JustPaste.it

[20:55:16] May: Dobrze. [Podwinęła rękawy szaty, zerkając kątem oka na ciemniejące niebo.]
[20:55:27] May: Wieczornej wyprawy jeszcze nie mieliśmy.
[20:55:31] Nicolas_Wand: Uuu    
[20:55:33] Nicolas_Wand: no tak
[20:55:36] May: A pogoda znacznie bardziej sprzyja.    
[20:55:54] May: Pamiętacie tamtego Walijskiego, którego spotkaliśmy w górach?
[20:55:56] KathleenBlack: <Zakłada ciepły płaszcza.>    
[20:55:59] Nicolas_Wand: Tak :(
[20:56:01] KathleenBlack: *płaszcz :V
[20:56:05] KathleenBlack: Tak :(
[20:56:39] May: Postanowiłam, że jednak wrócę po niego. Nie było to łatwe, bo okazał się bardziej zdziczały, ale w końcu udało się zaciągnąć go tutaj.
[20:56:56] KathleenBlack: Ooo, wspaniale :D
[20:56:59] Nicolas_Wand: super
[20:57:00] Nicolas_Wand: :D    
[20:57:02] May: Oddałabym Wam go pod opiekę.
[20:57:08] May: Jak sama go nieco oswoję.
[20:57:16] KathleenBlack: ok
[20:57:36] May: Jest młody, ale niezbyt agresywny, przez presję, którą wywierały na niego pozostałe smoki.
[20:57:51] May: Nie powinno być z nim większych problemów.
[20:58:11] Nicolas_Wand: (jakby co mogę co jakiś czas znikać na 2 minutki, boo mam na głowie nawalonego Darta na osiemnastce)
[20:58:20] Nicolas_Wand: a te jego rany?
[20:58:38] KathleenBlack: Właśnie, jak ze skrzydłem?
[20:58:40] May: Ale to następnym razem. (Spoko) Ze skrzydłem jest lepiej, ale do pazura musi się przyzwyczaić.
[20:59:10] May: Nastawiłam je jeszcze raz, już niedługo będzie w pełni zdrów.
[20:59:23] KathleenBlack: No to super :D
[20:59:28] May: Dzisiaj poznamy tego "średnio groźnego" kuzyna Walijskiego.
[20:59:42] KathleenBlack: XDD
[20:59:44] Nicolas_Wand: :v
[21:00:33] May: Jednego widziałam dość daleko stąd, ale mamy ten komfort, że nie musimy iść pieszo.
[21:00:40] Nicolas_Wand: Oo
[21:01:17] May: [Gwizdnęła, kładąc palce na języku. Wzrokiem nadal wodziła po niebie.] A Spinato gdzieś krąży... Jak zwykle wtedy, gdy jest potrzebny.
[21:02:26] May: O. Jest. [Wskazała na duży kształt, który wyleciał zza drzew. Z sekundy na sekundę był coraz wyraźniejszy, ponieważ pikował w dół.]
[21:02:30] Nicolas_Wand: [patrzy w niebo]
[21:02:34] KathleenBlack: Oho <Patrzy>
[21:02:42] May: [Chwilę później wylądował na ziemi obok nich, aż zatrzęsła się od jego ciężaru.]
[21:02:52] May: Hmm. Dzisiaj będzie przyjemny, ciepły lot.
[21:02:57] Nicolas_Wand: Ooo
[21:03:00] Nicolas_Wand: w końcu <3
[21:03:17] KathleenBlack: <3
[21:03:37] May: Nie ma chmur, jest ogólnie na plusie, więc w końcu można sobie pozwolić na beztroskie wznoszenie sie na duże wysokości.
[21:03:49] May: [Uśmiechnęła się, wchodząc po łańcuchu na grzbiet Norweskiego.]
[21:04:23] Nicolas_Wand: [Wspina się po łańcuchu za May i siada wygodnie na smoku]
[21:05:06] May: Kath. Na smoka.
[21:05:13] KathleenBlack: <Wciąga się jak po linie i siada z tyłu.>
[21:06:10] May: Trzymajcie się mocno. I nie krzyczcie jak mugole na stadionie podczas meczu.
