JustPaste.it

Czeka nas totalna apokalipsa

Szanowny czytelniku: Ten tekst pisałem z myślą o chrześcijanach. Jeżeli Chrystus albo Jego wyznawcy Cię drażnią, to po prostu go nie czytaj.

Szanowny czytelniku: Ten tekst pisałem z myślą o chrześcijanach. Jeżeli Chrystus albo Jego wyznawcy Cię drażnią, to po prostu go nie czytaj.

 

Trzy przesądy

 

Cieszymy się, czytając, że „tego, kto do Niego przychodzi, precz nie odrzuci”, albo że da pokój spracowanym i obciążonym. Jezus obiecał jednak również i to, że powtórnie przyjdzie na ziemię jako pełen chwały Król, a Jego powrót poprzedzony zostanie najtrudniejszym okresem w dziejach ludzkości. Według mnie rozsądną rzeczą jest zaakceptować całość nauki Pana i zmierzyć się z tym, co objawił na temat czasów ostatecznych.

Kościół, którego szuka Bóg, to wspólnota czystych serc. Taki Kościół nazywany jest Oblubienicą Chrystusa. W Apokalipsie św. Jana czytamy, że Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź!”[1] Jeżeli nazywamy się chrześcijanami, jesteśmy też tymi, którzy wraz z Duchem Świętym wołają „Przyjdź!” Wołanie to nie rozlega się jednak zbyt często. Przed płynącym z serca wołaniem o powrót Jezusa powstrzymują nas trzy przesądy, o których poniżej.

Mianem „przesądów” określam fałszywe przekonania, utrudniające nam obcowanie z tematem powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Skłonni jesteśmy sądzić, że jest to temat pozbawiony praktycznego znaczenia, zawiły, a ponadto zbyt przerażający, by się nim zajmować.

Czy temat czasów ostatecznych i paruzji pozbawiony jest praktycznego znaczenia? Nie sądzę. Nauka Jezusa Chrystusa jest najbardziej praktycznym i życiowym przesłaniem, z jakim kiedykolwiek się zetknąłem. Jednocześnie Jezus wielokrotnie mówił swoim uczniom o czasach ostatecznych. Ostrzegał, że wielu ludzi zostanie oszukanych, zgorszonych czy w inny sposób negatywnie dotkniętych wydarzeniami czasów końca. Czy nie będą to ci sami ludzie, którzy przepowiednie o powtórnym przyjściu zbywali lekceważącymi uwagami jako „niepraktyczne”?

Wielu chrześcijan spodziewa się paruzji w odległej, bliżej nieokreślonej przyszłości, inni zaś sądzą, że zostaną pochwyceni, zanim na świecie wydarzy się cokolwiek złego. Dobrze rozumiem zwłaszcza tych ostatnich, gdyż sam przez kilka lat myślałem w ten sposób. Zbadałem jednak argumenty na rzecz tej teorii, i odrzuciłem ją[2]. Dzisiaj nie mam wątpliwości, że „dzień Pana” nastanie po trudnych wydarzeniach, nazywanych czasem wielkiego ucisku. Ten czas się zbliża, choć osobiście nie spodziewam się powrotu Pana w ciągu najbliższych kilku lat. Jestem jednak przekonany, że pokolenie moich dzieci (córki mają 5 i 7 lat) dożyje tych trudnych czasów. Uważam, iż rzeczą rozsądną i praktyczną jest układanie swoich planów życiowych w perspektywie rychłego powrotu Pana Jezusa Chrystusa. Od kilku lat żyję w ten sposób, i nie jestem ani zalękniony, ani bierny. Świadomość, iż zbliża się nowa epoka w dziejach ludzkości motywuje mnie do śmiałych marzeń i działań.

