzję większości. Jego głos przestał się liczyć, ponieważ był już tylko formalnością, ale mimo to wiedział, że musi go publicznie zakomunikować.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Tak szczerze to też bym tu jeszcze został. —————Zerknął na Gamorę, która jako jedyna wnioskowała inaczej. —————Przykro mi. Na razie nie ma mowy byśmy się stąd zabrali. 


✧⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✦⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀✧ ⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀ ✦⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀ ⠀✧


⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pomarańczowa poświata bijąca z intensywnej, świetlistej łuny znajdującej się na niebie, uwydatniała każdą zimniejszą barwę ciepłym połyskiem, dzięki czemu istota podróżująca po roślinnych bezkresach miała wrażenie, że wszystko wokół emanowało przyjemną energią. Różnokolorowe lasy zwodziły ciekawość, kusząc niebywałą różnorodnością; pasma górskie wznoszące się ponad korony drzew, zachwycały potęgą i masywnymi, wysokimi szczytami, na których zalegał purpurowy lub błękitny osad. Kwiaty o wszelakich wielkościach, kształtach i pigmentacjach były w stanie zawrócić w głowie i zaciekawić na tyle, by bez pamięci zapragnąć odkrycia ich tajemnic, zasmakowania w zapachach lub skosztowania słodkiego nektaru czy płatków.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zaraz po przybyciu na Moxonus XC0 Zabójczyni była zafascynowana i zachwycona różnorodnością, jaką oferował nowy świat, jednak z czasem piękno, które zgubnie przysłaniało zdrowy rozsądek, stało się źródłem wzburzenia i wielu obaw. Zen-Whoberianka zaczęła dostrzegać spore nieścisłości i nienaturalne anomalie, mogące świadczyć o tym, że wraz z resztą Strażników, wpadła w czyjąś pułapkę. Nie koniecznie musiała stać za tym Unia wielu ras, która zleciła misję. Być może miejsce przypominające raj, było tak naprawdę naturalną mistyfikacją, czymś w rodzaju wykształconego przez ewolucję wabika na ofiary. Skoro na wielu innych planetach złożone organizmy posługiwały się tego typu podstępami, to istniało wysokie prawdopodobieństwo, że gdzieś we Wszechświecie cała planeta była jednym, wielkim drapieżnikiem, przyciągającym swoim pięknem niczego nieświadome kąski.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Musiała pomyśleć, potrzebowała spokoju i samotności, chociaż przez chwilę. Zatrzymała się przy brzegu ogromnego zbiornika wodnego. Ciecz wypełniająca go, mieniła się złotem zmieszanym z pomarańczowym światłem. Była łagodna, wręcz nieruchoma, statyczna jak większość zjawisk na tej planecie. Powietrze nie przybierało na sile, cały czas zdawało się znajdować w uśpieniu, natomiast temperatura była idealnie zbalansowana – ani zbyt niska, ani zbyt wysoka. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Turkusowo-brunatna trawa otuliła dolne partie jej ciała. Przycupnęła kilka centymetrów od życiodajnej substancji i lekko pochyliła się ku niej. Chciała chwilę odpocząć, odświeżyć i ruszyć dalej. Złączyła dłonie i zanurzyła je lekko. Zbliżyła się jeszcze bardziej i zaczęła ochlapywać twarz. Spodziewała się czegoś w rodzaju miłego chłodu, który otuliłby jej skórę i pobudził krążenie, ale zamiast tego nie doczekała żadnej zmiany. Nawet ciecze były bezpłciowe, pozbawione wyrazu podobnie jak wszystko to, co znajdowało się na powierzchni.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zgromadzony nadmiar wody tworzył niewielkie krople, które ślizgały się skórze i sunęły w dół, wracając do zbiornika. Czekała aż wszystkie opadną, ponieważ chciała przyjrzeć się swojemu odbiciu. Drgania lustrzanej, nieskazitelnej powierzchni w końcu ustały, ale ku ogromnemu zaskoczeniu Ciemnowłosej wojowniczki, tafla ukazała całkowicie obcą postać. Pomimo narastającego zdumienia przyjrzała się dokładniej. Obca istota była terranką, kobietą o płomiennych włosach, bystrych oczach i pełnych ustach. Ona także patrzyła na nią zdziwiona.