[21:06:16] Nicolas_Wand: Okeeej
[21:06:22] Nicolas_Wand: [trzyma się mocno i czeka]
[21:06:42] KathleenBlack: <Łapie się smoka mocno.>
[21:06:58] KathleenBlack: (Ciemno mam w pokoju  i nie widze klawiatury dobrze XD)
[21:09:07] May: [Spinato rozprostował skrzydła, a machnąwszy nimi kilka razy, odbił się od ziemi i wzbił w powietrze. Wiatr był rzeczywiście rześki i całkiem ciepły, choć nie rozpalał policzków, ale też nie mroził palców. Dzisiaj dla odmiany lecieli cały czas prosto, wzlatując wysoko ponad drzewami. Minęli kilka wzniesieć, rzekę, oświetlone osady i nawet większe miasto.]
[21:10:01] Nicolas_Wand: [Patrzy z góry na szybko zmieniejący się krajobraz.]
[21:10:03] KathleenBlack: <Podziwia widoki>
[21:10:18] May: [Nie dało się dobrze usłyszeć ulicznego hałasu, ale rozbrzmiewał gdzieś w oddali. Ludzie pozostawali niewidoczni z tej odległości. Tylko światła. Dużo świateł.]
[21:11:18] May: [Kiedy przelecieli nad wszystkimi zabudowaniami, znowu pojawiły się tereny zielone. Rozległe równiny, czasami jakaś nizina. A wszędzie pusto. I ciemno.]
[21:11:33] Nicolas_Wand: [nic nie widzi]
[21:11:39] Nicolas_Wand: czuje się taki głuchy
[21:11:42] Nicolas_Wand: ślepy*
[21:13:33] May: Hmmm. Zaraz temu zaradzimy. [Poklepała Spinato po szyi, a ten wypuścił z siebie strumień ognia, lawirując nim to na boki, to przed siebie. Na chwilę zrobiło się jaśniej, a już na pewno strasznie gorąco, ponieważ wiatr wiał w ich stronę.]
[21:13:57] KathleenBlack: <Czuje się ocieplona i rozjaśniona>
[21:13:59] Nicolas_Wand: [Czuje się dużo lepiej, chociaż mogłoby być mniej ciepło.]
[21:14:22] May: Oho... Niedobrze.
[21:15:11] May: [Zmarszczyła brwi, wspinając się na łeb smoka. Próbowała wypatrzeć czegoś przez blask ognia, a kiedy upewniła się, że widzi dobrze, krzyknęła do Spinato, aby przestał. Znowu nastała ciemność, którą w pewnym momencie przeszył bardzo wyraźny ryk.]    
[21:15:31] KathleenBlack: <Rozgląda się zaniepokojona.>    
[21:15:41] May: Niedobrze, niedobrze. [Mruknęła, schodząc z powrotem na grzbiet.] Obawiam się, że będziecie świadkami smoczej walki.
[21:15:47] Nicolas_Wand: [również się rozgląda]
[21:15:48] May: Dosłownie świadkami.
[21:15:49] Nicolas_Wand: Ooo
[21:15:53] Nicolas_Wand: O nie
[21:16:13] Nicolas_Wand: [Kwiczy jak zarzynane prosie]
[21:16:46] May: Miejmy nadzieję, że to nie jest samica...
[21:16:54] Nicolas_Wand: Oby
[21:17:02] KathleenBlack: Noo :<
[21:17:04] Nicolas_Wand: Ale skąd ona tuu... Jak nie lecimy nie wiadomo jak długo
[21:17:09] Nicolas_Wand: okej, może smoki mają szybkość no ale..
[21:17:22] May: Tyle że to nie jest Hebrydzki. [Zagryzła wargi.]
[21:18:08] KathleenBlack: <Skuliła się na grzbiecie smoka.>
[21:19:21] May: [Kolejny ryk rozbrzmiał jeszcze bliżej, właściwie dosłownie obok nich. Nie minęła chwila, kiedy zza Spinato wyleciał ogromny, biały kształt. Spiżobrzuch uderzył w bok Norweskiego, odrzucając go z potężną siłą.]
[21:19:48] Nicolas_Wand: [trzepie się jak dziki hipopotam]
[21:19:51] KathleenBlack: <Ryczy jak krowa z nabrzmiałymi cyckami.> :V
[21:20:56] May: [Spinato utrzymał mimo wszystko równowagę, ale był wyraźnie skonfundowany. Potrząsnął głową i popadając w narastającą furię, bo nie lubił, gdy ktoś go znienacka atakował, zaryczał wściekle, co mogło ich ogłuszyć, jako że siedzieli na jego grzbiecie.]
