JustPaste.it

Szczepienia dzieci. Rtęć, autyzm... - tego boją się rodzice. Ekspert obala 14 znanych mitów

Aneta Bańkowska
06.03.2015 09:39
Szczepienie trzymiesięcznego dziecka

Szczepienie trzymiesięcznego dziecka (Fot. Jakub Ociepa/AG)

"Szczepienia są bez sensu, chorób zakaźnych nie zwalczymy", "nieszczepione dzieci są zdrowsze", a "lekarze nie mówią o wszystkich zagrożeniach" - to tylko niektóre mity, z którymi spotykają się rodzice. Coraz więcej z nich ma dylemat: zaszczepić dziecko czy nie? Ich wątpliwości w rozmowie z Gazetą.pl rozwiewa prof. Jacek Wysocki, szef Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.
POLUB NAS
Coraz więcej rodziców decyduje się na to, by nie szczepić swoich dzieci. Wątpliwości w tej kwestii mają nie tylko Polacy - przeciwników szczepień przybywa jeszcze szybciej na Zachodzie, m.in. w Niemczech, USA czy Wielkiej Brytanii.

Z popularnymi mitami dotyczącymi szczepień można się spotkać na każdym kroku, co wzbudza nieufność i wątpliwości niektórych rodziców wobec szczepień. - Dzisiaj świat nie godzi się na to, żeby dzieci o mniejszej odporności umierały w wyniku zakażeń, i to właśnie pomagają osiągnąć szczepionki - tłumaczy prof. dr hab. n. med. Jacek Wysocki. Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Wakcynologii i rektor Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu specjalnie dla Gazeta.pl rozwiewa obawy rodziców.

MIT 1: Doniesienia o powrocie odry to medialna sensacja. Ona nigdy nie odeszła

Liczba zachorowań na odrę wzrasta już od kilku lat - w poprzednich latach pojawiły się duże ogniska choroby np. we Włoszech i Francji, gdzie obserwowano nawet kilkanaście tysięcy zachorowań.

Niemcy: półtoraroczne dziecko zmarło na odrę. "To prawie epidemia" >>>

Dlaczego? Największy spadek liczby szczepień zaobserwowano w latach 90. po publikacji artykułu Andrew Wakefielda, który przekonywał, że po zaszczepieniu dziecka szczepionką MMR [wspólną szczepionką przeciw odrze, śwince i różyczce - przyp. red.] wirus odry przedostaje się do układu nerwowego i powoduje autyzm.

Choć wyniki badań naukowca obalono, mamy w populacji dużą grupę nieszczepionych nastolatków i młodych dorosłych. Oni przemieszczają się po Europie, stykają z różnymi środowiskami. I to właśnie u nich oraz np. w siedliskach imigrantów jest najwięcej zachorowań.

MIT 2: Dzieci nieszczepione są zdrowsze. Szczepienia przeciążają odporność, powodują alergie, osłabiają

W naturalnych warunkach zakażenie ma charakter ewolucyjny: ma doprowadzić do selekcji i wyeliminować z populacji słabsze osobniki, które po prostu umierają. Pytanie, czy my tego chcemy? Dzisiaj świat nie godzi się na to, żeby dzieci o mniejszej odporności umierały w wyniku zakażeń, i to właśnie pomagają osiągnąć szczepionki.

Na przestrzeni lat przeprowadzono szereg badań, które wykazały, że nie ma związku między wprowadzeniem szczepionek a rosnącą liczbą alergii. Gdyby taki związek wykazano, próbowanoby innej strategii zapobiegania zakażeniom.

MIT 3: Zaszczepieni ludzie też chorują. To oznacza, że szczepionki nie działają

Antyszczepionkowcy nie rozumieją - albo nie chcą rozumieć - pewnych pojęć związanych ze szczepionkami. Idealna szczepionka rzeczywiście chroniłaby całkowicie przed zakażeniem, ale to tylko jeden z poziomów ochrony.

Osoba zaszczepiona może się zakazić wirusem, ale przechodzi wówczas bardzo łagodne, subkliniczne stadium choroby, która nie rozwija wówczas swoich objawów.

Niektóre szczepionki chronią też głównie przed powikłaniami - przykładem może być tu szczepionka przeciwko gruźlicy. Ona nie chroni do końca przed samym zakażeniem, ale już ciężkich postaci gruźlicy, zwłaszcza tych w postaci gruźliczego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, nie obserwuje się u osób zaszczepionych.

