JustPaste.it

Opera Śląska rozwijała się coraz pomyślniej, dając coraz to lepsze spektakle, sporą ilość premier a wszystko to w trudnym okresie powojennym, gdzie dotkliwe skutki wojny wymagały działań pozwalających odrodzić kulturę w każdej postaci bez nepotyzmu i wspólnie ze zdolnymi aktorami. W tamtym okresie pełnym przemian trzeba było walczyć o każdy kostium i każdy kawałek dekoracji. W latach 1949-59 związki Jerzego Waldorffa z Operą Śląską stały się szczególne bliskie. W tym czasie Waldorff dojeżdżając z Katowic do Krakowa celem redagowania „Przekroju” dostał propozycje nie do odrzucenia. Dyrektor Bursztynowicz poprosił go o napisanie nowego przekładu- adaptacji nowego libretta opery Jakuba Offenbacha „opowieści Hoffmana”. Waldorff zaprosił do współpracy Ludwika Jerzego Kerna. Tak właśnie Jerzy Waldorff stał się po raz pierwszy i jedyny reżyserem operowym – opowiada Tadeusz Serafin. Codziennie rano zrywał się z łóżka hotelowego, biegło do Teatru Wyspiańskiego gdzie oczekiwały już na artystów autokary wiozące ich do Bytomia. Ileż rozkoszy z przebywania na pustej Sali, gdzie zasiadał na pustej widowni, w charakterze absolutnego władcy, gdzie chór, soliści a nawet balet musiał poruszać się i gestykulować zgodnie z zaleceniami reżysera. Wieczory natomiast wypełnione były głównie pogawędkami z Bolesławem Fotygo-Folańskim, który to był oryginałem nad oryginały. Kiedyś np. przyczepił sobie u dołu nogawki dzwoneczek, który dzwonił przy każdym kroku. Kiedy Waldorff zapyta po co mu to, odpowiedział ,że nie chce nadepnąć myszy. Im bliżej do dnia premiery „Opowieści Hoffmana”, tym atmosfera na scenie prób w Bytomiu stawała się bardziej nerwowa. Wyszło na jaw podczas prób generalnych, że właściwie mało co jest jz gotowe, kostiumy, dekoracje, śpiewacy mylą swoje partie. Waldorff wspomina, że był absolutnie zrozpaczony. Poprosił nawet dyrekcję o przełożenie premiery o jakieś dwa tygodnie. Ale usłyszał ,że taka atmosfera, jaka właśnie panowała za kulisami prób to najlepsza przepowiednia sukcesu i że nie ma nic najniebezpieczniejszego jak „przepróbowany” spektakl. Rzeczywiście, premiera „Opowieści Hoffmana” Offenbacha, z nowym librettem udała się wspaniale. Były brawa, kwiaty i wszystkie te rzeczy, które świadczyły o powodzeniu dzieła. Te właśnie wydarzenia szczególnie mocno związały Jerzego Waldorffa z Operą Śląską, która jeszcze długo wystawiała widowisko w swoim repertuarze.