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora nie była pewna tego, jak ma się zachować. Po raz pierwszy w życiu spotkała się z czymś takim. Ostrożnie uniosła dłoń. Nieznajoma uczyniła dokładnie to samo, w jednakowym czasie. Córka Thanosa pokiwała głową i zamknęła jedno oko. Postać z odbicia nie próżnowała, nadal kopiując jej ruchy. Prób było wiele i za każdym razem Zen-Whoberianka odczuwała ogromną konfuzję. Po plecach przeszedł lodowaty dreszcz, a jej dolna warga zadrżała lekko. 
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Czy była prawdziwa? A może to iluzja, którą stworzyła we własnych myślach? Czy to działo się naprawdę? Przez moment poczuła lekką fascynację całą sytuacją, nieodparte zaciekawienie wobec tego, czym a właściwie kim była terranka. A jeśli coś kryło się pod powierzchnią i lada moment mogło ją zaatakować? Wyuczona ostrożność i nieufność wzięły górę nad chwilową wnikliwością. Bardziej prawdopodobne wydało się ryzyko, iż znajduje się w niebezpieczeństwie, a obce odbicie będzie chciało pozbawić ją życia. 
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Ostatni raz sięgnęła ku niej. Niespodziewana namiastka dotyku sprawiła, że odsunęła się i wstała impulsywnie, nie odrywając spojrzenia od nieznajomej. Ona również się podniosła, w efekcie czego zrównały się wzrostem. Zabójczyni dokładnie zilustrowała ją wzrokiem, po czym krzyknęła:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Kim jesteś?! Gadaj!
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Usłyszała identyczne słowa.  
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gwałtowne przyspieszenie tętna i nierówny, płytki oddech sprawiły, że sekundy napięcia zaczęły zamieniać się w nieskończoność. 
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Błyskawicznie dobyła miecza, zacisnęła palce na rękojeści i z impetem wbiła ostrze w wodę. Dotąd nieruchoma struktura zafalowała chaotycznie i rozproszyła odbicie. Kiedy powierzchnia cieczy uspokoiła się, przestała pełnić rolę zwierciadła - nie było w niej ani terranki, ani Zen-Whoberianki. 
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Wojowniczka zaczęła biec. Chciała jak najszybciej opuścić okolice jeziora. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Co tu się dzieje, do cholery! —————Syknęła cicho. 
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Starała się utrzymać szybsze tempo, dopóki nie schroniła się pomiędzy drzewami. Dopiero w środku lasu, otoczona różnorodną roślinnością, postanowiła się zatrzymać, chwilę odsapnąć i opanować rozszalałe myśli. Była całkowicie rozbita, nie potrafiła określić z czym miała do czynienia. Jedno było pewne – teraz na pewno będzie próbowała przekonać Strażników do opuszczenia planety. Jeśli będzie trzeba, to siłą zaciągnie wszystkich w przestrzeń kosmiczną. 
 ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nagle poczuła czyjś dotyk. Poprawiła chwyt i obróciła się dynamicznie, biorąc zamach mieczem. Ostrze zaświszczało, przecinając powietrze i zatrzymało się tuż obok tętnicy szyjnej pewnego osobnika. Było delikatnie dociśnięte do jego skóry, a mimo to zdołało ją lekko przerwać. Na całe szczęście córka Thanosa zareagowała w porę i zredukowała siłę ataku; w przeciwnym razie Quill straciłby życie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Co Ty tu robisz?! —————Odsunęła broń i pozwoliła by miecz złożył się, a następnie spoczął przy jej pasie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Długo nie wracałaś. Pomyślałem, że zostawienie Cię samej nie jest teraz najlepszym pomysłem.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Doskonale wiesz, że potrafię o siebie zadbać.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————W to nie wątpię, ale ostatnio jesteś strasznie poddenerwowana.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————To Cię tak dziwi? Wystarczy spojrzeć wokół siebie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Star-Lord powędrował wzrokiem po okolicznych drzewach i pozostałej, bujnej roślinności.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie rozumiem. —————Uniósł ręce lekko ugięte w łokciach i objął nimi widoczny, pobliski obszar, tak by upewnić się, że chodzi im o to samo. —————Przeszkadza Ci spokój? Fakt, że nikt, ani nic na nas nie poluje i nie chce zrobić z naszych głów ozdób nad kominek? Swoją drogą to trochę przypomina mi…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Daj spokój. Wstrzymaj się z tymi terrańskimi anegdotami. 
