JustPaste.it

Grzegorz Broński: "Pod paragrafem": Zazdrosne są nieobliczalne

O tragicznych skutkach nieroztropnego zrezygnowania z poligynii

O tragicznych skutkach nieroztropnego zrezygnowania z poligynii

 

89e11100221d770905806f36dc38d633.jpgKryminolodzy twierdzą, że kobiety popełniające przestępstwa są brutalniejsze od mężczyzn. Działają z premedytacją i bez litości. Zwłaszcza kobiety zazdrosne. W emocjach stają się nieobliczalne. W niebezpieczeństwie są zwłaszcza inne kobiety, które romansują z cudzymi mężami.

Policjanci rozpoczynający śledztwo mające wyjaśnić okoliczność zbrodni zawsze starają się poznać motywy działania sprawców. Te bywają rozmaite, ale zwykle do przestępstw dochodzi na tle rabunkowym, z powodu zemsty lub w wyniku rodzinnych nieporozumień. Równie często zbrodniarzami kieruje zazdrość. Nie ma znaczenia płeć sprawcy, ale zazdrosnych kobiet należy bać się w szczególności.

 

Krwawa zemsta żony


Krystyna S. całe życie ciężko pracowała. Razem z mężem Zenonem, którego poślubiła niemal 30 lat temu, prowadziła gospodarstwo rolne, a na wsi zajęć nigdy nie brakuje. Tym bardziej, że urodziła czworo dzieci. Teraz już są dorosłe, ale wcześniej kobieta miotała się między uprawą ziemi a wychowaniem pociech. Miała nadzieję, że po ich usamodzielnieniu będzie miała czas na więcej rozrywek. Myliła się.
Kilka lat temu małżonkowie poznali Aleksandrę H. Początkowo kobiety nawet się zaprzyjaźniły. Z biegiem czasu nowa znajoma stała się jednak powodem częstych kłótni między Krystyną a Zenonem. Kobieta uważała, że mąż nawiązał romans z Aleksandrą. Dlatego za wszelką cenę próbowała utrudnić kontakty między nimi. Niszczyła telefon komórkowy męża, zamykała go w samochodzie, groziła śmiercią. Raz nawet rzuciła się na mężczyznę z nożem w ręku. Na szczęście skończyło się wówczas niegroźną raną ramienia. Zazdrosna kobieta nie zapomniała również o rywalce. Epitety, którymi obrzucał Aleksandrę H., nie nadają się do cytowania. Doszło także do bezpośredniego ataku. Krystyna oblała przyjaciółkę męża ciemną cieczą, ale poza chwilą grozy Aleksandrze H. nic się stało, bo napastniczka użyła bejcy do drewna.

W końcu nadszedł tamtej dzień. Zenon S. spotkał się z Aleksandrą H. W nocy około 1.30 mężczyzna odprowadził przyjaciółkę pod blok, w którym mieszkała. Pewny, że nic już jej nie grozi pożegnał się i odszedł. Nie wiedział, że całe zdarzenie obserwuje jego żona. Gdy mężczyzna znikł za rogiem Krystyna S. zaczęła biec w kierunku Aleksandry H., która otwierała drzwi. Zaatakowana usłyszała wprawdzie kroki, odwróciła się, zobaczyła niedawną koleżankę, ale nie miała już szans na ucieczkę. Krystyna S. dźgała nożem kuchennym na oślep. W szyję, twarz, brzuch. Nie wiadomo jak by się skończyła napaść, gdyby nie interwencja mieszkańców bloków, którzy usłyszeli wezwanie pomocy ofiary. Lekarzom udało się uratować życie Aleksandry H.
- Nie zamierzałam jej zabić. Chciałam tylko oszpecić – tłumaczyła przed prokuratorem Krystyna S.
Sąd nie wykazał zrozumienia. Skazał kobietę na półtora roku więzienia.

 

---------

 