[21:21:11] Nicolas_Wand: [ogłuszyło go]
[21:21:29] May: [Zionął ogniem w stronę Spiżobrzucha, ale ten zdążył wyminąć nadchodząca falę, wzbijając się wyżej w powietrze.]
[21:21:32] KathleenBlack: <Czuje się dosć ogłuszona>
[21:22:33] May: Trzymajcie się! [Krzyknęła do nich, patrząc zaniepokojona na dzikiego smoka. Norweski był znacznie szybszy od niego, a już na pewno zwinniejszy, dlatego gdy Spiżobrzuch zaczął pikować, Spinato nabrał prędkości i uderzył w jego brzuch z niemałym impetem.]
[21:22:55] Nicolas_Wand: [czyna sie]
[21:22:57] KathleenBlack: <trzyma się>
[21:23:02] Nicolas_Wand: czyma*    
[21:23:10] May: [Mimo że Ukraiński był cięższy, odrzuciło go do tyłu, poleciał dalej i na chwilę zniknął im z oczu.]
[21:24:24] May: Niedobrze, bardzo niedobrze. [May pobladła, spinając się na całym ciele.] Gdyby ział ogniem, skulcie się za kolcem. Ale w żadnym wypadku nie puszczajcie go.    
[21:24:47] KathleenBlack: <trzyma kolca z całych sił>
[21:26:52] May: [Spiżobrzuch wrócił szybciej, niż mogli się tego spodziewać. Czerwone oczy blyszczały wściekle w ciemności. Ponownie uderzył w Spinato, próbując szczególnie ostrymi pazurami przebić mu skrzydło. Norweski wywinął się przed nim, traktując kolejną falą ognia. Porażony oponent zaryczał w agonii, a przez szał, jaki go ogarnął, chwycił Kolczastego za ogon.]
[21:27:04] Nicolas_Wand: [świszczy jak gwałcona przez koguta gazela]
[21:27:35] KathleenBlack: <piszczy jak kreda w zetknięciu z tablicą>
[21:29:21] May: [Próbując nim potrząsnąć, zupełnie ignorował możliwości wroga. Spinato obrócił się, będąc teraz w pionie. Przywalił w Spiżobrzucha z całej siły, raniąc go kolcami, których trzymali się wszyscy pasażerowie. Przez chwilę zwisali bezwładnie, będąc na wyciągnięcie ręki od brzucha Ukraińskiego.]
[21:29:57] Nicolas_Wand: [paczy czy nie ma wszów]    
[21:30:52] May: [Spinato zawirował ponownie w powietrzu, obracając się własciwie o 180 stopni, co mogło podziałać niekorzystnie na ich żołądki czy chorobę lokomocyjną. Kiedy znowu znalazł się w pozycji pionowej, potraktował oszołomionego Spiżobrzucha ogniem.]    
[21:31:05] KathleenBlack: <Prawie wymiotuje>    
[21:31:31] Nicolas_Wand: [jęczy jak szatkowana kapusta]
[21:32:10] May: [Korzystając z tego, że przestał się bronić, wzleciał co nieco do góry i pikując, uderzył w niego z całej siły, razem z nim lecąc ku ziemi.]
[21:32:46] Nicolas_Wand: [krzyczy, płacze i śmieje sie jednocześnie]    
[21:33:09] May: [Spiżobrzuch ryczał wściekle, ale nie mógł wydostać się spod łap Norweskiego. Oboje przygmocili o twarde podłoże z impetem, a najbardziej oberwał oponent.]    
[21:33:11] May: [Nastała cisza.]
[21:33:41] Nicolas_Wand: [szczypie Kath w udo i rozglada się dokoła]
[21:34:12] KathleenBlack: <Zbiera się w sobie psychicznie i próbuje wstać.>
[21:34:20] May: [Spinato wylądował obok, drżąc na całym ciele. Kosztowało go to sporo wysiłku, ale Spiżobrzuch leżał bez ruchu, z rozszarpnym brzuchem.]
[21:34:55] May: [Oddychał, ale był nieprzytomny.]
