⠀⠀⠀ Kawałki popękanego szkła lewitowały w powietrzu, otaczając bladą skórę kobiety. Ostre końca muskały nienaruszoną skazami gładką powierzchnię. Grunt pod stopami wiedźmy począł drżeć, utrudniając stabilną pozycję. Upadłszy w ramiona czarnej otchłani zetknęła się z wirującym pyłem, pochłaniając łazienkę, w której to chwilę temu się znajdywała. Drobne cząsteczki formowały się w kształty przerażonych ludzkich twarzy. Wydobywające się z ich gardziel wrzaski świadczyły o niewyobrażalnym cierpieniu. Załzawione oczy Wandy śledziły przemijające obrazy. Przepełniona niemożnością działań i strachem, poczęła płakać. Czuła się beznadziejnie bezsilna, nie potrafiwszy pomóc napotykanym wędrowcom. Zagubieni w otchłani czasu zaczęli przypominać bliskich Szkarłatnej Wiedźmy. Pietro, Clinton, Natalia, Steve, Vision, Thor, aż nareszcie Tony Stark. Każde z nich obarczyło kobietę winą za utratę życia. To właśnie ona doprowadziła do wojny; do rozpadu Mścicieli; do śmierci; do końca świata. Znajome, przepełnione poczuciem żalu oblicza poczęły przeobrażać się w cząsteczki popiołu, znikając w cieniu czarnej otchłani. Sparaliżowana strachem, nie potrafiła zaczerpnąć oddechu. Ciężar boleści przygniatał klatkę piersiową, wtem zacząwszy się dusić została szarpnięta przez nieznaną siłę. Chłodny wiatr rozczesywał kosmyki włosów o barwie mniej intensywnej rudości. Pozbawiona oddechu, zacisnęła drżące dłonie, niechcący przywołując odłamki szklanej ozdoby. Zderzyły się z ciałem wiedźmy, pozostawiając głębokie rozcięcia na przedramionach. Strugi czerwonej cieszy spływały po alabastrowej skórze, a wraz z nią uchodził ugrzęzły w kobiecie strach i niepokój. Równowaga i kojąca cisza zaczęły wypędzać rozproszony chaos.
⠀⠀⠀ Przyozdobione ciemnym puklem rzęs; powieki uniosły się w wolnym tempie. Rażąca biel szpitalnego oświetlenia utrudniała wyostrzenie obrazu. Zorientowawszy się o swej lokalizacji, poderwała się nagle zaczerpując haust powietrza. Klatka piersiowa unosiła się w zawrotnym tempie, Wanda nie miała pojęcia gdzie się znajduje. Specyficzny zapach dotarł do nozdrzy rudowłosej, przyprawiając o nieprzyjemne mdłości. Metalowe uprzęże otaczały obolałe nadgarstki, nie pozwalając na ucieczkę. Zmarszczyła brwi, nie potrafiąc zidentyfikować swojego położenia. Zaledwie chwilę temu toczyła niesprawiedliwą walkę z demonami przeszłości przybierających ludzkie, stracone oblicza, terazz bowiem odzyskała przytomność w szpitalnej sali. Rozejrzała się dookoła, dostrzegając jedynie powiewające na wietrze białe zasłony, kamuflujące zniszczone biegiem czasu framugi. Ciężki chód wywołał nutę niepokoju, jednakże ujrzawszy znajomą, przyjazną twarz, odetchnęła z głęboką ulgą.
━━ Tony! Myślałam, że już Cię nie zobaczę. Wiesz, gdzie... ━━ entuzjazm połączony z nawrotem spokoju niemalże wylewał się z wypowiedzianych słów, jednakże towarzysz przerwał spoczywającej na kozetce w pół słowie, unosząc ku górze strzykawkę z nieznaną substancją.
━━ Słodkich snów, Wando ━━ odrzekł z wyraźnym zadowoleniem na twarzy, jakoby odebranie życia wiedźmy stanowiło dla niego niemałą satysfakcję. Obcość, którą dostrzegała w spojrzeniu przyjaciela paraliżowała Wandę od wewnątrz. Rozchyliwszy wargi zamierzała wybronić się z sytuacji, jednak zamiast słów, wypłynął potok przeraźliwego krzyku. Płonąca w żyłach substancja, wyżerała wnętrzności kobiety, nie pozostawiając śladu po wypalonej tkance. Sekundy zdawały się wiecznością, aż do momentu, gdy splamione krwią mutantki łóżko wessało poranione ciało, poddając je ponownemu upadkowi w ramiona otchłani.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Alternatywna rzeczywistość,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀siedziba Mścicieli.
