JustPaste.it

Im więcej dowodów na nadużycia, tym bardziej otoczenie Kaczyńskiego chce przykryć chciwość

28 lutego 2021 | 11:30

20.05.2018, Gdynia, uroczystość wypłynięcia żaglowca Dar Młodzieży w rejs niepodległości dookoła świata. Na zdjęciu: prezes Orlenu Daniel Obajtek (2L), minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk i premier Mateusz Morawiecki.1 ZDJĘCIE

20.05.2018, Gdynia, uroczystość wypłynięcia żaglowca Dar Młodzieży w rejs niepodległości dookoła świata. Na zdjęciu: prezes Orlenu Daniel Obajtek (2L), minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk i premier Mateusz Morawiecki. (Wojciech Strozyk/REPORTER / WOJCIECH STROZYK/REPORTER)

 

Kaczyński mami ludzi obietnicami, że gdy tylko zlikwiduje niezależne media, odbierze ostatnie narzędzia działania opozycji i zapewni swoim podwładnym bezkarność, jego ekipa uczyni z Polski raj na ziemi. Jest dokładnie odwrotnie.

REKLAMA

 

Co łączy porażki prokuratury w odzyskiwaniu pieniędzy zagarniętych przez mafie vatowskie i dowody na prawdopodobnie nielegalne interesy prezesa Orlenu Daniela Obajtka? Co łączy nowy podatek dla mediów i kupno lokalnych gazet przez Orlen? Co łączy bezprawne wykorzystywanie państwowego samolotu jako prywatnej taksówki przez ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i próbę zlikwidowania ustawy o dostępie do informacji publicznej?

 

Prawda.

 

Radosław Fogiel

Czytaj także:

Taśmy Obajtka. Prostujemy kłamstwa wicerzecznika PiS Radosława Fogla

Jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, od lat toczy się w Polsce wojna o prawdę. Nie o jakąś wielką niezmienną prawdę filozoficzną czy religijną. Sprawa jest dużo prostsza. Chodzi o bardzo konkretne i łatwe do zweryfikowania fakty. O możliwość kontrolowania działań władzy oraz ujawniania jej kłamstw i nadużyć. A koalicja rządząca oraz osoby z nią związane robią, co tylko mogą, aby utrudnić wszystkim – opozycji, mediom, organizacjom pozarządowym – możliwość sprawdzenia, jak wydaje się pieniądze podatników i czy ludzie Zjednoczonej Prawicy nie wykorzystują swoich pozycji dla prywatnych korzyści. Im więcej mamy dowodów na nadużycia, tym bardziej otoczenie Kaczyńskiego próbuje, niby-patriotyczną retoryką, przykryć swoją chciwość. I tym bardziej stara się odciąć od zewnętrznej kontroli.

 

W opublikowanym w czwartek wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej Kaczyński znów opowiada, że Polska stoi przed wielką szansą, którą jednak tylko on, Kaczyński, może zrealizować, albowiem jednocześnie dybią na Polskę straszne „siły zewnętrzne”. A w związku z tym każdy, kto próbuje krytykować władzę, działa na szkodę Polski i – a jakże – polskich rodzin. Ile razy już to słyszeliśmy? PiS z koalicjantami rządzi od ponad pięciu lat,

 

Kaczyński dysponuje władzą, jakiej nie miał żaden polityk w historii III RP. Mimo to ciągle narzeka, że ma jej za mało, że potrzeba mu więcej, że ktoś nie pozwala realizować programu.

I mami ludzi obietnicami, że gdy tylko zlikwiduje niezależne media, ograniczy dostęp do informacji publicznej, odbierze ostatnie narzędzia działania opozycji i zapewni swoim podwładnym bezkarność, to wówczas jego ekipa uczyni z Polski raj na ziemi.

 

Im więcej nieskrępowanej władzy, tym większa pokusa korupcji

Jest dokładnie odwrotnie. Słynny brytyjski filozof liberalny Lord Acton mawiał, że każda władza korumpuje, ale władza absolutna korumpuje absolutnie.

 

Prezes Orlen Daniel Obajtek.

Czytaj także:

Taśmy Obajtka. Dlaczego prokuratura zignorowała fałszywe zeznania dzisiejszego prezesa Orlenu?

Kaczyński próbuje przekonać Polaków, że lekarstwem na malwersacje jego obozu jest przekazanie mu jeszcze większej władzy i zniesienie resztek kontroli. Jest jak złodziej złapany na gorącym uczynku, domagający się ukarania tych, którzy go nakryli. Nic dobrego z tego nie wyniknie. Bo w rzeczywistości rację miał Acton i inni myśliciele liberalni – im więcej niczym nieskrępowanej władzy, tym większa pokusa jej nadużycia i korupcji.