Niektórzy z nas żywią przeświadczenie, że biblijne proroctwa na temat końca czasów są zawiłe, tajemnicze i pełne sprzeczności. Nic bardziej mylnego. Zamysłem Boga, który natchnął autorów Biblii, było uczynienie jej przesłania na tyle prostym, by mógł je rozumieć niepiśmienny chłop. Jezus wysławiał Ojca za to, że ten ukrył duchowe rzeczy przed „mądrymi i roztropnymi”, a objawił je prostaczkom[3]. Jasno stąd wynika, że ludzie prostej wiary mają przewagę nad intelektualistami, gdy chodzi o zrozumienie spraw duchowych. Niestety, niektórzy teologowie potraktowali biblijne proroctwa wyłącznie jako symbole i alegorie[4]. Zgubiwszy się we mgle swoich symbolicznych interpretacji, orzekli, że proroctwa Biblii o czasach końca są niezrozumiałe, a inni im uwierzyli. Tymczasem nie są one zbyt trudne, aby je pojąć. Według mnie ich przyswojenie wymaga prostej wiary, przeciętnego intelektu oraz wysiłku, włożonego w studiowanie Pisma.

Trzecim czynnikiem, powstrzymującym nas od zmierzenia się z tematem powtórnego przyjścia jest lęk. Piękne słowo „apokalipsa” stało się synonimem totalnej zagłady. Naprawdę jednak oznacza ono „objawienie”. Apokalipsa to objawienie się Jezusa Chrystusa pod koniec czasów. Prawdą jest, że proroctwa Pisma o czasach końca, włączając w to słowa samego Jezusa, są straszne. Warto jednak je dokładnie przestudiować i zrozumieć. Są one niczym przerażające drzwi, umieszczone na naszej drodze w jednym tylko celu – aby na zawsze uwolnić nas od strachu. Lęk jest częścią naszej upadłej natury. Jezus widzi, jak bardzo się męczymy, i cierpi, widząc, jak uciekamy przed naszym lękiem w złudzenia. Dlatego konfrontuje nas z tymi strasznymi drzwiami i mówi – „Ruszaj! To jedyny sposób, żebyś pozbył się tych śmieci, jakimi są strach i lęk. Zapewniam Cię, że nie utoniesz, nie spłoniesz, a jedyna rzecz, którą stracisz, przechodząc przez te drzwi, to twój własny, wrośnięty w Ciebie strach. Śmiało!” Możemy być pewni, że apokalipsa zakończy się dla nas szczęśliwie, jeśli tylko poddamy się Bogu.

 

Czerpanie z czystego źródła

 

Podstawą zrozumienia biblijnych proroctw o czasach ostatecznych jest poznanie Boga. Prawdę poznać mogą tylko ci, którzy wierzą, że Bóg jest dobry, że ich kocha, że mówi do nich oraz że gotów jest dać im Ducha Świętego. Pozostali – niestety - skazani są na apokaliptyczne lęki. W dniach ostatecznych „ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się”[5]. Aby nie omdlewać ze strachu, musimy poznać Boga oraz zrozumieć wydarzenia, których nadejście On przepowiedział.

Bóg promuje wiarę, a nie - będący jej zaprzeczeniem strach. Jezus przyszedł, aby uwolnić nas z niewoli lęku przed śmiercią[6]. Jeśli jest we Wszechświecie osoba, która całą swoją istotą wyraża zachętę, pokrzepienie, posilenie i całą sobą sprzeciwia się wszelkiej formie lęku – to jest nią Jezus. Bóg nie chce, aby ktokolwiek się bał, i nie przychodzi, żeby nas straszyć.

Możemy to zrozumieć, jeżeli nawiążemy osobistą z Nim relację. Biblia mówi, że: „tym (…) którzy Go [Jezusa] przyjęli, [Bóg] dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga[7]. Przyjęcie Jezusa to prosty, lecz radykalny krok. Uczyniłem go piętnaście lat temu, kiedy, patrząc w rozgwieżdżone niebo, powiedziałem: „Panie Jezu, oddaję Ci moje życie”. W rezultacie tego wyznania narodziłem się na nowo, a Bóg przebaczył mi grzechy i dał mi poznać swoją miłość. Odtąd „apokalipsa” nie przeraża mnie, lecz pociąga. Wiem, że nie będzie ona końcem wszystkiego, lecz początkiem nowego wieku. Jedynie osoba narodzona na nowo jest w stanie to zobaczyć. Zatem przyjmij Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela, jeśli dotąd tego nie uczyniłeś!