⠀⠀⠀ Przygotowana na kolejną porażkę, zacisnęła powieki. Zamierzała pogodzić się z losem, w którym to rzucana będzie w koszmary zrodzone z osobistych, najgłębszych obaw. Nie spodziewała się jednak, że lada chwila stanie twarzą w twarz z dawnymi przyjaciółmi. Tymi, których nie widziała od czasów wielkiej bitwy.
━━ Nic Ci nie jest? ━━ usłyszała nagle, dostrzegając zbliżającego się ku niej mężczyznę. Zdezorientowana i obciążona natłokiem przeżyć, błądziła zagubionym wzrokiem po pomieszczeniu, racząc nim każdego z osobna. Na pierwszy rzut oka nic nie wydawało się podejrzane, a ona sama była... wolna.
━━ Dotarłem tu rano, myślałem, że już Cię nie zobaczę ━━ wydyszał, cofając się o krok, aby otaksować ją wzrokiem ━━ Nie jestem też ranny, byłaś z Rogersem? Cały czas w tamtym mieszaniu? Co się z Tobą działo? ━━ zadawał pytania jedno po drugim, nie pozwalając kobiecie na zebranie myśli. Na wieść o Kapitanie Ameryce, Barton uchwycił ramię wiedźmy, zaś strzałę niebezpiecznie zbliżył do jej gardła.
━━ Bratasz się z wrogiem? ━━ zapytał ostrym tonem, zwracając uwagę każdego z zebranych. W mgnieniu oka szkarłatna poświata objęła lekkie orędzie, jednocześnie zapętlając się na szyi łucznika. Pozwoliło to młodej kobiecie na wyswobodzenie z uścisku mężczyzny.
━━ Nie dotykaj mnie ━━ rzuciła w kierunku Clintona, obracając się ku jego twarzy i odsuwając o bezpieczną odległość, chude palce zaś tańczyły w powietrzu nie obniżając siły nacisku. Natłok przeraźliwych obrazów nie zdołał wyblaknąć, a rozszarpane nerwy wciąż niebezpiecznie odszukiwały zagubionych części.
━━ Wanda... Jesteś ranna ━━ usłyszała za plecami, wtem przypomniawszy sobie o poranionych przedramionach. Drżącą dłoń wysunęła przed siebie. Splamione krwią bandaże wciąż tkwiły od czasu sytuacji w łazience. Spojrzenie każdego z osoba skupiło się na jej osobie, dlatego szybkim krokiem opuściła pomieszczenie, kierując się do przeznaczonej niegdyś sypialni.
⠀⠀⠀Nie rozumiała wielu rzeczy. Pierwszą z nich był powrót uzdrowionego Starka do teraźniejszości, dlaczego więc ona powróciła poraniona? Kolejną z nich był fakt mianowania Rogersa wrogiem Mścicieli. Wanda była świadomą, iż każde ze sprzeczności jest tylko i wyłącznie sprawką zachwiania trwającej rzeczywistości. Magia chaosu ma wyznaczoną cenę. Nigdy bowiem nie jesteśmy w stanie przewidzieć jej wysokości. Prawdziwe koszty, z którymi będzie... będą musieli się zmierzyć przyjdą z nieznanym im czasem. Wraz z otarciem mokrej skóry, utopiła wątpliwości w wannie pełnej gorącej wody, skupiając się tylko i wyłącznie na chwilowym relaksie. Nagłe pukanie do drzwi pokoju zwróciło uwagę dziewczyny. Tylko jedna osoba mogła zechcieć porozmawiać o porze późnego wieczoru. Na ramiona zarzuciła gruby, wełniany szlafrok, ramionami zaś objęła swoje ciało, przyzwalając na wejście do sypialni.
━━ Nie mam ochoty na rozmowę, Tony ━━ zaczęła, wyłaniając się zza łazienkowych drzwi, a gdy uniosła wzrok ku własnemu zaskoczeniu dostrzegła rudowłosą, wysoką kobietę.
