5 - Kreowanie fałszywych statystyk zakażeń poprzez testy PCR.
Każdy Polak wie, jakie konsekwencje niesie ze sobą pozytywny test PCR w kierunku SARS-CoV2. Pechowcy na których wypadło mają z miejsca kwarantannę pod groźbą dużej grzywny. Okazuje się jednak, że dla naszych ministrów przewidziane są zupełnie inne standardy. Profesor Łukasz Szumowski miał pozytywny PCR (w skrócie PCR+), ale mimo to nie odmawiał sobie zwiedzania sklepów, co szeroko komentowały media.
Zgodnie z narracją rządową można zakładać, że profesor w czasie swojego spaceru po sklepach zarażał innych ludzi, bo zwykli obywatele mając już PCR+ dokładnie o to są obwiniani. Ludzie widząc te podwójne standardy domagali się wyjaśnień, więc dr Grzesiowski wybronił ministra na antenie RMF FM w bardzo zaskakujący sposób (od 2 minuty poniższego wywiadu).
Dr Grzesiowski stwierdził, że całe zamieszanie spowodowane jest po prostu tym, że ludzie nie mają dostatecznej wiedzy o testach PCR, tak więc taką wiedzę już za chwilę Państwo posiądą, aby następnym razem wiedzieć, co naprawdę oznacza pozytywny PCR. Jak wyjaśnił dr Grzesiowski test PCR wcale nie oznacza wykrycia samego wirusa SARS-CoV2, a tylko specyficzne geny, które należą również do wielu różnych wirusów. W praktyce nigdy więc nie wiadomo co dokładnie oznacza pozytywny wynik tego testu. Grzesiowski użył tutaj porównania z częściami samochodu, że mając jedną część np. koło wciąż nie wiemy, o który dokładnie model auta chodzi. Tak samo jest z wirusami i dany gen, to jeszcze nie cały wirus. Grzesiowski skonkludował więc, że do oceny zakażenia SARS-CoV2 wywołującego chorobę COVID potrzebny jest więc pełen obraz kliniczny, a skoro minister nie miał nawet objawów, to więc postąpił właściwie uznając siebie samego za zdrowego, a tym samym nie była potrzebna kwarantanna. Czas pokazał, że powyższa opinia dr Grzesiowskiego o testach PCR była właściwa, bo przecież samo WHO za wydało nowe wytyczne, w których już też właśnie podkreślono, że sam test PCR bywa zwodniczy, więc wymagany jest pełen obraz kliniczny, aby uznać człowieka za zakażonego. Szkoda tylko, że w Polsce dla zwykłych ludzi są już zupełnie inne standardy, bo u nas pozytywny PCR ciągle oznacza zakażenie koronawirusem i chorobę (nawet jak człowiek nie ma objawów), a wyjątki robi się tylko dla ministrów, bo wówczas można powiedzieć prawdę, że człowiek jest zdrowy, a to tylko sam test był fałszywie dodatni.
Skoro sam dr Grzesiowski wytłumaczył nam wszystkim, że pozytywny test PCR nie musi wcale oznaczać zakażenia wirusem SARS-CoV 2, to czy jesteśmy w stanie poznać uczciwe liczby zakażeń / zgonów, którymi na co dzień straszy się nas Polakow?
Wszyscy wiemy, że krajem od którego rozpoczęła się pandemia wirusa SARS-CoV 2 w Europie były Włochy. Dr Montanari w poniższym wywiadzie zdradza natomiast informacje jak wyglądało klasyfikowanie zgonów covidowych. Wpierw testowano umierających ludzi do skutku, a później przy pozytywnym PCR już zabraniano sekcji zwłok, w celu weryfikacji. Dr Montanari bardzo wątpi, że tych ludzi zabijała nowa choroba (covid).
W opublikowanym raporcie Włoskiego Instytutu Zdrowia okazało się, że tylko 2.9% (3783) z 130 tys. zgonów przypisanych covid dotyczyło zdrowych osób, czyli bez szeregu chorób współistniejących. Te 97% zmarłych osób miało od jednej do 5 chorób współistniejących, a 67% osób miało aż trzy. Absolutna większość tych ludzi była więc już na skraju życia, i tym osobom wystarczył często sam test PCR, aby uznać je za ofiary covid.
Raport PDF ze strony Włoskiego Instytutu Zdrowia
Podobne informacje napływają też z całego świata. Profil zmarłych osób w 99%, to osoby z chorobami współistniejącymi.