—————Zabójczyni prychnęła trochę podminowana, a następnie wskazała skinieniem głowy coś, co znajdywało się wysoko ponad nimi.  —————Spójrz.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Peter uniósł głowę i lekko zmrużył oczy. Przez chwilę starał się odnaleźć coś, co z jakiegoś powodu jego towarzyszka uznała za warte uwagi. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie zastanawia Cię czemu niebo się nie zmienia albo, że obłoki pary stoją w miejscu i cały czas są takie same? Pomijając fakt, że nie wiemy nawet ile czasu już tutaj spędziliśmy.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Masz na myśli chmury? 
—————Quill podrapał się wskazującym palcem po policzku. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zielonoskóra przewróciła oczami z poirytowania, odwróciła się i ruszyła w przeciwnym kierunku, bez jakiegokolwiek uprzedzenia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Peter był osobą, której starała się powierzać każdą, nawet najmniejszą wątpliwość, jednak niekiedy jego brak powagi potrafił wyprowadzić ją z równowagi, zwłaszcza jeśli działo się coś poważnego, coś, czego nie powinno się bagatelizować
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zaczekaj! —————Terranin dosyć szybko ją dogonił. —————Pamiętasz co sobie obiecaliśmy? —————Milczenie Zen-Whoberianki nie zniechęciło go do dalszej przemowy. —————Mieliśmy sobie o wszystkim mówić. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i… —————Lekko wykrzywił twarz manifestując zakłopotanie. —————…ta sprawa z milczącą akcją, chyba mamy ją za sobą, bo wiesz…
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Posiadacz przydomku Star-Lorda nie zdążył dokończyć. Gamora zasłoniła mu usta dłonią i zatrzymała się gwałtownie, rozglądając się wokoło. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Dotąd nieruchome powietrze, nagle zaczęło się poruszać i przyspieszać, nabierając nieco siły. Powstały wiatr zawył mocno, rozkołysając gałęzie drzew, które zaszumiały złowrogo, tracąc przy tym kilka liści, a te z kolei zawirowały tuż nad ich głowami. Do tej pory córce Thanosa nie udało się odnaleźć przekwitniętego kwiatu, obumarłej rośliny czy czegokolwiek świadczącego o tym, że każde istnienie ma swój kres. Wszystko na tej planecie wydawało się wieczne. Pierwszy raz widziała na Moxonus XC0 spadające liście. Jednak długo nie nacieszyła się tym widokiem, ponieważ nim któreś z nich zdążyło dotknąć ziemi, rozpadło się i zamieniło w proch.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Przymknij się na chwilę. Coś nas śledzi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Peter ostrożnie zabrał jej dłoń ze swojej twarzy. Obserwował Ciemnowłosą z narastającym zaniepokojeniem, próbując odgadnąć, co skłoniło ją do takiego założenia.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nonsens. Oprócz roślin i nas niczego tutaj nie ma. Systemy nie wykryły innych form życia. —————Wielbiciel popkultury lat osiemdziesiątych mimowolnie ściszył głos.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Siostra Nebuli skoncentrowała się na wszelkich, nienaturalnych skrzypnięciach czy wibracjach. Nagle coś zaszeleściło kilka metrów za nimi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Quill złapał za blastery. Położył na nich dłonie, upewniając się, że broń jest na swoim miejscu. Zaczynał zdawać sobie sprawę, że być może jego towarzyszka wykazywała słuszne obawy. Mimo dziwacznego zachowania, jej zmysły i czujność nadal były niezawodne. Może rzeczywiście kwiatki nie były ich jedynymi sąsiadami.