⠀⠀⠀ Finału ostatecznej bitwy z Szalonym Tytanem nie spodziewał się nikt. Przelana krew na obumarłych polach wstrząsnęła ludzkością. Martwe popioły zataczały kręgi w rytm niemej ciszy. Koniec świata zbliżał się ku ziszczeniu w oczach walczących. Tytuł Superbohatera zwieńczonego wachlarzem nadzwyczajnych umiejętności nie czynił ich nietykalnym względem uczuć. Strach przed kolejną stratą. Obawa przed następną porażką oraz zawodem tliła się we wciąż żywych sercach, jednocześnie łącząc ich w wierze i sile do walki z Thanosem. Ten, przeklęty przez Śmierć został skazany na nieśmiertelność. Nadludzko silny i wytrzymały na wszelaką krzywdę władał Rękawicą Nieskończoności wypełnioną ów kamieniami w pełnej okazałości. Zaślepiony rządzą opanowania i zniszczenia Wszechświata nie przewidział kroku podjętego przez Iron Mana. Ratując ludzkość oddał ostatni oddech spod stalowej zbroi, posyłając duszę w nieznane odmęty nieskończoności. Dopuścił się czynu poruszającego nawet najtwardsze serce.
⠀⠀⠀ Zaledwie kilka miesięcy po tragicznych wydarzeniach każdy odnalazł własną ścieżkę, nie potrafiąc ponownie odnaleźć wspólnego celu. Jedynie Szkarłatna Wiedźma czuła nieubłaganie nadchodzące nowe zagrożenie. Przepełnione czystym złem i nienawiścią; żądzą potężniejszą niż pojęcie Wszechświata. Wolno wysysające odrodzone, czyste powietrze na ziemskich ulicach - ponownie tętniących życiem. Świadomość rozpadu drużyny stanowiącej dla niej niezaprzeczalnie grono rodzinne wywoływała nieprzyjemny ucisk w klatce. Doprowadzała długowłosą do długotrwałej rozpaczy i poczucia ciążącej na sercu; winy. Nie potrafiła pogodzić się z nieodwracalną utratą. Na nic zdały się próby utrzymania kontaktu w ryzach. Ci, zwani Bohaterami utracili sens egzystencji. Zatracili myśli w rozpaczy i samotności, próbując uciec we wszelakie zakamarki świata, byleby ukryć swój oddech przed chłodem nocy. Ci, posiadający rodziny powrócili do swych domów, odnajdując szczęście w gronie najbliższych, zaś tacy jak Wanda - nie mający własnego miejsca na ziemi postawili na bezterminową tułaczkę.
⠀⠀⠀ W przeszłości więź Szkarłatnej Wiedźmy oraz Iron Mana z czasem owocowała w wyjątkowość. Bowiem wszelakie złe czyny zrekompensował ofiarowaniem szansy na lepsze życie. Avengers nigdy nie posiadali głównego przywódcy, a w większości spraw komunikowali się wspólnie, kierując się demokracją. Wiedźma wiedziała jednak komu powinna zawdzięczać ów inicjatywę. Pomimo wielokrotnych zgrzytów i niedogodzeń za pomocą kompromisu potrafili odnaleźć wspólny język. Niegdyś sierota, nieposiadająca dachu nad głową stała się istotą iście potężniejszą otaczającą się gronem ludzi wyjątkowych.
⠀⠀⠀ Niejednokrotnie powracała do opustoszałej obecnie siedziby z gigantycznych rozmiarów, charakterystyczną literą "A". Wysokie okna przepuszczały słoneczne płomienie, a kilkuletnia Morgan biegła przed siebie próbując uchwycić ich blask. Jak mało kto Szkarłatna Wiedźma potrafiła dotrzeć do córki zmarłego przyjaciela. Potrafiła zrozumieć boleść straty najbliższej osoby, choć dziewczynka jeszcze nie do końca pojmowała zaistniałą sytuację. Wanda pragnęła stać się dla niej przyjaciółką; siostrą, której sama potrzebowała w najcięższych chwilach, choć ostatecznie - po stracie najdroższego brata - zdana była wyłącznie na siebie. Bazując na własnych doświadczeniach z przeszłości, wolałaby zaoszczędzić cierpień niczemu winnej dziewczynce.