Odgryzła wargę rywalce


Bardzo drastyczne sceny obejrzeli pewnej nocy bywalcy dyskoteki „Best” w podpoznańskiej Wrześni. Trwały właśnie ubiegłoroczne święta Wielkiej Nocy. Grupa znajomych wybrała się na zabawę. Była tam również Katarzyna S. Nagle młoda kobieta zauważyła Marcina W. Kolegę, którego nie widziała od dłuższego czasu. Podeszła przywitać się i dowiedzieć co słychać u znajomego. Rozmawiali przez kilka minut. Do czasu pojawienia się Anny G., dziewczyny Marcina. Ta jednak nie chciała podtrzymywać konwersacji. Od razu rzuciła się na Katarzynę. Bez słowa wyjaśnienia zaczęła okładać ją pięściami. Napadnięta broniła się i kobiety zwarły się w uścisku. Wtedy stało się coś makabrycznego. Świadkowie później opowiadali, że Anna chwyciła zębami za górną wargę Katarzyny. Odgryzła kawałek. Ludzie stali przerażeni, ale kilka osób szybko otrząsnęło się z szoku i siłą odciągnęli zakrwawioną napastniczkę. Natomiast ranną dziewczyną zajęli się lekarze. Dowiedzieliśmy się, że została oszpecona na całe życie. Chirurdzy plastyczni próbowali coś zaradzić, ale z niezbyt zadowalającym skutkiem. Anna G. została oskarżona o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Jej ofiara domaga się 30 tysięcy złotych odszkodowania. Kosztowna była chwila nieokiełznanej zazdrości.
Mściwa była również Agata B., która wykryła, że mąż - zresztą policjant - ją zdradza. Szybko poznała tożsamość rywalki o względy mężczyzny. Chodziło o Joannę W. Żona Mariusza B. kilka razy kontaktowała się z kochanką męża. Za każdym razem żądała natychmiastowego zerwania znajomości. Gdy została zlekceważona postanowiła zareagować bardziej stanowczo.
Agata B. dowiedziała się gdzie i kiedy mają się spotkać Mariusz z Joanną. Najpierw namówiła koleżankę, aby zadzwoniła do kochanki męża i powiedziała, że Mariusz musi odwołać randkę, bo coś mu niespodziewanie wyskoczyło. Pomimo to Joanna naciskała, bo – jak sama mówiła – ma ważną informację dla Mariusza.
Ostatecznie kobiety umówiły się na godzinę 21.00. Joanna poszła na Stary Rynek w Lesznie w przekonaniu, że spotka się z koleżanką z pracy policjanta. W rzeczywistości przyszły dwie znajome jego żony, które zostały poproszone przez Agatę B., aby „pogadały” z jej rywalką. Te jednak nie miały ochoty na dyskusję. We dwie od razu rzuciły się na Joannę W. Biły pięściami z całej siły, Tak mocno, że złamały ofierze nos. To jednak im nie wystarczyło. Jedna z napastniczek wyciągnęła nożyczki. Ofiara agresji była przerażona, bo była przekonana, że chcą ją zabić. Na szczęście, nie miały one zbrodniczych myśl. Nożyczki zabrały, aby rywalce ich przyjaciółki obciąć... włosy.
- Masz przestać spotykać się z Mariuszem, bo będzie gorzej – zagroziły na odchodnym.
Dwie napastniczki i zdradzana kobieta szybko zostały ujęte. Przed sądem stanął także Mariusz B., który bardzo szybko dowiedział się o tym co spotkało Joannę. Tym razem jednak postawił pomóc Agacie. Kazał żonie spalić włosy i wyrzucić nożyczki. Niestety, nie wiemy, z którą z kobiet ostatecznie ułożył sobie życie.
Tezę o nieobliczalności zdradzanych pań potwierdza historia Jagody B. Podczas imprezy dowiedziała się, że jej chłopaka coś łączyło z 21-letnią Jolantą M. Ta na swoje nieszczęście również była obecna na prywatce. I od razu została zaatakowana. Bardzo brutalnie. Jagoda biła, aż ofiara upadła. Kopała po głowie, skakała po całym ciele. Jolanta M. przeżyła, ale nigdy nie odzyska pełnej sprawności. W wyniku doznanych obrażeń została częściowo sparaliżowana.
- Ona chciała zabrać mi chłopaka – powiedziała Jagoda B., którą Sąd Okręgowy w Łodzi skazał na 10 lat więzienia.

 

------

 

Albo ze mną, albo z żadną


W sporach między kobietami o mężczyznę nie zawsze leje się krew. Nierzadko jednak pomysły zdradzonych pań potrafią szokować. Wyjątkowo perfidnym działaniem wykazała się 19-letnia Monika Sz., która została porzucona przez chłopaka dla innej. Przez kilka miesięcy nie mogła się z tym pogodzić. Zaczęła dręczyć nową wybrankę jej niedawnej sympatii. O rok starsza Justyna K. odbierała telefony z pogróżkami, otrzymywała też maile z niewybredną treścią. Nikomu się nie skarżyła, bo jakoś próbowała zrozumieć Monikę. Miarka się jednak przebrała w czerwcu tego roku. Gdy na ulicach małego miasteczka w Lubuskiem, w którym obie mieszkały, pojawiły się klepsydry zawiadamiające o pogrzebie... Justyny! Podane było nazwisko dziewczyny, dzień oraz godzina rzekomego pochówku. Niedoszła nieboszczka od razu domyśliła się kto kryje się za makabrycznym żartem. Zresztą Monika Sz. przyznała się.
- Chciałam się na niej odegrać, bo zabrała mi chłopaka – tłumaczyła swoje zachowanie nastolatka.
Uczucie zazdrość nie jest obce również dojrzałym kobietom. Tak jak 58-letniej mieszkance Wałbrzycha, która dowiedziała się, że jej mąż imprezuje w jednym z mieszkań. Podejrzewając mężczyznę o zdradę ruszyła tam uzbrojona w butelkę z płynem łatwopalnym. Do środka wbiegła z krzykiem rozlewając ciecz gdzie popadnie. Doszło do zapłonu, wybuchł pożar, kilka poparzonych osób trafiło do szpitala. Aresztowana kobieta podczas przesłuchania dowiedziała się, że mąż był jej wierny, a brał udział jedynie w męskim wieczorze zakrapianym alkoholem. Było już jednak za późno.
Nie wiedzieć czemu, ale zdradzone lub porzucone kobiety z zadziwiającą częstotliwością niszczą samochody niedawnych partnerów. Tak jak warszawianka 26-letnia Maja S., której ofiarą padła mazda. Podczas kilkuminutowego ataku szału doszczętnie zniszczyła auto. Wybiła wszystkie szyby, wyrwała radio, skakała po karoserii i dachu, porwała tapicerkę. Litości dla motoryzacyjnego produktu nie miała również tajemnicza Klaudia, która „ozdobiła” samochód. Na masce i bokach farbą można było przeczytać wyznanie zawiedzonej kobiety: „A miało być tak pięknie. Byłeś dla mnie wszystkim”. Klaudia nie zapomniała także o wybiciu szyb. Zrobiła to, bo – jak sama napisała na masce – samochód jest jedyną rzeczą, którą mężczyzna kocha. Oj, mściwe, te kobiety.

Zobacz też

 

Źródło: Grzegorz Broński