Czytaj też: Nie można lekceważyć odry. To bardziej zakaźna choroba niż ospa >>>

Podobnie jest z różyczką. Nie wiem, czy szczepilibyśmy na nią dzieci, gdyby nie problem kobiet w ciąży i uszkodzeń płodów: matki, które zachorowały na różyczkę w trakcie ciąży, rodziły bardzo uszkodzone dzieci. Aby rozwiązać tę kwestię, stosowano różne strategie, np. szczepiono tylko dziewczynki. To jednak nie pomogło: kilka lat temu mieliśmy bardzo wiele zachorowań na różyczkę u mężczyzn, którzy pochodzili właśnie z nieszczepionych roczników. I jeśli między nimi znalazłaby się niezaszczepiona ciężarna (albo taka, u której z jakichś przyczyn szczepionka nie zadziałała), to byłoby to groźne dla płodu.

Właśnie dlatego zdecydowano, żeby szczepić wszystkich. I są tego efekty. Kiedyś mieliśmy w Polsce kilkadziesiąt przypadków różyczki wrodzonej rocznie, obecnie nie ma ani jednego.

MIT 4: Tiomersal zawarty w szczepionkach powoduje zaburzenia rozwoju

Choć nigdy nie potwierdzono, by związki rtęci - czyli właśnie tiomersal - zawarte w szczepionkach wywoływały szkodliwe objawy, społeczny lęk przed ich obecnością sprawił, że producenci praktycznie usunęli je ze wszystkich szczepionek. W Polsce związki rtęci występują tylko w starej, klasycznej szczepionce przeciwko błonicy, krztuścowi i tężcowi oraz ich pochodnych.

Jeśli mimo to rodzic obawia się rtęci, może kupić szczepionkę skojarzoną (czyli taką, która jednocześnie uodparnia organizm na kilka chorób) z bezkomórkowym składnikiem krztuścowym. W jej składzie nie ma tiomersalu.

MIT 5: Istnieje wiele przeciwwskazań do szczepień, ale lekarze o tym nie mówią

W 2013 roku szacowano, że rocznie od szczepionki uchylało się około 7 tys. osób. Rok później było to już 12 tys. osób. To bardzo różna grupa: są w niej zarówno zdeklarowani antyszczepionkowcy, jak i osoby, które opóźniają szczepienia czy wybierają z całej puli tylko niektóre. Ale oni wszyscy wliczają się do tych danych.

Medycznie nie ma przeciwwskazań do tego, by w ogóle nie szczepić się przeciwko żadnej chorobie. U osób, które mają zostać zaszczepione szczepionką żywą, wymaga się jednak dobrej odporności - nie można szczepić np. dzieci chorych na białaczkę, nosicieli wirusa HIV czy podlegających leczeniu immunosupresyjnemu. Żywych szczepionek nie stosuje się też u kobiet w ciąży.

Czytaj też: Wątpisz, czy zaszczepić dziecko? Te wykresy cię przekonają >>>

Natomiast szczepionki, które nie zawierają żywych wirusów, mają dużo łagodniejsze działanie. Jedynym przeciwwskazaniem do ich zastosowania jest ciężka alergia na niektóre składniki czy reakcje alergiczne na poprzednią dawkę takiej szczepionki. Bezpieczeństwo niezaszczepionych dzieci w dalszym ciągu zależy jednak od tego, jaki procent populacji przyjął szczepionkę.

MIT 6: Szczepionki są odpowiedzialne za epidemię autyzmu

Antyszczepionkowcy przekonują, że na całym świecie rośnie liczba przypadków autyzmu. Nie biorą jednak pod uwagę, że gdy 30-40 lat temu dziecko ujawniało takie zaburzenia, to wrzucano je do jednego worka z dziećmi z upośledzeniem umysłowym i kończono diagnostykę.

Od tego czasu zwiększyła się nasza wiedza, udoskonalono też diagnostykę i zmieniono zakres definicji autyzmu i jego spektrum. W miarę upływu lat u coraz większej liczby dzieci kwalifikowanych wcześniej jako cierpiące na zaburzenia rozwoju lub zaburzenia psychiczne rozpoznaje się właśnie autyzm.