⠀⠀⠀ Ostatnimi miesiącami rozmyślała nad tkwiącym w niej potencjałem. Czy osiągnęła maksimum swych możliwości? Dokąd mogłaby doprowadzić moc jej umysłu? Snuła w głowie niewyobrażalne plany, analizowała podróże w czasie, bowiem współczesne teorie fizyczne; nawet te powstałe z dłoni zmarłego dopuszczały takową możliwość. Obsesyjne popadała w obłęd, próbując ponownie scalić drużynę Avengers. Śmierć Tony'ego podzieliła ich losy, dlatego przez myśl przemknęło jej przeniesienie astralnej duszy do czasów teraźniejszych. Złożenie w całość cząstek jego wspomnień, emocjonalnie istotnych momentów, jakoby odtwarzając ludzką duszę w ciele Starka w alternatywnej linii czasowej.
⠀⠀⠀ Obawy o zbliżającym się wcieleniu czystego zła nie pozwalały kobiecie na spokojny sen. Zarwane noce nad stertą papierów stawały się codziennością. W opuszczonej bazie analizowała stare dokumenty nie potrafiąc walczyć z upartością, zaś brak racjonalnych wniosków i planów nie powstrzymywał jej przed kontynuacją działań. Wolno wycofywała się z życia, zatracając trzeźwość umysłu. Po swej stronie nie posiadała osoby, która odwiodłaby ją przed popadnięciem w ramiona obsesji. Wanda charakteryzowała się niemożnością pogodzenia się z przebiegiem wydarzeń z przeszłości. Nie była przygotowana na kolejną porcję strat zaserwowaną przez okrutny los. Wystarczająco jej boleści. Nie zamierzała czekać aż ktoś inny pociągnie za sznurki. Nie tym razem.
⠀⠀⠀ Widok porozrzucanych kartek we wnętrzu laboratorium tuż po przebudzeniu przestawał wywoływać w niej dezorientację. Tej nocy nastąpiła nieoczekiwana zmiana. Podczas snu samoistnie dokonała teleportacji, a rozchylając zmęczone powieki ujrzała sporych rozmiarów maszynę. Swego czasu wykonana została z rąk Tony'ego, zaś jej celem było przeniesienie drużyny w czasie, by zdobyć Kamienie Nieskończoności. Przełknęła ślinę niezbyt ochoczo powracając do wspomnień, a spojrzenie skupiła na szklanej kopule, chroniącej metalowy sprzęt. Dostrzegając migoczące światło w jej wnętrzu zdecydowała się podejść bliżej. Niespokojnie zmarszczyła brwi. Nikt poza nią nie przebywał w budynku, niemożliwym więc było uruchomienie jednego z przycisków. Otwartą dłoń ułożyła na przeźroczystej powierzchni, a wraz z tym ruchem przymknęła powieki skupiając myśli na przepływającej przez jej ciało złożoności uczuć. Objęcie obiektu szkarłatną potęga aktywowało maszynę, wyrzucając w eter kosmosu słup tajemniczej energii - niespokojnie pulsującej w głowie Wiedźmy. Czuła obcą egzystencję. Niezidentyfikowaną formę pragnącą powrócić do życia. Niezmierzoną siłę serca, którego ciepło pamiętała. Wrzask opuścił jej usta, finalnie doprowadzając kobietę do bolesnego maratonu wspomnień. Obrazy przepływały przed jej oczyma, tworząc niekiedy nieznajome kolaże. Podwójna świadomość. Szklany pokój. Wysokie schody. Jarvis. Nowy Jork. Bitwa. Sokovia. Ultron. Szkarłatna poświata. Była świadkiem kilkusekundowego seansu opierającego się na scenariuszu czyjegoś życia. Nie, nie, nie... Życiu Iron Mana. W mgnieniu oka ułożyła puzzle w spójną całość. Rozszerzyła powieki, a dookoła niej nastała głucha cisza. Jedynym dźwiękiem był głęboki oddech kobiety. Czuła jakoby wyssano z niej resztki energii.
