JustPaste.it
User avatar
𝐃𝐀𝐑𝐊𝐇𝐎𝐋𝐃𝐄𝐑. @SCARLATNA · Mar 29, 2021 · edited: Mar 30, 2021

watek4.png

⠀⠀⠀ Letnia woda spływała po dłoniach kobiety, a kosmyki rudych włosów przysłaniały profil twarzy. Zmywanie naczyń mogła zlecić własnym mocom, lecz gęstniejąca atmosfera wręcz prosiła się o ucieczkę. Gdyby tylko sumienie odważyłoby się na odpuszczenie, już dawno osadziłaby się z dala od technologii oraz ludzkości. Natłok problemów, nierozwiązanych spraw i ciężar niewypowiedzianych słów wyniszczał Wiedźmę od środka. Peryglacjalny krajobraz wybrzeży Norwegii był wymarzonym miejscem Wandy ku osiedleniu szkarłatnych korzeni. Rozciągające się nad stromymi wybrzeżami norweskie fiordy zapierały dech w piersiach rudowłosej, podobnie jak majestatyczne lodowce i błękitne wody zatok kontrastujących z ciepłymi kolorami drzew w wiosennej szacie. Ich niemalże namacalne wyobrażenie pozwalało Wandzie na moment głębszego, spokojnego oddechu.
⠀⠀⠀ Urodzona w Górach Wundagore, w maleńkim kraju Transia na Bałkanach emanowała miłością do natury. Matka bliźniaków zmarła przy porodzie, a pieczę nad wychowaniem dzieci przejęli ich wujkowie; Django oraz Marya Maximoff. Sokovia bowiem nie okazała się krajem łaskawym dla własnej ludności; okryta całunem wojny zebrała krwawe żniwa, przeobrażając mieszkalne bloki w stertę gruzów. Utrata bliskich w tak młodym wieku odcisnęła niezniszczalne piętno na wtem kilkuletniej dziewczynce. Pietro stanowił dla niej jedyne oparcie. Powtarzała, że gdyby pewnego dnia odebrano by jej brata, wolałaby umrzeć, niżeli żyć w trapiącej rozpaczy. Z upływem miesięcy rodzeństwo odnalazło miejsce w kulturze tułaczy. Bez wahania przyjęli je pod swe ramiona, ofiarując nocleg oraz ciepły posiłek. Bliźniacy prędko zżyli się z romańską kulturą, a tkwiąc w nieustannej podróży w poszukiwaniu domu, nie mieli zbyt wiele czasu na przemyślenia. Do dnia dzisiejszego pamiętała przebywane szlaki i blask ciepłych promieni, opalających nagie ramiona. Powiew letniego wiatru stopniowo ochładzał skórę, dodatkowo przynosząc ze sobą zapach kwitnących owoców. Wędrówkę ku słońcu zakończyło objawienie się nadprzyrodzonych zdolności, którymi z kolei zainteresował się Strucker
⠀⠀⠀Przemyślenia Wandy przerwał miarowy dźwięk kroków zbliżających się do kuchennego pomieszczenia. Nie odezwała się nawet słowem, kątem oka dostrzegając bruneta, kwapiącego się do pomocy przy sprzątaniu. Wolne żarty.
━━ Zapomniałem podziękować, było naprawdę pyszne - odezwał się pierwszy, rudowłosa natomiast obdarzyła go jedynie krótkim spojrzeniem. Boleść wypowiedzianych wcześniej słów wciąż nie zdołała wyblaknąć.
━━ Nie mogę uwierzyć w twoją lekkomyślność - dodał nagle, odrzucając chłonący materiał gdzieś w róg blatu. Nie spodziewała się nagłego wybuchu z jego strony. Nie w takim momencie.
━━ Dlaczego chciałaś umrzeć? Żeby coś udowodnić, tak? Spłacić dług wobec Avengersów, gdy nieświadomie naraziłaś całą ludzkość na ponowne niebezpieczeństwo? Naprawdę planowałaś nas z tym wszystkich zostawić, tak po prostu? - strumień wypowiedzianych przez mężczyznę słów pozostawił kobietę w nieruchomej pozycji. Nie dowierzała własnym uszom, że też mógł zdobyć się na takie słowa. Może, gdyby znał ją tak samo jak... Zaciśnięte dłonie zatrzymała na brzegu zlewu, wyczuwając narodzone upływem czasem uwypuklenia. Nie potrafiła spojrzeć w jego oczy.
-━━ Zacznij myśleć, Wando. Oni Cię potrzebują. Ciebie i Twoich mocy. Nawet nie wiesz, jak bardzo potężna jesteś. Nie możesz się tak po prostu poddać - po tych słowach mężczyzna zniknął z zasięgu jej wzroku pozostawiając samą w niewielkich rozmiarów kuchni. Wiedźma zacisnęła wargi w cienką linię, wpatrując się w jedną z brudnych szklanek. Oddech przyspieszył, a naczynie rozprysło się na drobne kawałki. Wanda poczuła znaczącą ulgę. Ilekroć emocje brały nad nią górę, tym częściej pojedyncze przedmioty ulegały zniszczeniu. W głębi serca nosiła wojenne rany. Przeszłość toczyła nieustanną bitwę z teraźniejszością, trwoniąc słoną łzę. Prędkim ruchem otarła spływającą po policzku ciecz. Obarczano ją jedynie pretensjami, nie próbowano nawet spojrzeć na podejmowane przez nią decyzje z innej perspektywy; nie rozmawiano, nie pytano, a jedynie odgórnie oceniano.

