JustPaste.it

- Gotów? - zawołał Ron, a twarz mu pobladła. - Idę tutaj... a jak wygracie, nie marudźcie, tylko...
Zrobił krok do przodu, a biała królowa natychmiast się na niego rzuciła i uderzyła go w głowę kamienną ręką. Padł na posadzkę. Hermiona krzyknęła, ale nie ruszyła się ze swojego pola. Biała królowa zwlokła Rona poza szachownicę. Wyglądał, jakby zemdlał.
Harry zrobił trzy kroki w lewo.
Biały król zerwał koronę z głowy i cisnął mu ją pod nogi. Wygrali. Figury rozstąpiły się i skłoniły, pozostawiając im wolną drogę do drzwi. Harry i Hermiona rzucili ostatnie rozpaczliwe spojrzenie na Rona i przebiegli przez drzwi do następnej komnaty.
- A jeśli on...
- Nic mu nie będzie - powiedział Harry, starając się przekonać samego siebie. - Co mamy dalej?
- Była już Sprout ze swoimi diabelskimi sidłami, Flitwick musiał zakląć te klucze, McGonagall zaczarowała szachy.. . to znaczy, że czekają nas zaklęcia Quirrella i Snape’a...
Doszli do kolejnych drzwi.
- W porządku? - szepnął Harry.
- Wchodź.
Harry pchnął drzwi.
Obrzydliwy zapach uderzył ich w nozdrza, aż musieli zakryć twarze szatami. Oczy zaszły im łzami, ale zdołali zobaczyć na podłodze trolla, jeszcze większego od tego, którego kiedyś spotkali. Leżał jak martwy, z krwawym guzem na czole.
- No dobrze, że nie musimy z nim walczyć - szepnął Harry, kiedy przeszli ostrożnie nad jedną z potężnych nóg. - Szybko, zwiewajmy stąd, bo tracę oddech.
Otworzył następne drzwi i oboje zawahali się, nie wiedząc, co ich czeka za nimi, ale zobaczyli tylko stół, a na nim siedem butelek różnego kształtu, ustawionych w równym rzędzie.
- To robota Snape’a - powiedział Harry. - Co mamy zrobić?
Przekroczyli próg i natychmiast buchnął za nimi ogień, odcinając im powrotną drogę. Był to jednak zwykły ogień: płomienie miały barwę purpury. W tej samej chwili czarne płomienie ogarnęły drzwi w przeciwległej ścianie. Znaleźli się w pułapce.
- Zobacz! - Hermiona chwyciła zwój pergaminu leżący obok butelek. Harry zajrzał jej przez ramię i razem odczytali następujące słowa:
Groza czyha za wami, a szczęście przed wami,
Dwie z nas wam pomogą, żadna nie omami,
Jedna z siedmiu pozwoli pójść dalej przed siebie,
Inna pozwoli wrócić temu, który jest tu potrzebie,
Dwie z nas kryją zacne wino pokrzywowe,
Trzy truciznę wsączą w serce oraz w głowę.
Wybieraj, jeśli nie chcesz cierpieć tutaj wiecznie,
Oto cztery wskazówki, jak przeżyć bezpiecznie:
Pierwsza: jakkolwiek chytrze trucizna się skrywa,
Jest zawsze z lewej strony tego, co dala pokrzywa;
Druga: różną mają zawartość butelki ostatnie,
Lecz jeśli chcesz iść naprzód, nie pij płynu z żadnej;
Trzecia: różne mają flaszki kształty i wymiary,
Lecz najmniejsza i największa kryją dobre czary;
Czwarta: obie drugie od końca smak podobny mają,
Choć wyglądem całkiem się nie przypominają.
Hermiona głośno westchnęła, a Harry ze zdumieniem zobaczył uśmiech na jej twarzy.
- Wspaniale - powiedziała. - To nie jest magia, to logika. Zwykła zagadka. Wielu najpotężniejszych czarodziejów nie ma pojęcia o logice. Dla nich to pułapka bez wyjścia.
- A dla nas nie?
- Oczywiście, że nie. Mamy tu wszystko, czego nam potrzeba. Siedem butelek: w trzech jest trucizna, w dwóch wino, jedna przeprowadzi nas bezpiecznie przez czarny ogień, a jedna cofnie nas do ognia purpurowego.
- Ale skąd mamy wiedzieć, którą wypić?
- Daj mi minutę.
Hermiona przeczytała tekst kilka razy. Potem przeszła tam i z powrotem wzdłuż stołu, mrucząc coś do siebie i wskazując palcem na różne butelki. W końcu klasnęła w dłonie.
- Mam - oznajmiła. - Najmniejsza butelka przeprowadzi nas przez czarny ogień, do Kamienia. Harry spojrzał na mały flakonik.
- Tego płynu jest tak mało, że wystarczy tylko dla jednej osoby. Zaledwie jeden mały łyczek. Popatrzyli po sobie.
- A która pozwoli przejść z powrotem przez purpurowe płomienie?
Hermiona wskazała na pękatą butelkę, ostatnią po prawej stronie.
- Wypijesz to - rzekł Harry. - Tak, posłuchaj mnie. Wróć i zajmij się Ronem. Weźcie miotły z komnaty z uskrzydlonymi kluczami. Pozwolą wam unieść się tym szybem aż do klapy w podłodze i przelecieć nad Puszkiem. Potem lećcie prosto do sowiarni i wyślijcie Hedwigę do Dumbledore’a. Potrzebujemy jego pomocy. Może mi się uda powstrzymać Snape’a przez pewien czas, ale chyba nie na długo. Nie mogę z nim się równać.
- Ale, Harry... a jeśli jest z nim Sam-Wiesz-Kto?
- No cóż... Raz już miałem szczęście - odpowiedział Harry, wskazując na swoją bliznę. - Może dopisze mi i tym razem.
Hermionie drżały wargi. Nagle podskoczyła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Hermiono!
- Harry... wiesz, jesteś naprawdę wielkim czarodziejem.
- Ty jesteś o wiele lepsza - powiedział Harry, bardzo zmieszany, kiedy go puściła.
- Ja! Książki! I trochę inteligencji! Są ważniejsze rzeczy... przyjaźń i męstwo... i... och, Harry... bądź ostrożny!
- Ty wypij pierwsza - rzekł Harry. - Jesteś pewna, która jest która, tak?
- Oczywiście.
Łyknęła zdrowo z pękatej butelki i wstrząsnęła się.
- To nie była trucizna? - zapytał Harry z niepokojem.
- Nie... ale przypomina lód.
- Szybko, idź, bo to może działać krótko.