Biblia i Duch Święty, który na różne sposoby wprowadza nas we wszelką prawdę, w zupełności wystarczą, aby poznać przyszłość. Ponieważ w to wierzę i żyję tym, nie jestem zainteresowany poznawaniem pogańskich przepowiedni na jakikolwiek temat. Przyczyna jest prosta – pochodzą one od duchów nieczystych, czyli demonów. Wcale nie dziwi mnie zbieżność tych „proroctw”, gdyż demony nie umierają, komunikują się ze sobą i przebywają długie dystanse. Ten sam demon bez przeszkód może zakomunikować podobną rzecz ludziom żyjącym w różnych epokach, miejscach i kulturach. Demony nie mają żadnej własnej wiedzy na temat przyszłości, bo nie panują nad przyszłością. Czytają Biblię i nasłuchują tego, co Duch Święty mówi do Kościoła. Następnie pasożytują na podstępnie wykradzionych informacjach, usiłują je wykrzywić i wykorzystać dla własnych celów.

Zauważyłem, że chrześcijanie, którzy sceptycznie podchodzą do osoby Ducha Świętego i charyzmatycznych przeżyć, padają ofiarą nieznajomości świata duchowego. Jeśli nawet nie angażują się osobiście w okultyzm przez korzystanie z usług wróżek czy lekturę horoskopów, to ulegają apokaliptycznym lękom. Ponieważ nie znają Bożego głosu i objawionej przez Boga prawdy na temat czasów ostatecznych, niepokoi ich każda odpowiednio nagłośniona przepowiednia. Naturalną potrzebą człowieka jest więź ze światem duchowym. Skoro mówimy, że niebo jest naszym domem i modlimy się do Ojca w niebie, nie powinniśmy się wstydzić głodu duchowych przeżyć. Jeśli jednak ktoś zaprzecza tej potrzebie i, mówiąc obrazowo, odsuwa od siebie naczynie z wodą Ducha Świętego, to, niestety, prędzej czy później, z pragnienia sięgnie po flakonik z trucizną.

Niektórzy mówią, że wierzą w Biblię, ale rzadko ją czytają. Inni natomiast twierdzą, że są „otwarci” na działanie Ducha, ale nie szukają tego działania. Pasywna wiara i bierna „otwartość” nie wystarczą. Musimy „czerpać” z Bożego źródła. Czerpanie oznacza pracę, wysiłek. „Czerpać” znaczy wykazać się aktywnością zarówno w badaniu Pisma, jak i szukaniu działania Ducha Świętego. W Księdze Daniela czytamy: „Ty jednak, Danielu, ukryj słowa i zapieczętuj księgę aż do czasów ostatecznych. Wielu będzie dociekało, by pomnożyła się wiedza”[8]. Zauważmy, że wiedza o czasach ostatecznych nie jest statyczna. Ona pomnaża się w związku z dociekaniami, czy też badaniami. Duchowe badania muszą być jednak prowadzone we właściwy sposób. Biblia mówi, że „(…) tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży”[9]. W Ewangelii Jana czytamy następujące słowa Jezusa: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe”[10].

Duch Święty jest nie tylko autorem charyzmatycznych przeżyć, ale także sprawuje najwyższy urząd nauczycielski w Kościele. Do Niego należy wykład Pisma. Sama wiara w Biblię i „otwartość” na Ducha nie wystarczy. Aby nie ulegać demonicznie inspirowanym lękom przed końcem świata, musimy stać się gorliwymi badaczami Biblii i entuzjastami Ducha Świętego. Wtedy nasza wiedza pomnoży się, a Duch „oznajmi nam rzeczy przyszłe”.

 

Co nas czeka?

