Gdzieś w okresie zmian ustrojowych w Polsce, byłe pracownicze ogrody działkowe zmieniły swoją funkcję z działek owocowo-warzywnych na rekreacyjne
Twórcy regulaminu teraz już rodzinnych ogrodów działkowych, poszli na duże ustępstwa w stronę funkcji rekreacyjnej działek, nie narzucając działkowiczom (jak jeszcze niedawno) nawet częściowej warzywnej funkcji uprawy działek. Jednak jeszcze dzisiaj, duży procent działkowiczów sadzi na działce własne warzywa, krzewy i drzewa owocowe, walcząc z plagami nawiedzającymi ich uprawy.
Zaczynając od przedwiośnia działkowcy muszą walczyć:
- Z powodziami lub z cofkami na przyległych rzekach (w moim przypadku na Odrze), nie wspominając że nawet lokalne oberwanie chmury może zamienić działkę w bajoro (poniemieckie działki są usytuowane na terenach bagiennych – po bagiennych). Jeżeli jeszcze zalanie działki nie jest długotrwałe, to zaoszczędzi nam usuwania szlachetnych drzew owocowych, którym podgniły korzenie. W innym przypadku przetrwają tylko jabłonie i śliwy.
- Gdy drzewa owocowe na działkach szczęśliwie przetrwają zalania, puszczą pędy i rozkwitną na nich kwiaty może przyjść przymrozek, który szczególnie na wczesnych szlachetnych drzewach owocowych, np.: morelach, doprowadzi do zerowych lub minimalnych zbiorów.
3. Jeżeli drzewom uda się przetrwać wiosenne przymrozki, to jeżeli nie opryskamy je na parcha, inne choroby (na przykład apopleksja moreli) i szkodniki roślin, to nie możemy liczyć na zbiory dorodnych owoców (owoce będą uszkodzone lub niewyrośnięte).
4. Gdy zajmiemy się wreszcie warzywną uprawą działki, to okaże się, że naszą sałatę, ogórki, koper i fasolę zjedzą ślimaki, jeżeli nie nasypiemy na grządki środka przeciwko ślimakom.
5. Gdy już cieszymy się, że w tym roku dzięki naszej ochronie roślin, możemy liczyć na obfite zbiory, przychodzi długotrwała susza lub długotrwałe ulewy, które niweczą nasze nadzieje.
6. Gdy cieszymy się, że nasze owoce, krzewy, warzywa i kwiaty przetrwały i wyglądają dorodnie, na drzewach owocowych (wiśnie, czereśnie, śliwy) i różach uaktywnia się mszyca, na agrestach amerykański mączniak, w pomidory wchodzi zaraza ziemniaczana, na mieczyki septorioza i znowu plujemy sobie w brodę, że chociaż zapobiegawczo nie dokonaliśmy oprysków.
7. Gdy uda nam się w ogrodzie zapobiec lub przetrwać powyższe plagi, to jeszcze nie koniec naszych problemów z uprawami. Gdy owoce zaczynają dojrzewać pojawiają się „większościowi udziałowcy” naszych zbiorów - szpaki, które dosłownie w jeden wieczór potrafią zmienić obfite zbiory (czereśni, gruszek, czy jabłek) z dorodnego drzewa w zbiór spadów - ogryzków.
Czy można się dziwić ogrodnikom, że zamienili swoje działki na rekreacyjne (oddając uprawę warzyw i owoców w ręce wyspecjalizowanych sadowników i ogrodników), jeżeli nieraz, tak wiele ich wysiłku, pracy i kosztów, tak łatwo idzie na marne. Chociaż niektóre plagi można wyeliminować, to wystarczy jedna i cała nasza praca idzie na marne (nie przynosi spodziewanych efektów). A żeby to były jeszcze wszystkie plagi. Ten rok działkowcy muszą uznać za stracony: nie udała się fasola (pojedyncze zbiory), ogórki (nim zaczęły owocować, już pousychały), pomidory (zaraza ziemniaczana w natarciu), owoce (większość padło ofiarą szpaków). Zresztą zobaczcie sami na zdjęciu: