JustPaste.it

Wstyd być Szczecinianinem!

User avatar
Andrzej Maria Sadowski @mazepa · Jul 27, 2022 · edited: Jan 18, 2023

Jest w Szczecinie ul. Anny Walentynowicz, plac im. Pawła Adamowicza, skwer prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Lech Wałęsa jest Honorowym obywatelem Szczecina (wolimy honorować gdańszczan niż zasłużonych szczecinian), a nie ma ulicy czy placu szczecińskiego bohatera strajku - wydarzenia największej chwały naszego miasta, w jego powojennej historii Mariana Jurczyka - wstyd.

stocznia.jpgCo prawda doczekał się też swojej ulicy szczeciński działacz związkowy Andrzej Antosiewicz, a największy bohater w powojennej historii Szczecina Marian Jurczyk - nie. Tak to już jest, że gdy ktoś wyrośnie ponad innych, ci gorsi starają się go sprowadzić do swojego poziomu, wyszukując jego słabe strony, aby go upodlić, poniżyć. Szczecińscy wieczni malkontenci mówili, że Marian Jurczyk był też słabym prezydentem i niewyjaśniona jest do końca, jego ewentualna współpraca z SB, tak jakby bohatera nie oceniało się tylko za jego bohaterski czyn, ale za całe życie. Zapytałem się ich, co ma piernik do wiatraka, przecież bohater to osoba, która odznaczyła się niezwykłymi czynami, męstwem, pomocą i ofiarnością wobec innych ludzi. Czy człowieka który uratował tonącą kobietę, pyta się o przekonania polityczne, wykształcenie, inne zdarzenia i umiejętności, albo cały życiorys. Nie bohaterem zostaje się jakby z urzędu, za to jednostkowe dokonanie. A dokonanie Mariana Jurczyka, jest najwyższej marki. Osoby będące bohaterami, często doczekują się poświęconych im dzieł literackich, opowieści w postaci legend, pomników, czy chociażby nazwy ulicy, czy placu.                                                                       

.

Nie możemy też mieć pretensji do Mariana Jurczyka, że nie miał osobowości charyzmatycznego lidera jakim był despotyczny Lech Wałęsa, Jurczyka który popełnił kardynalny błąd, nie wpuszczając w czasie strajku w 1980 r do Stoczni Szczecińskiej przedstawicieli mediów krajowych i zagranicznych, którzy zniechęceni takim przyjęciem, pojechali do Gdańska, gdzie Wałęsa przyjął ich z otwartymi rękoma, wykorzystując potem na każdym kroku związaną z tym swoją popularność.

.

Prawdopodobnie, Gdyby Marian Jurczyk, postąpił odwrotnie, to on byłby dzisiaj znany w całej Polsce, Europie i świecie jako „ojciec” porozumień strajkowych (tym bardziej, że delegacja wrocławskiego MKS, przyłączyła się do szczecińskiego MKS, a nie do gdańskiego) , to on (a nie Lech Wałęsa) były laureatem „Pokojowej Nagrody Nobla”, to on byłby uznany w Europie i świecie za symbol walki o demokrację, za promotora „przemian politycznych i społecznych w Polsce”. Tym bardziej, że to on jako pierwszy podpisał porozumienie strajkowe z rządem (dzień przed Lechem Wałęsą), a wiemy, że w sporcie i nie tylko, liczy się ten pierwszy – zwycięzca.

.

Tak mi przykro, wstyd, że szczecinianie nie potrafili i nie potrafią docenić swojego największego bohatera w powojennej historii Szczecina, że nie mają zamiaru upamiętnić strajków i Porozumień sierpniowych, największego i najchwalebniejszego wydarzenia w życiu miasta. Co prawda, jest już za późno, aby Europa i świat uznały teraz Szczecin za symbol walki o demokrację, ale małymi krokami/czkami możemy wiele zdziałać na niwie turystycznej. Ale do tego potrzebne jest społeczne przełamanie, tj. uznanie zasług tamtych bohaterów (także strajku z 1970 r) i ich rozpropagowanie i docenienie, oraz upamiętnienie strajków i Porozumień sierpniowych w taki sposób, że przewodnicy wycieczek po Szczecinie (szczególnie dla turystów zagranicznych) byliby zobowiązani do zapoznania turystów z obiektami i historiami strajków i Porozumień sierpniowych. Nie możemy ciągle wszystkiego zawalać na brak tożsamości szczecinian, brak patriotyzmu lokalnego (bo to  właśnie sierpniowe strajki zjednoczyły mieszkańców Szczecina). Nie chciałbym się ciągle wstydzić, za szczecinian!.