 

Żyjemy w czasach, określanych przez Pismo Święte mianem „dni ostatecznych”[11]. Zakończą się powtórnym przyjściem Chrystusa w chwale (paruzją). Część wydarzeń, przepowiedzianych w biblijnych proroctwach na ten okres dziejów ludzkości już się wypełniła, np. zburzenie świątyni w Jerozolimie, rozproszenie Żydów i powtórne ich zgromadzenie w Ziemi Świętej. Pełna odnowa Izraela nastąpi, gdy Żydzi jako naród pojednają się ze swoim Bogiem, sprzedanym za trzydzieści srebrników[12]. W Księdze Zachariasza czytamy: „Wtedy spojrzą na mnie, na tego, którego przebodli, i będą go opłakiwać, jak opłakuje się jedynaka”[13].

Tłem dla tego pojednania będzie wymierzona przeciwko Izraelowi ofensywa potężnej, międzynarodowej koalicji. W jej wyniku zginie wielu (być może dwie trzecie) Żydów[14], ale najeźdźcy poniosą druzgocącą porażkę, gdy sam Bóg wystąpi przeciwko nim, dotykając ich śmiertelną chorobą[15]. Finałem tej wielkiej bitwy, nazywanej niekiedy Armagedonem (od hebrajskiej nazwy wzgórza Megido) będzie objawienie się Chrystusa, który zstąpi na Górę Oliwną jak król[16].

Na około siedem lat przed paruzją władzę nad światem obejmie „niegodziwiec”, zwany też antychrystem. Będzie on diabelską kopią Mesjasza. Tak jak Bóg Ojciec przekazał Jezusowi Chrystusowi swą władzę, tak szatan przekaże swą władzę antychrystowi. Tak jak Jezusa poprzedzał Jan Chrzciciel, tak antychryst poprzedzany będzie przez fałszywego, czyniącego zwodnicze cuda proroka. Biblia określa antychrysta mianem wyrzutka, niegodziwca, człowieka bezprawia, zuchwałego króla, a przede wszystkim bestii. Jego znakiem jest liczba 666[17]. Obieca on ludziom zbawienie, szczęście i dobrobyt. Stworzy ogólnoświatowy system ekonomiczny, dostępny wyłącznie dla tych, którzy oddadzą pokłon jego wizerunkowi oraz przyjmą na siebie znamię lojalności wobec bestii. Odmawiający adoracji wizerunku i przyjęcia znamienia będą zabijani.

W realizacji demonicznego planu bestii pomagać będzie wielka nierządnica Babilon. Księga Apokalipsy przedstawia ją jako kobietę jadącą na bestii[18]. Jest ona „miastem na siedmiu pagórkach”, którym to terminem od niepamiętnych czasów określa się Rzym[19]. Słowo „Babilon” pochodzi od hebrajskiego „Babel” oznaczającego pomieszanie. Wielka nierządnica, w przeciwieństwie do bestii, wydaje się być symbolem, a nie rzeczywistą osobą. Skłaniam się ku interpretacji wielkiej nierządnicy jako synkretycznej religii, prześladującej Kościół złożony z uczniów Jezusa Chrystusa. Antychryst wykorzysta wielką nierządnicę do walki przeciw Kościołowi chrześcijańskiemu, a następnie zniszczy ją[20].

Bestia doprowadzi do pokoju na Bliskim Wschodzie. Możliwe, że Żydzi uznają go za Mesjasza. Jego natura ujawni się jednak, gdy ustawi on w świątyni swój wizerunek i nakaże, aby go czcić. Dojdzie wówczas do konfliktu, którego punktem kulminacyjnym będzie bitwa Armagedonu i paruzja. Okres rządów bestii będzie czasem wielkiego ucisku[21], tzn. największej w dziejach świata fali wojen, epidemii, klęsk i katastrof. W księdze Apokalipsy czytamy o sądzie Boga nad wypełniającą świat bezbożnością. Baranek Boży zdejmuje siedem pieczęci ze zwoju księgi, a ich zdejmowaniu towarzyszą intensywne zmiany na ziemi. Gdy zdejmuje ostatnią, siódmą pieczęć, rozlega się siedem trąb, z których większość oznacza katastrofy. Na końcu na ziemię wylanych zostaje siedem czasz Bożego gniewu, oznaczających siedem ostatecznych plag. Chrześcijanie nie będą biernymi obserwatorami tych wydarzeń, ale ich aktywnymi uczestnikami. Chwalebny Kościół, jaki wówczas powstanie, będzie torował drogę nadejściu Królestwa Bożego.