[21:35:02] Nicolas_Wand: Ojeeeej... [Patrzy na drugiego smoka.] gdyby nie walczyli i tamtem by nie poległ, to taki dziki lot byłby fajny    
[21:35:09] Nicolas_Wand: May, wyleczysz go?
[21:35:13] May: [May zemdlała.]
[21:35:21] KathleenBlack: <Ściera strużkę krwi z rozciętej wargi.>
[21:35:21] Nicolas_Wand: O, no fajnie
[21:35:33] Nicolas_Wand: Piwa? [Podaje Kath butelke]    
[21:35:41] KathleenBlack: Dzięki <Popija>    
[21:35:53] Nicolas_Wand: [szturcha lekko May]
[21:36:25] KathleenBlack: <Klepie May po twarzy>
[21:36:29] Nicolas_Wand: [wyciąga z kieszeni gumochłona u rzuca w nią]
[21:36:33] Nicolas_Wand: [wpada jej do nosa]
[21:37:22] May: [Spinato ni stąd ni zowąd zerwał się do lotu, a było to tak gwałtowne, że mogli zlecieć z niego. Tym bardziej wciąż nieprzytomna nauczycielka, którą nawet gumochłon nie ocucił.]    
[21:37:42] Nicolas_Wand: [rzuca się do May i trzyma ją na smoku]
[21:37:45] KathleenBlack: OMG Smoku plz stap
[21:37:55] Nicolas_Wand: [modli się w imieniu Samanthy za May]
[21:38:29] KathleenBlack: <Czyma się smoka i próbuje nie zwymiotować.>
[21:38:35] May: [Co zaskakujące, Spinato wcale nie poleciał w kierunku, z którego przylecieli. Poleciał na zachód.]
[21:39:04] KathleenBlack: O nie <Panicznie rozgląda się dookoła.>    
[21:39:27] Nicolas_Wand: No nie... [Rozgniata garśc gumochłonów i wali nimi w twarz May] OBUDŹ SIĘ, KOBIETO! [Siada jej okrakiem na łydkach i trzyma się kolców]    
[21:40:04] KathleenBlack: <Ssie kciuka>
[21:41:03] May: [Zaczęła coś mamrotać, ale nadal nie kontaktowała ze światem. A smok lecial przed siebie, przez ciemny krajobraz, ponad dolinami, nizinami, rzekami, nawet obok gór. W pewnym momencie przelatywali nawet nad Londynem, ale nabrał takiej prędkości, że przeminął z wiatrem.]
[21:41:28] Nicolas_Wand: [Próbuje dostać się bliżej szyi smoka]
[21:41:43] KathleenBlack: <czyma gały w oczodołach>
[21:41:59] Nicolas_Wand: Kath, trzymaj May
[21:42:07] KathleenBlack: <Przytrzymuje May keidy Nico próbuje coś zrobić>
[21:42:14] Nicolas_Wand: [Posuwa się bardzo powoli przez kolce aż dochodzi do szyi smoka]
[21:42:17] Nicolas_Wand: [puka w łuski]
[21:42:26] KathleenBlack: Puk puk
[21:42:29] KathleenBlack: kto tam
[21:42:31] KathleenBlack: XD
[21:42:55] Nicolas_Wand: hipopotam :C [trzepie się jak dziki hipopotam]
[21:43:08] May: [Spinato wyraźnie ignorował próby zwrócenia na siebie uwagi Nico. Dając mu to do zrozumienia, zionął przed siebie, a iskiery poleciały na ich twarze. Zapiekło.]    
[21:43:21] KathleenBlack: <Czuje, że ma zjaraną twarz>
[21:43:33] Nicolas_Wand: [puka mocniej]
[21:43:43] May: [Znaleźli się nad Kanałem La Manche. Czyżby smok doskonale wiedział, gdzie ma lecieć?]
[21:44:02] Nicolas_Wand: [Wraca w końcu do Kath, zwala ją z May i siada jej na łydkach.]
[21:44:08] KathleenBlack: Oho, Francja, super :<
[21:44:31] KathleenBlack: <Próbuje nie spaść ze smoka> _    
[21:44:52] Nicolas_Wand: <ujeżdża jeden z kolców>
[21:45:35] KathleenBlack: <Czyma się kolca i ściera sadze z twarzy>
[21:45:38] Nicolas_Wand: [kradnie Kath szminke i rysuje jej na twarzy kotleta]
[21:45:56] KathleenBlack: To chyba nie czas na to XD
[21:46:14] May: [Wlecieli nad tereny francuskie. Oświetlone budynki przemijały pod nimi w ułamku sekundy, nawet trudno było powiedzieć, jakie miasta mijali.]
