JustPaste.it

Runy - są nawet wtedy jak ich nie ma

Rozważania na temat przemieszczania się mocy wypływającej z run i podobne filozofie.

Rozważania na temat przemieszczania się mocy wypływającej z run i podobne filozofie.

 

Runy.

 Każdy z nas chciałby być młody, zdrowy, piękny i bogaty. Może czasami kolejność jest inna ale ogólnie patrząc na życie wszystko, czegokolwiek moglibyśmy sobie kiedyś życzyć od złotej rybki można podciągnąć pod którąś z tych kategorii. Na młodość wpływu specjalnie nie mamy. Najpierw jest a potem jej nie ma. Dopóki nie zostanie opracowana jakaś super terapia genowa dająca nam wieczną (lub długą) młodość to nic się w tej kwestii nie zmieni. Tak… na młodość większego wpływu nie mamy. Co ze zdrowiem? A tu już jest pewne pole manewru. Jeżeli będziemy prowadzili zdrowy tryb życia, nie palili, nie pili (zbyt dużo), byli fizycznie aktywni, stresowali się nie za bardzo to prawdopodobnie dane nam będzie parę dodatkowych lat. Co jednak zrobić jeżeli pojawia się tzw „poważna choroba”? Czasami chirurg potrafi pomóc, czasami jakieś leki ale dość często jest to tylko odsunięcie nieuniknionego o jakiś czas (pomijam tu filozoficzne stwierdzenie, że każdy musi na coś umrzeć). Co do urody to w pewnym ograniczonym zakresie możemy naturę poprawiać. Ktoś powie, że ten zakres wcale taki ograniczony nie jest, że można całkiem dużo . Ale ja nie mówię o kosmetykach, dopasowanych ubraniach maskujących niedoskonałości figury czy innych tego typu zabiegach wizażystycznych. Mnie bardziej chodzi o tą hardcorową plastykę, która może zmienić np. całe uzębienie, włosy, kształt nosa i całej twarzy, odsysanie i cała reszta podobnych „ciężkich” zabiegów. Pewne możliwości są. Koszt takiej zabawy jest jednak astronomiczny. I w ten sposób dochodzimy do bogactwa. Tu wydaje się, że każdy ma potencjalną szansę zostać milionerem. Oczywiście urodziwszy się jako piąte dziecko stróża alkoholika na Białorusi szanse pozostają potencjalnymi przez całe życie. Tym nie mniej ogólnie powszechna jest opinia, że aby być bogatym trzeba być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Chociażby po to, żeby ten pierwszy milion ukraść. Bardzo niewielu w tym miejscu widzi jako drogę do sukcesu finansowego zdobywanie wykształcenia i uczciwą pracę…

Jak więc można sobie „dopomóc”. Jak zapewnić zdrowie, utrzymać urodę, zwiększyć szansę sukcesu finansowego? Jak być w tym magicznym „odpowiednim miejscu i czasie”? Od zamierzchłych czasów chęć „dopomożenia” losowi wytworzyła ogromne zapotrzebowanie na różnej maści runy, sigile,amulety, talizmany i podobne przedmioty mające przynosić swojemu właścicielowi ogólnie pojęte szczęście. W tekście nie będę się ściśle trzymał definicyjnej wartości tych używając ich w sposób nieco wymienny.

Powiem szczerze, że jakoś nie widziałem talizmanu na którym po prostu po polsku by ktoś napisał „Przynoś mi szczęście”. To byłoby takie trywialne, prawda? Żadnej tajemniczości, żadnej niewiadomej, to takie całkiem niemagiczne. Nawet jeżeli miałaby to być piękna, złota zawieszka. Ale jeżeli ten sam tekst napiszemy w języku zupełnie dla siebie niezrozumianym a najlepiej w jakimś rzadkim staroegipskim dialekcie sprzed tysiącleci to odbiór emocjonalny talizmanu będzie zupełnie inny! Gdybym tak na pięknym kawałku ładnie stylizowanego złota wygrawerował 砍甜菜 to wiele osób by zechciało „wypróbować” talizman i nosić go na szyi. I ciekaw jestem co powiedzieliby potem, gdyby okazało się że te mistyczne krzaczki znaczą „schabowy z buraczkami” (bo naprawdę to znaczą).