Jezus przepowiedział nadejście „końca”. Nie chodziło mu o koniec świata w znaczeniu zagłady naszej planety, lecz o koniec demonicznego systemu opresji, jaki szatan rozciągnął nad światem wskutek grzechu Adama. „I głoszona będzie ta dobra nowina o Królestwie w całym świecie zamieszkałym na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec”[22]. Fałszywi pomazańcy ani fałszywi prorocy nie są końcem świata. Wojny, głód i epidemie nie są końcem świata. Prześladowania i zgorszenia nie są końcem świata. I nawet jeśli ciemność i chłód wnikną do wielu serc ludzi przedtem oddanych Panu, to świat się na tym nie skończy.

Końcem świata jest gromada ludzi, którzy oparli się wszystkim dziełom diabła: zarówno zwiedzeniu, jak i otwartemu atakowi. Wytrwają do końca, i staną się bardziej gorliwi niż na początku. Będą oni uczniami takimi, jak ich Mistrz. Jezus powiedział, że pokolenie zwycięzców będzie głosiło „tę” ewangelię, wskazując przez to, że będzie to ewangelia, jaką miał Jezus – ewangelia Królestwa. Nie sądzę, żeby zawierała ona jakieś nowe treści. Od ewangelii, której dotąd doświadczyliśmy różnić się będzie ona nie treścią (bo nie ma innej ewangelii, jak pisze święty Paweł), ale mocą. Gdy pojawił się Jezus, ludzie mówili: nowa nauka, chociaż czytał znane fragmenty Biblii. Różnica tkwiła w mocy. Głoszona u kresu ewangelia będzie świadectwem dla narodów. Zwycięzcy powiedzą: „Oto Królestwo! Wchodzicie czy nie?”, i wszystkie narody zostaną skonfrontowane z Królestwem w taki sposób, że nie pozostanie ani odrobina miejsca na wątpliwości. Konieczny okaże się wybór, i wówczas jedni wybiorą Królestwo, a inni zło. Wtedy nastanie koniec.

Końcem jest Jezus Chrystus w chwale, przychodzący po Kościół złożony z ludzi takich jak On. Jezus jest Alfą i Omegą, początkiem i końcem. Świat został stworzony przez Niego i dla Niego, i On będzie jego końcem. Na końcu „wierność wyrośnie z ziemi, a sprawiedliwość wyjrzy z niebios”[23]. Na ziemi nastąpi zmartwychwstanie ludzi, którzy umarli byli jako wierzący w Chrystusa[24]. Wkrótce potem chwalebny, głoszący ewangelię Jezusa Kościół zostanie w mgnieniu oka przemieniony i pochwycony na obłokach w powietrze na spotkanie Pana[25].

Zstępujący na ziemię Chrystus wystąpi przeciw antychrystowi. Znamienne, że nie będzie żadnej szermierki czy zapasów. Pismo mówi, że nasz Pan „zabije go tchnieniem swoich ust i zniweczy blaskiem swego przyjścia”[26]. Następnie Pan „będzie sądził narody”[27] oraz odbędzie sąd nad uczynkami ludzi sprawiedliwych[28]. Będzie to „pierwszy sąd”, którego nie należy mylić z Sądem Ostatecznym u kresu milenium. Ziemia zostanie oczyszczona, a panowanie nad światem przypadnie w udziale Chrystusowi i Jego świętym.