⠀⠀⠀ Wystarczyła sekunda, by Wanda zakotwiczyła się w przeszłości, łącząc się w alternatywnym czasie ze źródłem swej mocy oraz przywróconą świadomością przyjaciela. Gdyby nie umiejętność lewitacji najprawdopodobniej upadłaby na ziemię z bolesnym skutkiem. Mroźny wiatr przeczesał jej ciemne włosy, a zrodzona dookoła martwa cisza wywołała nieprzyjemne dreszcze. Ponownie znalazła się na polu bitewnym, teraz przepełnionym jedynie martwymi ciałami. Nie mogła znaleźć się tutaj z czystego przypadku. Odgłos uderzeń rozległ się po obskurnych gruzach co zwróciło uwagę kobiety. Spodziewała się widoku własnej siebie z przeszłości, jednakże w rzeczywistości potrafił on zdziwić bardziej niż sądziła. Przechyliła znacznie głowę w bok ukazując na twarzy drobny grymas.
—— Oh, błagam... Ta sukienka była okropna. —— mruknęła pod nosem komentując tamtejszy wygląd, następnie bez większego namysłu oraz wysiłku ciskając w młodszą wersję szkarłatnymi pociskami, zatrzymując jej działania głęboko pod ziemią. W zasięgu wzroku przebłysnęła stalowa tarcza. Serce dziewczyny przyspieszyło bicie uderzając w nadludzkim tempie o klatkę piersiową.
—— A myślałem, że widziałem już wszystko —— odrzekł znajomym głosem, zaś Wandzie odebrało mowę. Dążąc do wiekopomnej chwili, kompletnie nie była na nią przygotowana. Nie potrafiła uwierzyć własnym oczom. Tony Stark w pełnej okazałości tkwił tuż przed nią spoglądając w jej stronę z równym niedowierzaniem.
—— Tony... —— wymamrotała tuż przed zalaniem policzków rzewnymi łzami, jednocześnie unosząc dłonie w akcie kapitulacji. Dokonała niemożliwego, a przynajmniej była o tym święcie przekonana.
—— Wiem, że obecna sytuacja wydaje Ci się kompletnie niedorzeczną... Wiem, że gdzieś tam kryjesz swoje drugie oblicze —— zaczęła, ostrożnym krokiem zbliżając się ku mężczyźnie, sama nie do końca potrafiąc racjonalnie wytłumaczyć realia zaistniałego spotkania.
—— Już kiedyś tutaj byłeś... Oddałeś swe życie za losy ludzkości podczas bitwy z Szalonym Tytanem —— przełknęła ciężko ślinę kątem oka dostrzegając martwe ciało przyjaciela.
—— Tę Wandę, którą widziałeś kilka chwil wcześniej; walczącą przeciwko Tobie po stronie Ultrona - zniknęła kilka lat temu, pamiętasz? —— ułożyła jedną z dłoni w miejscu, w którym we wciąż oszalałym tonie biło serce Wiedźmy. Najprawdopodobniej w oczach Starka uchodziła za wariatkę, lecz czy nie było wystarczająco dowodów?
—— Wiem, że tam jesteś Tony, odezwij się... —— zacisnęła jedną z dłoni, niecierpliwie oczekując na jakąkolwiek reakcję ze strony przyjaciela, lecz ku zdziwieniu obojga rażąca w oczy poświata pochłonęła ich do wnętrza ziemi.
Inna linia czasowa
⠀⠀⠀ Niewielki rozbłysk światła zrodził się pośrodku chłodnika. Przed oczyma zdezorientowanej dwójki tkwiła sporych rozmiarów rezydencja. Światła ogrodowe odbijały się od jej ścian, a rozświetlone okna świadczyły o obecności mieszkańców. Szkarłatna Wiedźma tkwiła w rażącej dezorientacji nie potrafiąc zrozumieć biegu wydarzeń, a wieczorny śpiew ptaków z pewnością jej tego nie ułatwiał. Anthony bez słowa wykonał pierwszy krok do przodu. Odnosiła wrażenie, jakby wiedział, gdzie właśnie się znajdują, a okolica nie była mu obca.
—— Chwila... Czy to Ty? —— przerwała wiszącą w powietrzu ciszę, gdy w zasięgu wzroku objawił się staromodny samochód, którego pasażerem był nikt inny jak młody Tony Stark.