⠀⠀⠀Gęsta para unosiła się pod sufitem niewielkiej łazienki. Blask słabego światła odbijał się od karmazynowych elementów na tle ozdobnych kafli. Rudowłosa tkwiła nieruchomo pod prysznicem, wielokrotnie odtwarzając sceny ostatniej walki. Rana opiewająca blade ramię kobiety niemalże sączyła, rodząc posiniaczone wiązki wokół źródła. Nigdy wcześniej nie doznała skazy, która nie byłaby zdolną samodzielnemu zagojeniu. Uparty charakter nie pozwolił na poproszenie o pomoc, toteż starała się ignorować narastający ból. Będąc zmęczoną ostatnimi wydarzeniami marzyła jedynie o głębokim śnie, który pozwoli jej na pozornie chwilową ucieczkę. 
━━ Obudź się - usłyszała jak przez mgłę, następnie wyczuwając dłoń na wciąż rannym ramieniu. Wystraszona, zerwała się rychło, łapiąc powietrze w płuca. Zdezorientowanym spojrzeniem mknęła po spowitym ciemnością pokoju, aż w końcu dostrzegła blask ukryty w oczach przyjaciela.
━━ Tony? Co się stało? - spytała zaspanym głosem, odgarniając niesforne kosmyki włosów.
━━ Usiłowałem dowiedzieć się czegoś więcej o Kamieniu, badałem go. Zaczął świecić... a potem zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Jesteś w stanie go wyczuć? Friday w ogóle nie rejestruje jego obecności.
━━ Co zrobiłeś? - odpowiedziała kolejnym pytaniem, próbując złożyć w całość natłok słów. Nie było to najłatwiejsze zadanie, gdy wybudzano człowieka w środku nocy ━━ Jak mogłeś zgubić Kamień Duszy? - nie czekając nawet na odpowiedź, podniosła się z łóżka i skierowawszy się do salonu, poprawiła jedynie podwiniętą koszulkę. 
━━ Siadaj i nie ruszaj się - rzuciła nagle w kierunku zdezorientowanego towarzysza ━━ To ty zdobyłeś Kamień, jesteś jedynym źródłem, dzięki któremu najprawdopodobniej jestem w stanie go wykryć - wyjaśniła, zatrzymując się niemalże przed twarzą bruneta. Zaczerpnąwszy oddechu, wytworzyła szkarłatną energię, tańczącą pomiędzy chudymi palcami. Wolno zbliżyła je ku głowie przyjaciela, a gdy tęczówki kobiety pokryły się szkarłatem, delikatna poświata lawirowała w pobliżu skroni. 
━━ Niemożliwe... - wyjąkała, odsuwając się o kilka kroków w tył ━━ To niemożliwe - powtórzyła, kręcąc głową. Przyjaciel wpatrywał się w towarzyszkę zdezorientowanym wzrokiem.
━━ Strucker. Baron Strucker przejął Kamień Nieskończoności - wyznała w końcu, próbując wykiełznać jakiekolwiek racjonalne wytłumaczenie ━━ Nie mam pojęcia w jaki sposób tego dokonał, ale wiem, że istnieje jedno miejsce, w którym mógł się ukryć i nie wiem czy ci się to spodoba, Tony. Czeka nas daleka wyprawa w nieznane.

