Przedstawiony tu wierszyk pozwolił na niepokojącą obserwację, że dorośli boją się zapoznawać dzieci z treściami dotyczącymi leczenia szpitalnego, a przecież to część naszego życia
- Jasiu musi zaraz zostać w szpitalu, będzie miał w nocy operację.
- Ależ panie doktorze on tego nie przeżyje - broniła dziecka matka.
- Droga pani to wyrostek. Z tym nie ma żartów. Jeśli się rozleje w jamie brzusznek chopak nie będzie miał szans.
Jasia przebrano w długą koszulinę bez bielizny i powieziono łóżkiem na kółkach na oddział. Wkrótce Jasiu zasnął, ale obudził się z powrotem w środku nocy kiedy pielęgniarki przenosiły go znowu na wózek i wiozły na salę operacyjną. Pamięta tylko zastrzyk w przedramię po którym usnął.
Po obudzeniu miał mdłości i mógł tylko zwilżać usta. Kiedy wreszcie dostał herbatę w dużym kubku wypił cała duszkiem. I stało się! Był dumny, że zręcznie udało mu się całą treść z żołądka spowrotem zmieścić w kubku. Ale nie docenił \"troskliwości\" salowej i \"wrozumiałości\" kolegów z pokoju.
- Ty ośle! Coś ty zrobił z tym kubkiem? Myślisz, że ktoś będzie potem miał przyjemność z niego pić jak ty go zasyfiłeś swoimi rzygowniami.
Którejś kolejnej nocy obudził go szelest.
- Myszy?
Okazało się, że to koledzy z pokoju \"zapuścili\" się na leżące na stoliczku Jasia pomarańczka, które troskliwi rodzice zdobyli jakimś cudem i przekupili pielęgniarkę by je dostarczyła chłopcu.
W kilka dni później dokonali cudu mogąc spotkać się z Jasiem w korytarzu szpitalnym, ale nie nażarty się zaniepokoili jak Jasiu był tak osłabiony, że nie potrafił nawet w czasie tego krótkiego spotkania ustać.
Jasiu o tym nie wiedział ale rodzice zrobili piekielną awanturę w gabinecie dyrektora, po której lekarze bardziejprzyłożyli się do jego leczenia i po niedługim czasie chłopak opuścił szpital.
To nie był jakiś koszmarny sen tylko lata 60-te.
Kiedy w dwa lata później lekarzy Jasia zaniepokoiły alarmujace wyniki badania krwi musiał iść znowu do szpitala na obserwację. Ale chłopak nie spanikował tylko dzielnie stawił czoła wyzwaniu i okazało się, że wygrał.
Poznał naprawdę wiele świetnych dzieciaków z niektórymi nawet potem korespondował, chociaż nie zapomni listu w którym kolega pisał że ktoś z nich zmarł.
Fajna dziewczyna nauczyła go \"nowego języka\" polegającego na dodawaniu \"ka\" przed każdą sylabą, a cierpiącego z braku mamy malucha nie uspokajał obietnicami bez pokrycia tylko gadał z nim o czym się dało.
Ostatni raz w szpitalu był tuż przed maturą na przykrej operacji migdałków i przegrody, ale wtedy brak pewnej dziewczyny z klasy pomógł mu odkryć, że ... coś do niej czuje.
Minęły długie lata w czasie, których tez się zdarzały pbyty w szpitalu, ale nagle okazało się, ze 5-cio letnia córeczka musi tam iść na operację. Mimo, że miała iść z mamą, żona namawiała by Jasiu porozmawiał z dzieckiem. A on wziął ołówek i w czasie przerwy w pracy naszkicował wierszyk.
Szpitalna przygoda
i poszła z mamą do szpitala
Będzie miała małe wakacje
bo trzeba zrobić operację
W szpitalu wiele dzieci zastanie,
a każde paraduje w piżamie
Są takie, co mają krótkie leczenie,
I takie, co proszą o jego skrócenie
Powiozą ją łóżkiem co jedzie
Na białą salę w sąsiedztwie
Lekarze uśpią dziecko małe
i brzuszek wyleczą na stałe
Zaraz po przebudzeniu
nie można myśleć o jedzeniu
Nawet pić ostrożnie trzeba
bo jedzenie z buzi wypada
Potem będzie dużo leżenia
aż do rany w brzuszku zagojenia
Gdy dojdzie do wypisu daty
radosne dziecko wróci do taty
Ten wierszyk po zilustrowaniu i wydrukowaniu http://alanbit.pl/szp.php pozwolił na dosyć niepokojącą obserwację, że dorośli boją się zapoznawać dzieci z takimi treściami. A przecież szpital to część naszego życia, z którą warto się jak najprędzej oswoić by uniknąć niepotrzebnych stresów.