Nie neguję z góry wpływu talizmanu na los ale chcę się zastanowić nad kilkoma aspektami fizycznymi czy technicznymi tego procesu.

Weźmy pierwszą z brzegu runę np. algiz czyli . Uznawana jest (tak nawiasem mówiąc ciekawe na jakiej podstawie) za runę o bardzo silnych właściwościach ochronnych. Daje obronę, wsparcie, bezpieczeństwo. Sprawa w zasadzie jest prosta. Bierzemy materiał, dziargamy w nim runę, rzemyk i na szyję albo do kieszeni i po zawodach. Nasz indywidualny Runiczny Anioł Stróż od tej chwili czuwa a my możemy o nim zapomnieć. Jak komuś się nie chce to można nabyć swojego jedynego i niepowtarzalnego anioła za jedyne 9,99 pln na allegro czy gdziekolwiek w sieci. Czy runa musi być w czymś wyryta? Czy wystarczy, że będzie napisana? Runa wyryta jest trójwymiarowa, można więc próbować zastosować do wyjaśnienia jej działania promieniowanie kształtu. Jednakże runa napisana jest dwuwymiarowa (pomijając grubość wyschniętego atramentu liczoną w setnych częściach milimetra). Czy runa trójwymiarowa będzie silniejsza od płaskiej, dwuwymiarowej? Nie ma takich doniesień. A co będzie się działo z właściwościami ochronnymi jeżeli symbolika zaniknie? Jeżeli wyryjemy runę na drewnie i ona się wytrze i zniknie. Jeżeli wyblaknie atrament z kartki papieru. Czy amulet traci swoje właściwości jeżeli z metalowej powierzchni zeszlifujemy wyryte kształty? Tego chyba nikt nie wie… Jednak większość posiadaczy amuletów uważa, że one wraz z czasem nabierają większej mocy. I to niezależnie od śladów zużycia. Powiedzielibyśmy, że się lepiej synchronizują z właścicielem o ile coś takiego w ogóle istnieje. Znaczyłoby to jednak, że sam fakt fizycznego istnienia runy nie ma znaczenia. Runa napisana czarnym tuszem na karteczce będzie miała taką samą moc jak runa napisana sokiem z cytryny. A co jeżeli runę narysujemy wodą? Mokry kształt będzie widoczny przez chwilę, potem woda wyparuje i kartka będzie dokładnie taka sama pod względem jej wyglądu i właściwości jak przed napisaniem runy. Niektórzy twierdzą, że jeżeli tak sporządzona runa zostałaby „zarchiwizowana” na świeżo to zachowa swoje właściwości. Kartka wysuszona je traci. Znaczyłoby to po prostu, że to nasze oczy niejako aktywują moc runy. Nie chcę wchodzić tu na pole minowe pod tytułem runa dla niewidomego…

Od dawna czekam na dobrze przeprowadzone badanie wyjaśniające czy runa chroni czy nie, W medycynie (i nie tylko tam) stosuje się pewne określone protokoły postępowania i badania do stwierdzenia czy nowowyprodukowane lekarstwo pomaga czy nie. To samo można zastosować do run. Stworzyć dwie grupy wisiorków. Wisiorki składają się w dwóch cienkich prostokącików przylegających do siebie (tak jak składamy ręce do „amen” – dla tych co nie wiedzą słowo amen wyrazy współczucia). W grupie pierwszej grawerujemy runę na powierzchni jednego z prostokątów i składamy je tak, że nie widać jej z zewnątrz. W grupie drugiej nic nie grawerujemy. Po złożeniu oba wisiorki (zakładamy, że będą wisiały na szyi) nie różnią się żadnym nawet najmniejszym szczegółem (ten wygrawerowany będzie minimalnie lżejszy ale to nie ma znaczenia bo bez superspecjalistycznej wagi tego się nie da stwierdzić). Wszystkie wisiorki wrzucamy do kapelusza, mieszamy i rozdajemy ochotnikom. O od tej chwili NIKT nie wie kto ma amulet z runą a kto tylko prostokątny ozdobnik. Po roku zbieramy towarzystwo i analizujemy co się z nimi stało – w sferze życia prywatnego, zawodowego, finansowego i co tylko można sobie tu jeszcze wymyśleć. Dane potem do statystyka i wiadomo! Oczywiście, nikt nie jest zainteresowany takimi badaniami… Jeżeli w powyższym badaniu statystyczna analiza wykazałaby symetryczny rozkład „szczęścia” pomiędzy grupami to wszystkie talizmany i amulety można by sobie wsadzić głęboko. Inny sposób weryfikowania magicznej ochrony amuletów zaprezentował książę Bogusław w pierwszej części Potopu:

– Balsam! Aha!... Jakiś czarnoksiężnik w Taurogach chciał mi sprzedać balsam, o którym powiadał, że kto się nim wysmaruje, ma być od szabli, szpady i włóczni bezpieczen. Kazałem go zaraz wysmarować i trabantowi pchnąć dzidą, wyimaginuj sobie... na wylot przeszła!.

Prawda, że super metoda?!

Wróćmy jednak do naszego amuletu z runą algiz. Musimy założyć, że jakiś-tam efekt runy-talizmanu jest. Tak, musimy, inaczej nie miałbym o czym pisać! Czyli coś komuś się poszczęściło bardziej niż innym, los sypnął kasą lub udało się wyleczyć wreszcie to czego się wcześniej wyleczyć nie dało. Tak nawiasem mówiąc to czy los także obowiązuje zasadza zachowania energii? Tzn każde ponadnormatywne szczęście wywołuje analogiczne nieszczęście?  Śmierć to nieszczęście ale powoduje spadek który najczęściej byłyby odbierany jako coś pozytywnego!

Powracamy do kwestii jak bardzo odczuwalna naszymi zmysłami musi być runa, żeby zaczęła działać (vide problem z talizmanem dla niewidomego). Jeżeli narysujemy runę wodą, kartka wyschnie to jedyne co pozostanie to świadomość w głowie tego, który tą runę rysował że coś takiego istniało. Co się stanie gdy podarujemy to komuś innemu? Czy bez informowania obdarowanego o wcześniej wykonanym rysunku a przede wszystkim o jego znaczeniu będzie jakikolwiek efekt? Logika, o ile ją można zastosować do czegoś tak pokrętnego jak analiza działania talizmanów, wskazuje, że talizman runiczny powinien działać nawet jeżeli się o tym obdarowanego nie poinformuje. Co ze zgubionymi talizmanami? Co nam wtedy pozostaje? Nie ma żadnego materialnego śladu po runie, nie ma informacji o runie u chronionego, nie ma nic. A ma działać. Więc może runa jako byt fizyczny (narysowany, wyryty etc) nie ma znaczenia albo bardzo niewielkie. Może istotą runy odpowiedzialną za jej efekty jest niematerialna aura runiczna.

Dla runy ważne będą cztery słowa: stworzenie – posiadanie – przekazanie – zniszczenie.

Runę, w znaczeniu aury runicznej, powołuje się do życia myślą i także myślą „przykleja” się ją do jakiegoś przedmiotu. Nota bene gdybyśmy pociągnęli ten ciąg rozumowania dalej okazało by się, że zamiast przedmiotu możemy użyć pojęcia „bytu dowolnego”, niekoniecznie materialnego. Ale dajmy na razie temu spokój żeby nie komplikować. Wizualizacja graficzna to tylko ułatwienie w stworzeniu talizmanu, jego dysponowaniem i jego prezentowaniem. Gdyby nie to czym by handlowano na allegro ? Myślą ? „Tanio wymyślę piękny talizman algiz”.

Jestem głęboko przekonany, że nie ma żadnego znaczenia jak runa/talizman wygląda. Ciągnąc długopisem, dłutem czy czymkolwiek innym znak graficzny przywołujemy do nas aurę, której wyobrażenie mamy w podświadomości. Jeżeli chcemy żeby to była ochrona to w takim razie będzie to ochrona. Jeżeli będziemy chcieli coś innego, to będzie to coś innego. Zabawę w talizmany rozpoczyna się zwykle od przejrzenia Internetu, obejrzenia grafik, przeczytania opisów. Zostajemy niejako zaprogramowani znaczeniem poszczególnych znaków. To znacząco utrudnia stworzenie własnej, niezależnej od opinii zewnętrznych runy. Jeżeli chcesz zrobić prawdziwie niezależną grafikę związaną bezpośrednio z Tobą to oczyść swoje myśli, odpręż się, nie pozwalaj otoczeniu cię rozpraszać i niech ręka sama stworzy graficzną interpretację aury runicznej. Powstanie coś, czego nie kupisz za 9,99.