━━ Pepper? Co ty tutaj robisz? ━━ zmarszczyła nagle brwi, z pewnością nie spodziewając się przybycia panny Potts. Będąc widocznie zmęczoną nie miała ochoty na konfrontację, której pragnęła towarzyszka.
━━ Co cię łączy z moim mężem?! Od zawsze kręciłaś się w pobliżu jego i Megan, nie opuszczałaś ich na krok, gdy ja zajęta byłam pracą! Nie sądziłam, że taka mała szm... ━━ emocje asystentki niemalże przenikały przez wiedźmę, aktywując u niej poczucie niepokoju. Niewielkie ozdobne przedmioty wprawione zostały w niebezpieczne drżenia. Wypowiedź Pepper przerwał podniesiony głos Starka, upominającego wybrankę z przeszłości.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Następnego dnia,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀siedziba Mścicieli.
⠀⠀⠀Blask wczesnopołudniowego słońca zawitał do rezydencji Mścicieli, podkreślając rysy zorientowane na drewnianej posadzce. Wanda w najcichszy sposób dostała się do kuchni, chcąc uniknąć kontaktu z kimkolwiek z mieszkańców. Wystarczająco jej było pytań oraz zażaleń. Nie miała siły na dalsze wyjaśnienia i nie sądziła, by miało mieć to miejsce w najbliższej przyszłości. Rozchwianą uwagę przykuła spoczywająca na krawędzi marmurowego blatu gazeta. Jeden ruch dłoni wystarczył, by pismo znalazło się pomiędzy palcami wiedźmy, podobnie było z kubkiem wypełnionym czarną kawą. Nagłówek tytułowej strony przyprawił ją o mdłości: Mściciele tworzą chaos. Śmierć poniosło kilkudziesięciu cywili. Zmarszczyła prędko brwi, próbując połączyć w myślach wszystkie niejasności oraz dziwne zachowania. Wiedziała, że gdy ujrzy uratowanego przyjaciela nie pozbędzie się zawisłych w przestrzeni pytań, jednakże nie miała innego wyboru. Czym prędzej musiała podzielić się warstwującymi się przemyśleniami oraz obawami.
⠀⠀⠀Zamknięty w swej pracowni naukowiec, pochłonięty był obrazkami ukazującymi się na ekranie komputera. Wanda z impetem rzuciła gazetę na powierzchnię szklanego biurka, zwracając uwagę mężczyzny.
━━ Sądziłam, że trafiliśmy do odpowiedniego czasu, ale wydaję mi się, że wpakowaliśmy się w jeszcze gorsze bagno, niż ostatnio ━━ wskazała na wytłuszczony nagłówek, Tony nie zdołał jednak odpowiedzieć, gdy Hawkeye poinformował o pilnym zebraniu Mścicieli w głównej sali. Nie wróżyło to nic dobrego.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀Sala obrad,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀siedziba Mścicieli.
━━ Zdobycie wszystkich Kamieni Nieskończoności pozwoliłoby nam na nieograniczoną władzę nad Wszechświatem oraz wszystkimi wymiarami ━━ wypowiedź Thora niemalże sparaliżowała Wandę, znaczącym spojrzeniem obdarzyła Tony'ego, który z pewnością nie krył zaskoczenia ━━ aby zdobyć Kamień Umysłu wystarczy wydobyć go z głowy Visiona. Wanda... tutaj zacznie się twoja istotna rola, musisz... ━━ rudowłosa zerwała się na równe nogi, a wraz z nią szkarłatna poświata poddała lewitacji otaczające kobietę obiekty. Tego było zdecydowanie za wiele.
━━ Nic nie muszę, Thorze. Zamierzasz zmusić mnie do zabicia jednego z nas?! ━━ nie potrafiła dłużej tłamsić w sobie nieprawidłowości, z którymi spotykała się każdego dnia. Zdarzenia z którymi zetknęła się w alternatywnych rzeczywistościach przekraczały wytrzymałość, zarówno psychiczną jak i fizyczną. Nie zdołała nawet zaczerpnąć oddechu, by móc stanąć twarzą w twarz z kolejnym zagrożeniem.
━━ Jesteś przemęczona. Chodź. ━━ uchwycona za przedramię, pozwoliła na pokierowanie i odprowadzenie się do zacisznego pomieszczenia. Nie sądziła, że Tony Stark stanie się jedyną osobą, której zdolna będzie zaufać.
━━ Musimy porozmawiać.