Australijscy lekarze poinformowali, że u nich tylko 10% zgonów covidowych było zasługą samego wirusa.
W poniższym materiale mogą Państwo obejrzeć wywiad z Johnem O’Looney, który jest kierownikiem zakładu pogrzebowego w Anglii. Looney opisał, że już na początku pandemii zauważył fałszowanie statystyk zgonów, gdzie lekarze zaczęli usilnie wpisywać COVID nawet jeśli człowiek został potrącony przez samochód. Medycy robili tak długo test PCR, aż wyszedł pozytywny, bo wówczas mogli dostać pieniądze.
John O’Looney o fałszowaniu statystyk
Polski ratownik Dawid Garlicki w poniższym wywiadzie opisuje od 7 minuty dokładnie tą samą sytuację. Ludzie byli testowani do skutku.
Kiedy taką prawdę usłyszą Polacy w telewizji? Za 30 lat 🙂?
Trzeba też wyjaśnić, że testy PCR stwarzają duży grunt do manipulacji wynikami. Zwiększając ilość cykli denaturacyjnych powyżej 25 wynik jest już wówczas wątpliwy, a przy około 40 cyklach, to już 90% wyników jest fałszywie dodatnich według znawców tej metody testowej).
Biorąc pod uwagę powyższe, to czy powinniśmy dalej szacować skalę pandemii w oparciu o niewiarygodne testy PCR? W obecnej sytuacji, gdy już nawet osoby zaszczepione osoby mają pozytywne wyniki, to rządowi eksperci zaczęli zmieniać poglądy o testach PCR, ale szkoda tylko, że dwa lata za późno.
Prof. Flisiak PCR+ Nie Oznacza Osoby Zakażonej
Warto też posłuchać, co mówią ordynatorzy oddziałów covidowych o swoich pacjentach.
Dr Paweł Basiukiewicz ocenił w wywiadzie dla polsatu, że na jego oddziale tylko 1/4 osób faktycznie choruje na covid, a reszta to już ludzie chorujący na inne choroby, których muszą trzymać na oddziale tylko z uwagi na ich pecha do testu PCR.
Telewizja OneAmericaNews podała na podstawie danych CDC, że tylko 6% zgonów przypisanych covidowi wynikało z tej choroby. Mieliśmy więc pandemię testów PCR, a nie choroby covid.
Szwedzi używają testów PCR na SC2, ale podkreślają, że wyniki mogą wprowadzać w błąd.
Światowej klasy eksperci apelują natomiast o całkowite zaprzestanie używania tych testów.
Dr Franz Allerberger, szef Austriackiej Agencji Zdrowia:
"Bez PCR nikt nie zauważyłby pandemii"
W mediach próbuje się ośmieszać dziennikarza Jerzego Ziębę, ale jak Państwo widzą ten człowiek mówi często prawdę jako pierwszy i tak było między innymi w przypadku testów PCR.
Zakładnikami tych testów PCR stali się również sportowcy, którzy bez negatywnego wyniku PCR nie mogą brać udziału w ważnych wydarzeniach sportowych, od których zależy ich kariera. Ponieważ wyniki tego testu są istną loterią, to dochodzi do naprawdę zabawnych sytuacji. Sportowcy powtarzają testy wiele razy, byle tylko uzyskać pozytywny PCR, ale nie każdy ma szczęście. Rekordzistka wykonała 8 testów PCR w jedną noc, bo wyniki wychodziły na zmianę.
A teraz przed Państwem prawdziwy dynamit, redakcja brytyjskiego The Sun dotarła do gigantycznego skandalu dotyczącego właśnie tych testów PCR. Okazało się, że miliony testów PCR zostało wyrzucone do kosza, i nikt nawet się nie bawił w wysyłanie tego do laboratoriów. Ludziom z automatu wpisywano określone wyniki, byle tylko odzwierciedlały dany trend zachorowań zaplanowany przez światowy rząd. Tak drodzy Państwo tworzy się pandemię. Poniżej mogą Państwo zobaczyć "laboratorium", do którego trafiały miliony testów PCR. Wystrój i wyposażenie tego laboratorium robi wrażenie 😀.
Teraz pytanie w ilu krajach robi się takie podobne oszustwa?