⠀⠀⠀Kamień Duszy stanowił jeden z najważniejszych elementów Nieskończoności, toteż w niewłaściwych dłoniach, mógł okazać się nad wyraz niebezpieczny. Dawni Mściciele zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji, dlatego postanowili skorzystać z pomocy wspólnych znajomych. Rhodey żwawym krokiem przekroczył próg pomieszczenia, emanując ekscytacją na kilometr. Wanda zdołała wyczuć przybysza już na pierwszym zakręcie, prowadzącym do letniskowego domku.
━━ Tony, na miłość boską! 
━━ Niepotrzebnie przyjechałeś, właśnie mieliśmy się zbierać.
━━ O czym Ty mówisz? Wracasz z martwych i nawet nie zadałeś sobie tego trudu, żeby zadzwonić?
━━  Powiedziałem już wszystkim, nikt nie mógł uwierzyć---
━━  Chwila... Co zrobiłeś?
- Wanda zareagowała nagle, porzucając papierową mapę gdzieś pośrodku drewnianego stołu, a czarny plecak opadł na podłogę ━━ Czy zdajesz sobie sprawę jakie to przyniesie skutki?! Ludzie zaczną pytać... - nie chciała nawet zastanawiać się nad tym, co będzie jeśli ktokolwiek dowie się, iż ściągnęła Tonego za pomocą własnych zdolności. Ludzkość zwariuje, zażąda powrotu bliskich, tudzież obarczy Wiedźmę zabawą w samego Stworzyciela, skazując na kolejne potępienie. Czy zdoła przeżyć kolejne? Paniczne spojrzenie przeniosła na przyjaciela, który sam nie wiedział jak winien zareagować. 
━━ Musimy ruszać. Nie mamy chwili do stracenia. Rhodey, wiesz co masz robić... I po prostu nie mów niczego więcej - zaapelowała, obdarzając mężczyznę zawiedzionym wzrokiem. Zarzuciła torbę na ramię, bez zbędnych słów kierując się na zewnątrz. Wysnuta z mrocznych marzeń zemsta nareszcie się ziści. Strucker uważał Wandę za własne, cudowne dziecko, lecz ona pamiętała jedynie okrzyki boleści oraz wkłucia różnorakich płynów. Pogłębił on dar, którego chwilami miała ochotę się pozbyć.

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Syberia,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ dokładna lokalizacja nieznana.

⠀⠀⠀Rosyjskie wichry niełaskawie mroziły policzki przybyłych ku poszukiwaniu ukrytej lokalizacji Barona. Wanda wiedziała jedynie, że z pewnością obejmuje ona tereny północnej Azji. Lodowa kraina uchodziła za bezludzie, pozbawione jakiejkolwiek duszy, bowiem w tymże rejonie osadnictwo nie miało racji bytu. Miejsce kojarzone z carskimi lub radzieckimi zsyłkami przyprawiało o ciarki nie tylko z wychłodzenia. 
━━ Pytałeś mnie dlaczego chciałam umrzeć - zaczęła, naciągając puchaty kaptur na głowę, który niespecjalnie zapewniał ciepło. Z pewnością złoży reklamację tuż po powrocie ━━ Po pierwsze założyłeś, że nieświadomie naraziłam ludzkość na niebezpieczeństwo; myślałam, że chociaż ty postrzegasz mnie inaczej, Tony - nie była to najodpowiedniejsza pora na kłótnię, lecz słowa tłumiły się w niej od tamtego wieczoru, toteż postanowiła skorzystać z okazji ━━ Uznałam, że nie mam nic więcej do stracenia, ty natomiast miałeś wrócić do rodziny, sprawić, że Morgan ponownie się uśmiechnie, taki był mój cel, nie planowałam... tego wszystkiego, a nie mogłam pozwolić na twoje kolejne poświęcenie - chłodne wichry utrudniały zaczerpnięcie powietrza, boleśnie obciążając płuca ━━ Po drugie nie chcę być potężna, nie zauważyłeś jeszcze, że nie potrafię tego unieść?! Przerasta mnie to. Nie wiesz co mówisz, bo ciebie nigdy nie wytykano palcami, ani nie uznawano za wybryk natury. Zresztą... powiedziałeś wystarczająco, nie zważając nawet na to ile siły włożyłam w twój powrót. Jesteś taki sam jak reszta, więc nie rozumiem dlaczego... jesteś tutaj ━━ ciężkim krokiem ruszyła przed siebie, pozostawiając towarzysza nieopodal za sobą. Niezidentyfikowana złość prędko przejęła nad nią kontrolę. Nie miała ochoty na dalszą konwersację, toteż w myślach przeklinała wolne tempo. Podróż w zaspach białego śniegu wymęczała bardziej niż zawody pływackie. Ciemne chmury zbierały się nad dwójką wędrowców, zwiastując nadciągającą burzę śnieżną. W tle bowiem można było dosłyszeć skowyt wilków, spragnionych posiłku od dobrych kilku miesięcy.