W dzisiejszym (i także jutrzejszym) świecie wszystko ma swojego właściciela. W tym także aura. Zacznijmy od tego kto lub co może być beneficjentem aury (czyli odnosić korzyść z działania runy). Pierwszy na tej liście będzie człowiek. Runa ma kogoś chronić, komuś dawać szczęście i pieniądze. Wydawałoby się, że na drugim (i ostatnim) miejscu będzie jakaś struktura materialna np. mieszkanie, samochód etc. Jednakże jak się głębiej zastanowimy to dojdziemy do wniosku, że być może pośrednim beneficjentem jest np. mieszkanie ale w rzeczywistości chcemy aby poprzez „szczęśliwe” czy bezpieczne mieszkanie NAM było dobrze. W ostatecznym rozrachunku znowu dobroczynny efekt aury runicznej poprzez mieszkanie przenosi się na człowieka.

O ile jednak sam fakt, że talizman i jego runa w rzeczywistości istnieją tylko w formie niematerialnej jest jeszcze ewentualnie do zaakceptowania i zrozumienia to jednak fakt niematerialnego przekazania „prawa własności” do myśli ochronnej wydaje się karkołomny. A przecież to właśnie ma miejsce kiedy przekazywaliśmy naszą wyschniętą kartkę papieru! Oddanie jej symbolizuje pozbycie się myśli „utrzymującej aurę”, przyjęcie kartki tą myśl generuje (gdy obdarowany wie co przyjmuje). Gdy nie wie to niejako używa myśli poprzednika.

W ten sposób dochodzimy do problemów związanych z przekazywaniem runy. Mamy kilka możliwych głównych wariantów zdarzeń:

a)      Pierwotny właściciel zdaje sobie sprawę co posiada i wie co oddaje. Nowy właściciel wie co przyjmuje.

Klasyczna sytuacja kiedy ktoś wytwarza indywidualnie runę/talizman dla kogoś. Czy to w prezencie, czy to na zamówienie. Sytuacja, kiedy ktoś ma fabrykę i na prasie hydraulicznej trzepie 500 wisiorków dziennie nie zalicza się do tej grupy. Zagadka – no to do której?

b)      Pierwotny właściciel wie co oddaje. Nowy właściciel nie zdaje sobie sprawy, że przyjmuje przedmiot o właściwościach talizmanu.
Znowu możemy powiedzieć, że jest to dość popularna sytuacja kiedy dajemy komuś runę aby np. go chroniła ale nie mówimy osobie obdarowanej o właściwościach runy.
Pierwotny właściciel dobrowolnie pozbywa się aury „przepychając” ją na inną osobę. Nowy właściciel mimo, że nie wie co przyjmuje to zgadzając się na prezent akceptuje wszystko to, co do niego jest niejako przyklejone. Oczywiście w ten sposób można komuś podrzucić coś bardzo nieprzyjemnego…

c)       Pierwotny właściciel niezamierzenie traci runę (zgubiona lub okradziona).

  1. nie wiedząc o tym.
    Sytuacja wydaje się jasna. Moc runy związana jest ze świadomością właściciela pierwotnego a nie z samą fizyczną formą. Tak długo jak właściciel będzie przekonany że ma runę, to tak długo aura runy będzie aktywna i należy się spodziewać ochronnego/dobroczynnego działania runy.
  2. dowiaduje się o tym.
    Jeżeli właściciel będzie bardzo związany z fizyczną postacią runy to może nastąpić wymazanie aury ze świadomości i zanik jej efektu. Ale jeżeli komuś uda się oddzielić aurę od jej fizycznego nośnika to jest duża szansa, że wszystko będzie po staremu. Można to porównać do sytuacji „zgubiłem książkę ale przecież nie ma sprawy bo znam ją całą na pamięć”.