 

Nie tak dawno temu rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny zamieścił w sieci dwugodzinny film dokumentalny pokazujący ogrom majątku Władimira Putina, w tym jego potężny, wart ponad miliard dolarów pałac zbudowany nad Morzem Czarnym – z własnym amfiteatrem, kinem, lodowiskiem, absurdalnym przepychem wnętrz, a nawet… kościołem. Było to kilka miesięcy po próbie – na zlecenie Kremla – zamordowania Nawalnego. Niedługo po ujawnieniu nagrania i powrocie do Rosji Nawalny został aresztowany i skazany na pobyt w kolonii karnej. Gdzie jest obecnie, nie wiemy.

 

REKLAMA

 

Kilka lat wcześniej, po rewolucji godności na Majdanie i ucieczce Wiktora Janukowycza do Rosji, Ukraińcy także przecierali oczy ze zdumienia, kiedy odkryli, jakie bogactwa zgromadził w swojej podkijowskiej willi prezydent. Podobne historie znamy z innych krajów autorytarnych lub takich, w których system kontroli władzy nie funkcjonuje tak, jak powinien.

 

Polska nie będzie pod tym względem żadnym wyjątkiem – im więcej władzy damy Kaczyńskiemu i jego ludziom, im bardziej pozwolimy im na ograniczenie kontroli tego, co z tą władzą robią, tym bardziej ich ośmielimy.

 

Władza się szarpie i zapada w bagnie

Owszem, żaden system polityczny nie jest idealny, a nadużycia i oszustwa zdarzają się w nawet tych państwach, które uznaje się za wzory demokracji i przejrzystości.

 

Daniel Obajtek, prezes Orlenu

Czytaj także:

Paniczne reakcje polityków PiS po taśmach Obajtka

Różnica polega jednak zwykle na skali tych malwersacji i – co ważniejsze – szansach na ich ujawnienie. System polityczny opatrzony mechanizmami kontroli i równowagi, czyli taki, w którym władza jest rozproszona, a poszczególne ośrodki sprawują nad sobą kontrolę, ma głęboki sens. Polityk w państwie demokratycznym może próbować wykorzystać stanowisko publiczne dla własnych korzyści, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że wiąże się to z większym ryzykiem.

 

Polityk pokroju Putina nie ma zahamowań, bo wie, że nawet jeśli jego przestępstwa zostaną ujawnione, to żaden prokurator nie zacznie śledztwa, żaden sędzia go nie skaże i żadne krajowe medium nie nagłośni tego tematu.

Kiedy więc dziś słyszą państwo o kolejnych skandalach toczących Zjednoczoną Prawicę, pamiętajcie, że – wbrew temu, co mówi Kaczyński – ci, którzy je ujawniają, nie tylko Polsce nie szkodzą, ale też bronią tego, co jeszcze zostało nam z demokracji.

 

REKLAMA

 

Co z tego wyniknie? Rewelacje pokazujące stopień zepsucia obecnej władzy to jednocześnie poważne zagrożenie i szansa. Zagrożenie, bo część ludzi z otoczenia Kaczyńskiego – ci, którzy najwięcej mają na sumieniu – zrobi wszystko, aby się utrzymać na stanowiskach w nadziei na uniknięcie kary.

 

Jednocześnie ujawnianie kolejnych patologii układu rządzącego daje tej resztce ludzi przyzwoitych – jeśli tacy jeszcze w Zjednoczonej Prawicy zostali – dobrą okazję do rzucenia papierami. Bo im bardziej władza się szarpie, tym bardziej zapada się w bagnie. Bagnie, które sama stworzyła.

 

Tekst pochodzi z profilu facebookowego autora. 

 

***

Autorski przegląd wydarzeń codziennie na Twojej skrzynce. W kilka minut dowiesz wszystkiego, co najważniejsze. Zapisz się!

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, podziel się nim!

Udostępnij ten artykuł w całości, komu tylko chcesz

Dzięki Twojej prenumeracie nawet 5 osób może przeczytać ten artykuł.

Wybrana przez Ciebie osoba otrzyma na podany adres e-mail link z odblokowanym dostępem.  

wpisz adres mailowy znajomego

Podany adres email nie jest przez nas przechowywany, używany jest jednorazowo tylko do przesłania dostępu do tego artykułu

 

Wyślij dostęp

KONTAKT

Jarosław Kaczyński, autorytaryzm, Władimir Putin,taśmy Obajtka

INNE