Po swym powtórnym przyjściu Chrystus sprawował będzie bezpośrednie rządy na ziemi (milenium). W tym czasie szatan zostanie pozbawiony możliwości działania na świecie. Ludzie będą żyli w pokoju, nie będą chorować, zaś prawo Boże będzie egzekwowane przez samego Chrystusa. Cała ludzkość obchodzić będzie Święto Namiotów, którego częścią będzie obowiązkowa pielgrzymka do Jerozolimy[29]. Po około tysiącu lat szatan zostanie wypuszczony z otchłani. Rzecz zadziwiająca, ale uda mu się zwieść narody, które żyły w zdawałoby się doskonałym, nie wymagającym wiary, a jedynie naturalnych zmysłów poznaniu Boga. Narody te wyruszą, aby walczyć z Chrystusem i jego świętymi. Dojdzie do „bitwy Goga i Magoga”[30], która zakończy się spaleniem zbuntowanych przez spadający z nieba ogień. Szatan znajdzie się w jeziorze pełnym ognia (Gehennie)[31], a jego męka nigdy się nie skończy. W tym samym czasie zmartwychwstaną ludzie, którzy umarli byli bez Chrystusa. Zostaną oni osądzeni według swoich uczynków (Sąd Ostateczny), a ci, którzy nie będą zapisani w księdze życia, zostaną wrzuceni do Gehenny.

Bóg stworzy nowe niebo i nową ziemię. Z nieba zstąpi nowa Jerozolima, małżonka Jezusa Chrystusa. Odtąd ani szatan, ani grzech, ani jakakolwiek przewrotność nie zmąci relacji pomiędzy Bogiem a ludźmi. Bóg wszystko uczyni nowym. Rzeka wody życia wypływać będzie z Bożego tronu, zaś na obu jej brzegach rosnąć będzie drzewo życia. „I oglądać będą Jego oblicze, a imię Jego będzie na ich czołach. I nocy już nie będzie, i nie będą już potrzebowali światła lampy ani światła słonecznego, gdyż Pan, Bóg, będzie im świecił i panować będą na wieki wieków”[32]. Oto prawdziwy koniec historii, dalece bardziej chwalebny i niesamowity niż jakakolwiek utopia, zrodzona w ludzkim umyśle. Oto objawiona przez Boga prawda o naszej przyszłości, o naszym przeznaczeniu.

 

Z kręgu tradycji ku żywej nadziei

 

Istotnym elementem tradycji chrześcijańskiej jest koncepcja roku liturgicznego. Chrześcijanie żyjący według tego cyklu w różnych okresach roku przeżywają rozmaite aspekty biblijnej historii zbawienia. W pierwszą niedzielę Adwentu rozpoczyna się oczekiwanie, zakończone okresem Narodzenia Pańskiego. Później wspomina się różne aspekty ziemskiej posługi Jezusa – Jego objawienie się i chrzest, po to, by następnie, w okresie Wielkiego Postu, przygotować się do przeżywania tajemnicy męki, śmierci i zmartwychwstania Pańskiego. Następnie wspomina się zesłanie Ducha Świętego na apostołów, i cały cykl powtarza się od początku.

Jakkolwiek dobrą rzeczą jest mieć bezustannie przed oczami Jezusa i to, co On dla nas uczynił, to jednak powtarzanie cyklu liturgicznego rodzi w niektórych ludziach fałszywe przeświadczenie, że historia Bożego działania w świecie dobiegła końca. Oto Chrystus narodził się, działał, umarł na krzyżu, zmartwychwstał i wstąpił do nieba, a następnie zesłał swemu Kościołowi Ducha Świętego po to, żeby przypominał o tym na wieki wieków. Brzmi to pobożnie, ale mija się z prawdą. Jesteśmy w połowie historii, a nie w jej epilogu. Istnieje wiele proroctw Pisma, które dotąd się nie wypełniły. Nie pozwólmy, aby celebrowanie chwalebnych wydarzeń z przeszłości pochłonęło nas na tyle, by stracić z oczu obietnicę paruzji. Przed nami powtórne przyjście Jezusa Chrystusa, nowe niebo i nowa ziemia. Nie zasypiajmy, lecz przygotujmy się na wydarzenia, torujące drogę nadejściu nowego wieku.