W UK przedstawiciele rządowi już przyznają, że COVID nie był groźniejszy od grypy jak początkowo zakładano. Skoro więc nie było realnego zagrożenia (co też potwierdził audyt z Włoch), to należy stwierdzić, że ludzie tak naprawdę przestraszyli się przede wszystkim samych statystyk testów PCR.
Problemy z tymi testami PCR był do przewidzenia, bo już w 2007 roku na łamach The New York Times'a epidemiolodzy alarmowali, że przez testy PCR dochodziło do kreowania fałszywych epidemii. Elity stojące za tą pandemią znały więc od dawna wady metody PCR, i moim zdaniem właśnie dlatego wybrano je teraz, w celu stworzenia iluzji pandemii.
Po wybuchu "pandemii" SARS-CoV2" szybko pojawiły się też publikacje, w których dostrzegano problemy z tymi testami. W poniższej publikacji dowiedziono, że diagnozy PCR w kierunku infekcji SARS-CoV2 są w dużej części mylne.
Publikacja, niebezpieczeństwo nadmiernego polegania na PCR
Pojawiła się też publikacja, w której wyszczególniono 10 kluczowych problemów z testami PCR.
10 głównych problemów z testami PCR
W tym rozdziale chciałbym jednak skupić się na ustaleniach polskich ekspertów. Przedstawiam więc Państwu światowej klasy eksperta od diagnostyki molekularnej (a również testów PCR), profesora Normana Pieniążka.
Norman Pieniążek, google scholar
Jak można się dowiedzieć z profilu google scholar, to nasz rodak był twórcą pierwszego laboratorium referencyjnej diagnostyki molekularnej w CDC (USA), które to później prowadził przez 24 lata. Oznacza to, że Amerykanie powierzyli naszemu rodakowi bardzo ważne zadanie, gdyż od pracy Pieniążka zależała diagnostyka chorób infekcyjnych i genetycznych w USA.
Na poniższym nagraniu Komisja Śledcza Ds. Pandemii przesłuchała Normana Pieniążka, który omówił bardzo szczegółowo problem z testami PCR. Film jest dość długi, ale ponieważ Pieniążka wyróżnia niespotykany entuzjazm i przede wszystkim uczciwe podejście do faktów, to więc sam wysłuchałem całego materiału (jak to mówią, mądrego to aż miło posłuchać).
Komisja - Norman Pieniazek
Profesor Pieniążek podkreśla, że przede wszystkim testowanie PCR'em patyczków z jamy nosowo-gardłowej mówi nam więcej o samej jakości powietrza, a nie etiologii infekcji. Według Normana właśnie dlatego wirus SARS2 jest czasem znajdowany u zwierząt. Miałem przyjemność rozmawiać z profesorem Pieniążkiem, i zostały mi polecone poniższe publikacje, bo właśnie w nich zostało podkreślone dokładnie to, o czym wspomniał Pieniążek.
POIS STUDY
EPIC STUDY ADULTS
EPIC STUDY CHILDREN
Mając na uwadze już tylko te informacje, to widzimy doskonale, że rzeczywiście obecne testowanie w kierunku SARS2 z jamy noso-gardłowej nie może nam powiedzieć wiele o etiologii infekcji SARS-CoV2. W dalszej rozmowie dowiedziałem się też, że testy PCR nie są w stanie rozróżnić, czy wykryte geny (części jak to powiedział dr Grzesiowski) pochodzą z aktywnego wirusa (który namnaża się i stwarza zagrożenie), czy już ze zniszczonego wirusa, po dawnej infekcji. PCR tym bardziej nie mówi nam nic o samej chorobie COVID, a mimo to na jego podstawie w wielu krajach (i niestety też często w Polsce) zdrowym ludziom przypisuje się chorobę COVID.
Inni eksperci nawet podkreślają, że części wirusa mogą być wykrywane przez PCR nawet po 2 miesiącach od samej infekcji.
Cząstki wirusa do wykrycia do 2 miesięcy
Testy PCR wykrywają obecność martwych fragmentów wirusów
Co ciekawe profesor Pieniążek był również wykładowcą paru rządowych ekspertów, którym zarzuca, że dla pieniędzy podtrzymują biznes szczepionkowo diagnostyczny.
"Ci, którzy nie rozumieją, że testy PCR nie wykrywają infekcji, to po prostu durnie. Ci, którzy nie rozumieją, a pomimo to podają wiadomości o "zakażeniach" czy "infekcjach" popełniają zbrodnie przeciwko ludzkości."