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Zapadła cisza. Kilka sekund dzieliło ich od rozpętania przysłowiowej burzy. Złowrogi całun spoczął na nich i sprawił, że nagły skok adrenaliny zawrzał w ich krwi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Gamora chwyciła za dłoń Petera, zacisnęła ją na prawym blasterze i pokierowała tak, by broń zawisła w powietrzu. Oddała strzał dociskając jego palce swoimi. Kosmiczne spluwy reagowały tylko i wyłącznie na DNA terranina, to on był ich prawowitym właścicielem i z tego powodu musiała się nim posłużyć. Rozżarzony pocisk przeszył na wylot zwierzynę o dwóch głowach i długich pazurach. Bestia poruszała się na sześciu kończynach i była dosyć szybka, na szczęście nie udało jej się prześcignąć wprawionych zmysłów Zabójczyni. Uchroniła ich przed atakiem drapieżnika, którego rzekomo nie powinno w ogóle być. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Star-Lord wpatrywał się w straszliwą istotę jeszcze przez jakiś czas, po czym skupił uwagę na dłoni Wojowniczki, która wciąż spoczywała na skórze dolnej części jego ręki. Powędrował spojrzeniem ku jej oczom. Nim najniebezpieczniejsza kobieta w galaktyce zdążyła zorientować się, że wciąż nie rozluźniła chwytu, Peter już snuł pełno dwuznacznych teorii, uśmiechając się i wymownie unosząc brwi.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Nie patrz tak na mnie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Pospiesznie puściła jego dłoń i ruszyła przed siebie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Jej towarzysz zareagował dosyć szybko i zdążył ją zatrzymać, łapiąc za przedramię. Dzięki temu stanęła w miejscu, ale nie odwróciła się w jego stronę. 
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Możemy wałęsać się po tym lesie godzinami i krążyć bez celu albo powiesz mi wreszcie co się dzieje.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Ciemnowłosa westchnęła głośno.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ufasz mi? —————Quill ostrożnie zjechał opuszkami palców z jej przedramienia. Lekko wodził nimi po jej skórze, nim ponownie splótł ich dłonie. Tym razem ten gest nie został odrzucony i nie kryło się w nim nic wymuszonego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Ufam.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀
Nie wyglądał na specjalnie zaskoczonego. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Gamora zaufała praktycznie jemu jedynemu w całym Wszechświecie na tyle, by nie mieć przed nim żadnych tajemnic; oczywiście poza takimi, które mogłyby narazić go na nie lada niebezpieczeństwo.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀—————Zanim się pojawiłeś, długo spacerowałam. Zatrzymałam się nad jeziorem, by chwilę odpocząć. Tafla wody ukazała mi obcą postać zamiast własnego odbicia. To była kobieta. Terrańskiego pochodzenia. —————Starała się przekazać nietypowe zajście z jak najdokładniejszymi szczegółami. Opisała jej wygląd, ruchy, które kopiowała. —————Coś podpowiadało mi, że nie była tylko złudzeniem. Przez chwilę byłam pewna, że naprawdę tam jest, po drugiej stronie. Kiedy sięgnęłam ku niej, zrobiła dokładnie to samo. Nasze czubki palców delikatnie się musnęły. Wyraźnie to poczułam. Dotyk. —————Spauzowała na moment, by nabrać więcej powietrza do płuc. Z jakiegoś powodu ponownie poczuła dziwny, mrożący dreszcz.  —————Zaatakowałam. Woda zadrżała, a ona zniknęła. To było dziwne, bo miałam wrażenie jakbym skierowała ostrze przeciwko samej sobie…


▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬────────── ⠀⠀ ⠀✦ ⠀⠀ ⠀──────────▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬

tloalfa.png