[1] Apokalipsa św. Jana 22:17.

[2] Polemice z teorią „pochwycenia przed uciskiem” poświęciłem artykuł pt. „Pochwycenie a powtórne przyjście Pana”, opublikowany w „Drzewie Życia” nr 4/2007 [www.drzewozycia.org]

[3] Ewangelia Łukasza 10:21.

[4] Tego rodzaju podejście cechowało np. świętego Augustyna, który poświęcił tematyce „czasu ostatecznego” księgę dwudziestą swojego dzieła pt. De civitate Dei („O państwie Bożym”). Np. postać bestii z Apokalipsy św. Jana 14:11 Augustyn uznaje za alegoryczny obraz „wspólnoty grzeszników” (De civ. Dei XX, 9); tymczasem bestia to niewątpliwie antychryst; Komentując Ap. 20:10, gdzie mowa jest o bestii i fałszywym proroku jako dwóch odrębnych osobach, Augustyn, wbrew jasnemu i dosłownemu brzmieniu tekstów źródłowych przyjmuje, że fałszywy prorok to antychryst (De civ. Dei XX, 14 pr.).

[5] Ewangelia Łukasza 21:26.

[6] List do Hebrajczyków 2:15.

[7] Ewangelia Jana 1:12-13.

[8] Księga Daniela 12:4.

[9] Pierwszy List do Koryntian 2:11.

[10] Ewangelia Jana 16:13.

[11] Piotr Apostoł proklamował początek dni ostatecznych w dniu Pięćdziesiątnicy - Dzieje Apostolskie 2:16-17.

[12] Księga Zachariasza 11:12.

[13] Księga Zachariasza 12:10.

[14] Księga Zachariasza 13:8.

[15] Księga Zachariasza 14.

[16] Księga Zachariasza 14:4.

[17] Apokalipsa św. Jana 13:18.

[18] Apokalipsa św. Jana 17:3.

[19] Apokalipsa św. Jana 17:9, 18.

[20] Apokalipsa św. Jana 17:16.

[21] Wydaje się, że czas wielkiego ucisku trwać będzie od ustanowienia w miejscu świętym „obrzydliwości czyniącej spustoszenie” (Księga Daniela 9:27, Ewangelia Mateusza 24:15), aż do „końca spustoszenia”. Księga Daniela 9:27 mówi o „przymierzu zawartym na jeden tydzień”, przy czym dni oznaczają tu lata. Ustanowienie „obrzydliwości” nastąpi „w połowie tygodnia”, a zatem na 3 i pół roku przed końcem tego okresu. Pokrywa się to z okresem 42 miesięcy, w ciągu którego poganie „tratować będą święte miasto” (Apokalipsa św. Jana 11:2), oraz 1260 dni, o jakich wspomina Apokalipsa 11:3 i 12:6. Trzy i pół roku to również okres „udręki świętych”, o którym czytamy w Daniela 7:25 („a [święci] będą wydani w jego ręce aż do czasu, czasów i połowy czasu”, czyli przez 3 i pół roku ).

[22] Ewangelia Mateusza 24:15.

[23] Psalm 85:12.

[24] Pierwszy List do Tesaloniczan 4:16.

[25] Pierwszy List do Tesaloniczan 4:17.

[26] Drugi List do Tesaloniczan 2:8.

[27] Psalm 110:6. Sformułowanie „będzie sądził narody” pojawia się w kontekście zagłady narodów, walczących z Jerozolimą (w. 5). Szczegółowy opis sądu nad narodami znajduje się np. w Ew. Mateusza 25:31-46.

[28] Por. np. Ew. Mateusza 25:14-30.

[29] Księga Zachariasza 14:16-18.

[30] Apokalipsa św. Jana 20:8; Księga Ezechiela 38, 39.

[31] Apokalipsa św. Jana 20:10.

[32] Apokalipsa św. Jana 22:5.