JustPaste.it

Świat realny a rzeczywistość wirtualna - gdzie jest granica?

Każdego dnia, na każdym zakątku świata ogromne rzesze ludzi komunikują się ze sobą, wykonują transakcje, podejmują bardzo ważne decyzje, relaksują się i pracują. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że spora część tych interakcji dokonuje się dzięki wykorzystaniu technologii informacyjno – komunikacyjnej.

Zalety i wady rozwoju technologicznego

         Rozwój globalny daje nam wiele możliwości: pokonujemy coraz to większe bariery, poznajemy lepsze metody działania i odkrywamy nieznane wcześniej nikomu informacje. Teoria globalizacji głosi, że „istnieją złożone relacje pomiędzy poziomem lokalnym i globalnym”[1]. Uważam że globalizacja rozwinęła się na taką skalę, iż w bardzo wielu segmentach życia społecznego, niemożliwe staje się uniezależnienie od jej wytworu jakim jest Internet, stanowiący główne źródło komunikacji „dalekodystansowej”.

         Relacje międzyludzkie zaczynają odbiegać od norm gatunku ludzkiego, którego jedną z najważniejszych potrzeb wg Malinowskiego jest komunikacja interpersonalna. A sytuacja, w której dochodzi do naruszenia systemu normatywnego u jednostki, prowadzi przecież do anomii[2], dlatego jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie że tak gwałtowny rozwój technologiczny może przynieść niewyobrażalnie negatywne skutki w postaci zatracenia się wszelkich pierwotnych schematów działania ludzkiego. Świat Internetu przenika w głąb naszego życia i staje się jego częścią, dlatego też często nie potrafimy odróżnić świata wirtualnego od rzeczywistości.

Komputery w życiu przedsiębiorstw i gospodarstw domowych

         Aby szczegółowo omówić podjętą przeze mnie problematykę, należy najpierw przedstawić główne dane dotyczące posiadania i korzystania z komputera oraz Internetu. Opierając się na danych GUS-u z roku 2008, ponad połowa (54%) gospodarstw domowych w Polsce jest wyposażona w komputer, a 41% posiada dostęp do Internetu. Dla porównania: w roku 2004, w komputer było wyposażone 36% gospodarstw domowych, a zaledwie co czwarte miało dostęp do Internetu[3]. Analizując dane, nieciężko jest zauważyć ogromny postęp w tej dziedzinie.

Jeszcze większa komputeryzacja jest dostrzegalna w obrębie przedsiębiorstw. Ten fakt nie powinien stanowić zaskoczenia, jednak po przedstawieniu danych statystycznych może to ulec zmianie. Mianowicie: w Polsce aż 95% przedsiębiorstw jest wyposażonych w komputery, warto jednak zwrócić uwagę, że wszystkie firmy zaliczane do dużych i średnich je posiadają[4]. Dostęp do Internetu swoim pracownikom oferuje 92% przedsiębiorstw.

Bankowość internetowa

Do czego w dzisiejszych czasach wykorzystuje się Internet ? Analizując badania GUS’u dotyczące przedsiębiorstw, zauważyć można, że 72% firm wykorzystuje go  głównie w celu wykonywania wszelkich transakcji za pomocą internetowych usług bankowych i finansowych. Wynika z tego, że pieniądze wielkich przedsiębiorstw są przechowywane i wykorzystywane w formie elektronicznej. Świat internetu, ogranicza ludzki wpływ na zarządzanie własnym kapitałem. Czy pieniądz, przedstawiony w formie liczbowej na ekranie komputera jest pieniądzem? Czy dokonując transakcji płatniczych tą metodą mamy jakąkolwiek styczność z przepływem finansów? W którym momencie człowiek przekracza granicę realiów i wstępuje w elektroniczny świat opanowany przez sieć internetową? Czy ta granica w ogóle istnieje?