W pierwszym roku pandemii na kanale YT "Pod Mikroskopem" pojawił się poniższy film, w którym testy PCR na SARS2 zostały przedstawione w samych superlatywach. Profesor Norman Pieniążek demaskuje jednak wszystkie poniższe kłamstwa o rzekomej wiarygodności testu PCR.
Dlaczego profesor Pieniążek powiedział tu o zbrodniach? Jak Państwo mogli się dowiedzieć z rozdziału o lekach, to większość zgonów w czasie pandemii COVID, to tak naprawdę zgony w wyniku paraliżu służby zdrowia, czyli braku opieki medycznej. Przez testy PCR poddawano kwarantannie całe oddziały szpitalnie, a później ludzie potrzebujący pomocy byli skazani po prostu na śmierć. Jeśli natomiast jakiś "szczęśliwiec" już trafił do szpitala (bardzo często w innym mieście, do którego trzeba było przejechać kawał drogi), to zanim uzyskał pomoc mogącą uratować życie, to zabierano się wpierw za testowane. Sam mam w pamięci reportaż TVN o ciężarnej kobiecie, którą wyrzucono ze szpitala, bo nie chciała czekać na PCR, tylko potrzebowała pomocu tu i teraz.
W tym rozdziale chciałbym jeszcze wspomnieć o profesorze Romanie Zielińskim, bo to właśnie on od początku najbardziej nagłaśniał problemy z testami PCR. Obecne wypowiedzi Romana Zielińskiego zostały ocenzurowane przez "fakebooka", ale w książce pt. "Fałszywa Pandemia 2 - krytyka naukowców i lekarzy" można znaleźć cały rozdział poświęcony wypowiedziom profesora Zielińskiego.
Profesor Roman Zieliński zwraca też uwagę, że według samego CDC wyniki PCR+ po weryfikacji metodą sekwencjonowania wykazały w aż 65% błędne wyniki (na 49 osób z PCR+ tylko 17 miało zakażenie SARS2).
Prof. Roman Zieliński
Jeśli szukają Państwo tej informacji z panelu CDC, to można go znaleźć pod poniższym adresem. Na stronie 45 (profesor ZIeliński mówił o stronie 24, ale to było w starej wersji tego dokumentu) jest rzeczywiście taka informacja.
CDC 2019-Novel Coronavirus (2019-nCoV) Real-Time RT-PCR Diagnostic Panel
Dodatkowo znalazłem dla Państwa publikację, w której mowa konkretnie o potrzebie weryfikacji testów PCR na SARS2 metodą sekwencjonowania.
Publikacja Sekwencjonowanie SARS-CoV2 PCR
Dr Krzysztof Landa, były wiceminister zdrowia o testach PCR:
Same testy PCR na SARS2 nie tylko są niepotrzebne, to jeszcze w dodatku same w sobie stwarzają realne zagrożenie dla ludzi, wynikającym z samego testowania. Doskonale pokazuje to przykład poniższej dziewczynki. Sam też wielokrotnie słyszałem od znajomych, że odczuwali silny ból po niedbale przeprowadzonym teście PCR.
Młoda dziewczynka chciała wrócić do szkoły i wymagany był test. Tuż po wykonaniu testu dziewczynka zaczęła krwawić z nosa i nawet oka. W szpitalu powiedzieli, że to normalne (i tak samo normalne jak te wszystkie zakrzepice i zgony po szczepieniach).
Na koniec tego rozdziału chciałbym jeszcze zwrócić Państwa uwagę na pewien istotny szczegół. Okazuje się, że wraz z masowym testowaniem PCR w kierunku SARS2 znikła nam w magiczny sposób grypa. Możliwe, że duża część zakażeń SARS2, to były w gruncie rzeczy po prostu przypadki grypy.
Zniknięcie grypy z powodu testów
Analityk danych porównał też na przykładzie Niemiec ilość zgonów na grypę w poprzednich latach, do zgonów na covid obecnie. Widzimy, że zgony na covid pokrywają się idealnie ze peak'ami zgonów na grypę, więc wnioski nasuwają się same.
Grypa:
- 2016-2017 - 29 milionów przypadków.
- 2017-2018 - 45 milionów.
- 2018-2019 - 36 milionów.
- 2019-2020 - 38 milionów.
- 2020-2021 - 0.0015 miliona przypadków grypy / 32 miliony przypadków COVID.