[21:46:21] KathleenBlack: <Wali Nico pustą butelką w głowe.>
[21:46:39] Nicolas_Wand: [czuje sie walony]
[21:46:58] KathleenBlack: :X
[21:47:01] May: [Smok zrobił nagle ostry zakręt, przez co ześlizgnęli się z jego grzbietu, zsuwając na bok.]
[21:47:19] KathleenBlack: <Czyma się kolca jak ostatniej pary butów z przeceny.>
[21:47:23] Nicolas_Wand: [zsuwa się z lekkim krzykiem, łapiąc w ostatniej chwili kolec]
[21:47:47] May: [May też się zaczęła zsuwać bezwładnie.]
[21:48:09] Nicolas_Wand: [łapie May w biedrach]
[21:48:24] KathleenBlack: <Łapie butelki piwa>
[21:48:42] Nicolas_Wand: widać że po świętach [próbuje usadzić May]    
[21:49:02] Nicolas_Wand: [wyciaga różdzkę, wskazuje na May i mówi:] Ferula! [chcąc przybandażować ją do kolca]
[21:49:09] May: [Okazało się, że Spinato zrobil zakręt przed wieżą Eiffela.]
[21:49:15] May: [Została przybandażowana do kolca.]
[21:49:29] KathleenBlack: <Zawsze chciała zobaczyć wieżę Eiffela>
[21:49:36] Nicolas_Wand: <ogląda wiezę>
[21:50:12] May: [Wieża Eiffela rozświeciła na chwilę ich twarze. Ludzie pokazywali ich sobie palcami.]
[21:50:31] May: [Zwłaszcza, kiedy kolejny strumień ognia pomknął przed smoka.]
[21:50:33] Nicolas_Wand: [paczy na ludzi stojących na wiezy elfa i macha im]
[21:50:52] KathleenBlack: <Rzuca na mugoli zaklęcie.> Obliviate!
[21:51:08] May: [Zaklęcie odbiło się od jakiegoś budynku i trafiło w samochód.]
[21:51:14] KathleenBlack: ŁUPS
[21:51:26] May: [Samochód wybuchł przez rykoszet.]
[21:51:38] KathleenBlack: OHOHO <Chichocze.>
[21:52:03] Nicolas_Wand: [robi rózdżką wzorki na zabandażowanej May]
[21:52:15] May: [Byli chyba coraz bliżej Szwajcarii.]
[21:52:51] May: [Ale nim się obejrzeli, zbliżali się do Mediolanu.]
[21:52:57] KathleenBlack: Mediolan <3
[21:53:10] Nicolas_Wand: [drze się na całe gardło rapując Niki Minasz]
[21:53:14] May: [Mogli krzyczeć: "Jesteśmy w Mediolaaaaanie!"]
[21:53:26] ** przychodzi Samantha_Sinegan...
[21:53:27] ** przychodzi RosemarieHathaway...
[21:53:38] May: (My tu mamy lekcje.)
[21:53:42] KathleenBlack: My tu walczymy o życie!
[21:53:43] KathleenBlack: XD    
[21:53:45] Nicolas_Wand: JESTESMY W MEDIOLAAAAAAAAAAAAAAAAAAAANIE
[21:53:46] ** przychodzi AliceAddamsDarkheart...
[21:53:46] ** wychodzi Samantha_Sinegan...
[21:53:47] Nicolas_Wand: [drze sie]
[21:53:47] ** przychodzi Rose_Samantha_McQueen...
[21:53:50] ** wychodzi RosemarieHathaway...
[21:53:53] Nicolas_Wand: no wynocha biczys
[21:53:57] Nicolas_Wand: to sie May do smoka przybandażowuje    
[21:53:59] Nicolas_Wand: :///
[21:54:11] KathleenBlack: I ujeżdża Smoki
[21:54:23] ** wychodzi Rose_Samantha_McQueen...
[21:54:25] ** wychodzi AliceAddamsDarkheart...
[21:54:51] May: [Mediolan za nimi. Zbliżali się do Florencji. A tam smok obniżył nieco lot.]