Bardzo ciężko jest odpowiedzieć na powyższe pytania, przecież siedząc przy komputerze, wykonując pewne operacje finansowe, musimy wprowadzać do systemu konkretne dane. A robimy to poprzez wpisywanie ich za pomocą klawiatury – teoretycznie wykonujemy czynności fizyczne, niezbędne w celu uiszczenia opłaty. Jednak ciężko jest stwierdzić co w tym momencie jest ważniejszą sprawą dla jednostki: „muszę wejść na Internet, zalogować się do serwisu bankowego i wykonać niezbędne czynności”, czy też „muszę zapłacić”? Teoretycznie też możemy powiedzieć, że mamy świadomość odpływu kapitału z naszego konta, jednak standaryzując ten problem porównam to do robienia zakupów w sklepie i płacenia klasycznym sposobem. Wyciągając pieniądze z portfela i płacąc nimi przy kasie w punkcie sprzedaży, zauważamy gołym okiem, że w portfelu posiadamy mniej gotówki, natomiast w ręce trzymamy siatkę z zakupami. W wypadku, gdy płacimy za zakupy przez Internet, zauważamy różnicę w stanie konta – zmniejszyła się ilość naszych środków na koncie – to chyba zrozumiałe. Jednak czy rozumiemy to przez pryzmat, odpływu nominału w zamian za towar, który niebawem otrzymamy, czy też może obserwujemy to okiem matematycznym – „było 1000, miałem zapłacić 200 – proste działanie matematyczne”. Czy pieniądze nam zniknęły z konta dlatego że tyle wart jest zakupiony przez nasz produkt, czy też dlatego bo wynika to z praw matematyki? W takich sytuacjach przestajemy dostrzegać wartość pieniądza który od zawsze kojarzył się z dobrobytem i możliwościami. Dlaczego tak się dzieje? Uważam że człowiek zaczyna postrzegać konto w banku internetowym, jak konto na każdym serwisie społecznościowym lub informacyjnym w sieci, a że do nich zaglądamy często, to do banku też zajrzyjmy – przecież nawet nie trzeba wychodzić z domu.

Praca w sieci

Czasami jednak trzeba wyjść z domu, chociażby do pracy. Czy aby na pewno trzeba? Bardzo popularne w ostatnich czasach stały się modele zarabiania przez Internet. Oczywiście mało wiarygodnym sposobem mnożenia pieniędzy jest praca polegająca na „klikaniu w banery”. Myślę tutaj raczej o pracy dla wszelkich serwisów informacyjnych, które poszukują recenzentów lub informatorów. Możemy więc wykonywać nasze zadania nie wychodząc z domu, a nawet nie wstając od komputera. Tak samo dzieje się, gdy podejmujemy się zadania mającego na celu polecanie wszelkich serwisów, bądź produktów innym internautom. Sam znam kilka osób zarabiających w ten sposób przyzwoite pieniądze. Umiejętne podejście do osoby, której chcemy coś polecić to już połowa sukcesu, a we wszystkim przecież można dojść do wprawy. Czy można więc nazwać aktywność zawodową wykonywaną poprzez Internet formą pracy? Nasuwa mi się jeden, bardzo znaczący kontrargument. Posłużyłem się teorią Marksa dotyczącą alienacji w procesie pracy[5],[6], która głosi, że człowiek wyalienowany w tym zjawisku zatraca wszelkie cechy gatunku ludzkiego, a jedną z tych cech jest potrzeba pracy. Człowiek, który pozbył się tych pierwotnych instynktów nie może podchodzić do wykonywanego przez siebie zawodu jak do pracy – zajęcia, które jest nieodzowną częścią życia i powinna sprawiać człowiekowi radość bądź spełniać potrzebę realizacji działań. Porównując schemat alienacji pracy Marksa do wykonywanego przez ludzi fachu w Internecie, zauważyć można że spełnione zostają wszystkie wzory wyobcowania w tym procesie. Dochodzi do wyobcowania pracowników – osoby działające w tej samej firmie, nie znają się. Najczęściej łączą je tylko relacje w sieci, a stosunek społeczny jakim jest praca okazuje się zatracony w wyniku wyniesienia na piedestał produktu, czyli artykułu zamieszczonego w Internecie, podczas gdy jego autor jest tak naprawdę anonimowy. Twórca takiej pracy, rzadko kiedy domaga się bardziej prestiżowej nagrody, niż pieniądze – jego artykuły są przecież częścią serwisu internetowego, co pozwala twierdzić, że pracownik jest oderwany od wytworu swojej pracy – „produkt pełni dużo ważniejszą rolę aniżeli robotnik”. Pracobiorca musi więc, wykonywać przypisane mu role, niezbędne do funkcjonowania całego systemu – zamieszczać opisy, bądź wysyłać zaproszenia do serwisu – co prowadzi do alienacji samego aktu wytwarzania. Praca staje się schematyczna.

Dodatkowo, niewyjaśniona zostaje nadal kwestia podejścia jednostki do wykonywanego zadania. Czy praca staje się sposobem zarabiania pieniędzy, czy może tylko częścią poświęcanego przed monitorem komputera czasu? W Internecie bardzo często komunikujemy się z nieznanymi osobami, w tym procesie możemy to czynić nadal, jednak osiągając tą drogą jakieś dochody.

Osobowość w sieci – czy ulega zmianie?

