JustPaste.it

PiS chce zmieniać konstytucję, aby uratować PPK. Namawia Lewicę

PiS chce zmieniać konstytucję, aby uratować PPK. Namawia Lewicę

Premier Mateusz Morawiecki 1 ZDJĘCIE

Premier Mateusz Morawiecki (Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta)

W PiS już postanowiono: trzeba zmienić zapisy w pracowniczych planach kapitałowych. Dlaczego? Bo nawet pracownicy budżetówki, na których rząd najbardziej liczył, z programu masowo się wypisali. Ustawę ma uratować konstytucja i... Lewica.

Gdy w ubiegłym roku państwowa spółka PFR ogłaszała, że do pracowniczych planów kapitałowych (PPK) przystąpiło 39 proc. pracowników, władza robiła dobrą minę do złej gry. Co prawda partycypacja były aż o blisko połowę gorsza od tego, co zapisał rząd w ustawie, ale wszystko miała wyrównać budżetówka i urzędnicy.

Tymczasem okazało się, że pracownicy administracji, którzy mogli zapisywać się do PPK od stycznia 2021 r., aż w 80 proc. się z programu wypisali. Dlatego po zsumowaniu danych z firm i budżetówki okazało się, że w programie jest zaledwie 24 proc. uprawnionych Polaków.

Tak wynika z raport Instytutu Emerytalnego "Poziom partycypacji w Pracowniczych Planach Kapitałowych po IV kohorcie wdrożenia" .

Ucieczka z PPK jest tym bardziej spektakularna, że aby wypisać się z PPK, trzeba było złożyć specjalny wniosek. Gdybyśmy nic nie zrobili, automatycznie zostalibyśmy w programie.  

PPK. Zjednoczona Prawica i Lewica

Ta klęska spowodowała, że - według naszych informacji - w PiS pojawił się już plan B. Na czym ma polegać, sygnalizował już Mateusz Morawiecki w 2019 r. w swoim exposé.

- Zmieńmy razem konstytucję, tak by zagwarantować środki obywateli zgromadzone w pracowniczych planach kapitałowych i na indywidualnych kontach emerytalnych - mówił w Sejmie premier.

W konstytucji ma się więc pojawić zapis, że pieniądze z PPK "są prywatne" i żaden kolejny rząd nie będzie mógł po nie sięgnąć, aby ratować bieżącą sytuację budżetową.

Według ekspertów PiS bowiem głównym powodem, dla którego Polacy rezygnują z PPK, jest obawa, że tego, co teraz odłożą, i tak na starość nie odzyskają, bo oszczędności przejmie państwo.

Według naszych informacji do głosowania za zmianą konstytucji PiS chce namówić Lewicę, która ostatnio w Sejmie głosowała z partią Jarosława Kaczyńskiego w sprawie ratyfikacji Europejskiego Funduszu Odbudowy. Według PiS to ma być początek dalszej współpracy.

- Myślę, że KPO to nie jest ostatnie słowo ze strony Lewicy, ale początek współpracy również w kontekście naszych projektów socjalnych i ekologicznych - przyznała wprost  wiceminister rozwoju, pracy i technologii Olga Semeniuk w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

Nigdzie na świecie nie ma. Będzie w Polsce

Pomysł PiS z konstytucją zakłada też zastawienie pułapki na resztę opozycji, w tym głównie Koalicję Obywatelską. - Jeśli opozycja nie będzie chciała poprzeć naszego zapisu, że pieniądze PPK mają być prywatne, będziemy musieli poinformować społeczeństwo, że Platforma rozważa zabranie ich oszczędności - mówi nam polityk z partii rządzącej.

Takiej retoryki ze strony rządzących można się spodziewać w państwowych mediach. 

Marcin Wojewódka, radca prawny w kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, przyznaje jednak, że pomysł wpisania do ustawy zasadniczej dobrowolnych form długoterminowego oszczędzania nigdzie na świecie do tej pory się nie pojawił.

- Dla mnie to kuriozalny pomysł jeszcze z jednego powodu. Do tej pory władza mówiła bowiem, że pieniądze z PPK są pewne jak lokata bankowa. Rozumiem więc, że rządzący będą chcieli zapisać w konstytucji również to, że pieniądze z lokat są prywatne? Bo w przeciwnym razie społeczeństwo może uznać, że prywatne nie są i rząd w każdej chwili może po nie sięgnąć - mówi Wojewódka.