d)      Nowy właściciel znajduje runę[1] oraz

  1. zdaje sobie sprawę z jej właściwości.
    Jest to nietypowa postać wariantu a). Fizyczna forma runy inicjuje ciąg skojarzeń i wniosków, które prowadzą do stwierdzenia że to co mamy w ręku to runa. „Rodzi się” nowa aura runy. Może zaistnieć tu sytuacja, że pierwotny właściciel gubi runę nie będąc tego świadomym a nowy właściciel ją znajduje i inicjuje jej działanie. To w sumie znaczy, że aura się sklonuje. Powstają dwie aury z jednej runy.
  2. nie zdaje sobie sprawę z tego co znalazł (nie ma znaczenia czy pierwotny właściciel wie o stracie czy nie).
    Cały czas twierdziliśmy, że dobroczynny efekt runy wynika z aury „podpiętej” do człowieka. W tym wariancie tak nie jest. Aura nie może pojawić się w świadomości znalazcy dopóki ten nie dojdzie do wniosku, że to co znalazł to może być runa czyli nie powinno się obserwować żadnego efektu.

W świeci nauki dowody, logika i eksperymenty mają wielkie znaczenie. Ale także i tam musi być miejsce dla intuicji. Dlatego, mimo że to będzie cokolwiek sprzeczne z wcześniejszymi naszymi wywodami intuicyjnie twierdzę, że w takim przypadki aura runy będzie zlokalizowana w fizycznej formie runy i będzie wpływać na jej najbliższe otoczenie niezależnie od tego co czy kto to będzie. Efekt będzie trwał tak długo aż ktoś zidentyfikuje fizyczną formę runy jako coś więcej niż tylko ozdoba i przejmie (zawłaszczy) jej efekt.

No a zniszczenie runy? Jeżeli zostaje zniszczona jej fizyczna forma to niewiele to zmienia. Ale jeżeli runa zostanie zapomniana np. jej właściciel umrze to efekt także znika. Co będzie gdy właściciel zapomina o runie a jej fizyczny pierwowzór gdzieś istnieje? Cóż, najprawdopodobniej mamy wtedy do czynienia z wariantem d).

Nic w przyrodzie nie działa bez energii. Żeby gdzieś energii przybyło gdzieś indziej jej musi ubyć. Skąd więc bierze się energia, której runa używa do przeprowadzenia zmian? Jakoś trudno mi uwierzyć, że runa (niezależnie czy w swojej fizycznej formie czy jej emanacja niefizyczna) jest jakimś miniportalem czerpiącym energię do swojej aktywności z jakiegoś hipotetycznego zbiornika energii, innego wymiaru czy czegokolwiek w tym stylu. Najlogiczniejsze wydaje się, że energii runie dostarcza jej właściciel. Ale czy sam ją wtedy traci? Niekoniecznie (aczkolwiek tego wariantu nie da się do końca wykluczyć). Jeżeli oglądaliście jakikolwiek film science fiction ze statkami kosmicznymi w roli głównej to widzieliście, że są one prawie zawsze otoczone ochronnym polem siłowym. Przykładem niech będą bardzo popularne Gwiezdne Wojny i którykolwiek z tamtejszych statków np. Sokół Milenium czy X-Wing. Pilot miał pole ochronne, którym w pewnym zakresie mógł kierować. Mógł wyłączyć np. pole z przodu a przez to wzmocnić pole z tyłu. Stawał się przez to bardziej chroniony z tyłu ale za to bardziej podatny na ataki z przodu. Runa czyni podobnie. Nie podrzuci ci „extra” ochrony a  jedynie przesunie tą ochronę z jednego miejsca na drugie. Aby mieć rzeczywiście korzyść z run musisz mieć ich więcej i korzystać z nich w miarę potrzeby. A w pewnych okresach rezygnować z ich wpływu w ogóle. Stałe zawierzenie jednej runie przyniesie pomoc tylko chwilową, krótkotrwałą. Bo użyjesz jej wtedy, gdy potrzebujesz pomocy w pewnej konkretnej sprawie. Jeżeli potem pozostawisz runę aktywną to będzie cię ona chroniła być może przed czymś przed czym ochrony nie potrzebujesz jednocześnie pozostawiając cię wrażliwszym na ataki z innego kierunku.

 

To wszystko poplątane. Wszystko może jest zupełnie inaczej.

Nic nie istnieje, wszystko jest myślą.



[1] tutaj są klasyfikowane także runy wytworzone hurtowo w fabryce o których wspominałem w punkcie a). Ich kupienie w sklepie jest formą znalezienia.