Bardzo często przecież rozmawialiśmy on-line z nieznanymi nam osobami. Spotykaliśmy się na forach dyskusyjnych, czatach, grupach mailingowych. Jak dostosowujemy się do takiej sytuacji? Śmiem twierdzić że, przedstawiamy swoją postać w jak najlepszym świetle. Staramy się wykazać głęboką znajomością zagadnienia, w obrębie którego się poruszamy, oraz „zwiększyć” swoje kwalifikacje zawodowe. Jak można usprawiedliwiać takie postępowanie? Dostrzegam dwie możliwości będące wytłumaczeniem takiego typu zachowania. Boimy się odrzucenia ze strony innych osób, staramy się im jak najbardziej przypodobać, gdyż mamy wobec nich jakieś zamiary, oczekujemy jakichś korzyści, bądź po prostu poszukujemy partnera do rozmowy, reprezentującego inne stanowisko społeczne na co dzień niż my sami. Bardzo dobrze jest znany wszystkim, niezbyt pozytywnie kojarzący się stereotyp pedofila, „ukrywającego” się na czatach pod nickiem „ania14”. Drugim w miarę rozsądnym wytłumaczeniem jest próba podbudowywania przez jednostki swojego własnego ego. Opisując siebie jako kogoś niemal idealnego, odrywamy się od rzeczywistości, przedstawiamy swoje życie w całkowicie innym świetle. I znowu należy się zastanowić nad tym, jakie jest spojrzenie jednostki na takie zjawisko. Czy logując się na forum, a następnie wychwalając siebie pod niebiosa, wyobrażamy sobie własne ja w takiej właśnie postaci? Tak postrzegamy siebie w życiu codziennym? Czy też może na postach podpisanych naszym imieniem, możemy przeczytać historię z życia postaci, którą stworzyliśmy na potrzeby internetu i nie utożsamiamy jej z samym sobą. Czytamy opowiadania bohatera będącego częścią świata WWW. Nieważne jak to się odbywa w naszych głowach – pewne jest to, że mamy do czynienia z wyimaginowaną rzeczywistością – z opisem jutra, które raczej nie nadejdzie nigdy, bądź schematem awataru, który w sieci po prostu pasuje.

Sieć bez końca

Aby wykazać szczegółowe odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania, należałoby się wgłębić w tajniki socjologii, filozofii i psychologii. Zbadać poziom świadomości pośród osób poruszających się po sieci, a może sprawdzić ich zachowania w sytuacji, w której Internet po prostu zniknąłby na jakiś czas. Zwrócić uwagę na to czy ludzie poradziliby sobie bez przelewów i zakupów internetowych, komunikacji dalekodystansowej, a nawet pracy on-line. Z pewnością jest to trudny i głęboki problem do zbadania, jednakże stanowi bardzo atrakcyjną białą plamę dla badaczy społecznych. Zanim jednak badania te nie zostanę przeprowadzone, pozwalam sobie opierać się na przedstawionych przeze mnie teoriach i ostrzec wszystkich: „Uważaj, gdy przechodzisz przez próg Internetu, gdyż niewiadomo po której stronie znajdzie się Twój umysł w momencie zatrzaśnięcia drzwi. Możesz zostać po stronie rzeczywistości, ale także uwięzić się w sieci wijącej dookoła całego globu, a to będzie długa i zmanipulowana podróż”.

B I B L I O G R A F I A

 

  • 1. „Słownik socjologii i nauk społecznych”, red. Gordon Marshall, wyd. PWN, W-wa 2006,
  • 2. „Klasyczna teoria socjologiczna”, G. Ritzer, wyd. ZYSK i S-KA
  • 3. Społeczeństwo informacyjne w Polsce, GUS, W-wa 2008
  • 4. „Powszechna encyklopedia filozofii”, http://ptta.pl/pef/pdf/a/anomia2.pdf (dost. 14.01.09)

 


[1] „Globalizacja” [w:] „Słownik socjologii i nauk społecznych”, red. Gordon Marshall, wyd. PWN, W-wa 2006, s.104

[2] „Anomia” [w:]  „Powszechna encyklopedia filozofii”, http://ptta.pl/pef/pdf/a/anomia2.pdf (dost. 14.01.09)

[3] „ICT w gospodarstwach domowych” [w:] Społeczeństwo informacyjne w Polsce, GUS, W-wa 2008, s. 53-61

[4] „ICT w przedsiębiorstwach” [w:] Społeczeństwo informacyjne w Polsce, GUS, W-wa 2008, s. 14-17

[5] „Alienacja pracy” [w:] „Klasyczna teoria socjologiczna”, G. Ritzer, wyd. ZYSK i S-KA

[6] „Alienacja” [w:] „Słownik socjologii i nauk społecznych”, red. Gordon Marshall, wyd. PWN, W-wa 2006, s.5