Kolejną kwestią jest też moment, w którym rodzice obserwują, że dziecko zachowuje się inaczej niż jego rówieśnicy. Ten czas - drugi rok życia - zbiega się z podaniem szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce. To spowodowało, że rodzice zaczęli wierzyć w związek przyczynowo-skutkowy między tymi dwoma wydarzeniami. Wieloletnie badania wykluczyły jednak wpływ szczepionek na rozwój autyzmu.

MIT 7: Szczepienia wygasają po 15 latach, więc większość dorosłych to de facto osoby nieszczepione. To właśnie oni teraz chorują

Nie wiem, skąd się biorą takie informacje. Amerykańskie dane ze stron rządowych mówią o tym, że ok. 64 proc. osób chorujących to osoby nieszczepione, a dalsze 20-30 proc. stanowią ci, którzy nie wiedzą, czy byli szczepieni, i nie mają jak tego sprawdzić w dokumentach. Wśród osób prawidłowo zaszczepionych przeciwko odrze (czyli takich, które przyjęły dwie dawki) organizm jedynie 2 proc. z niewiadomych powodów nie odpowiada na szczepienie.

Nie ma też badań potwierdzających ograniczoną ważność szczepień. Najdłuższe obserwacje mają Amerykanie, gdzie powszechne szczepienia wprowadzono już w 1963 roku. Nie widać, aby osoby szczepione w latach 60. czy 70. teraz chorowały. Tak długi czas ochrony jest charakterystyczny dla szczepionek żywych, do których należą m.in. szczepionki przeciwko odrze, śwince czy różyczce.

MIT 8: W USA istnieje rządowa baza danych, według której szczepienia okaleczają i zabijają tysiące dzieci rocznie. Media o tym nie mówią, to spisek przemysłu farmaceutycznego

Czasami używam takiego porównania: niech człowiek z nowotworem nie podda się temu spiskowi koncernów i nie bierze chemioterapii. Niech osoba chora na zapalenie płuc nie bierze antybiotyków - bo to jest dokładnie to samo. Na niektórych produktach firmy farmaceutyczne zarabiają dużo lepiej niż na szczepionkach. Poza tym rocznie szczepi się miliony ludzi - to tak wielka skala, że w populacji ujawniłyby się masowo powikłania i zaburzenia powodowane przez szczepionki, gdyby rzeczywiście występowało ich tak wiele.

Antyszczepionkowcy często powołują się w tym wypadku na internetową bazę VAERS. Jej ideą jest możliwość dodania do niej przez każdego człowieka - nie tylko naukowca, ale też np. rodzica czy pacjenta - swoich obserwacji, jeżeli uważa on, że po szczepieniu pojawiły się jakieś nieprawidłowości.

Czytaj też: Na Zachodzie fala zachorowań na odrę. Grozi i nam? >>>

Ta baza jest ciągle analizowana przez epidemiologów i faktycznie, kilka procent zgłoszeń jest związanych ze szczepionkami. Ale do VAERS można wpisać wszystko, np. to, że dwa dni po szczepieniu ktoś miał wypadek. I takie rzeczy ludzie też tam wpisują. W przypadku dużej liczby zgłoszeń zakwestionowano też istnienie związku między zaobserwowanymi objawami a szczepieniem. Istotne jest, czy wprowadzane podejrzenia działań niepożądanych powtarzają się.

MIT 9: Umieralność i zachorowalność na choroby zmniejszałyby się samoistnie, nawet gdyby nie wprowadzono szczepionek

A jakie są na to dowody? Być może tak by się stało, ale nie mamy żadnych argumentów w tej kwestii. Badania naukowe udowodniły jednak, że takiego spadku zachorowań, jaki nastąpił po wprowadzeniu szczepionek, nie udałoby się osiągnąć np. jedynie dzięki poprawie standardów życia czy uodpornieniu się części populacji.

MIT 10: Szczepionki zmieniły stosunek do chorób zakaźnych. Kiedyś wystarczyło je przechorować

Ci, którzy tak mówią, nie biorą pod uwagę większej skali. Rozmawiając z rodzicami, zawsze podaję tu przykład Polski. W latach 60. na tysiąc żywo urodzonych niemowląt w pierwszym roku życia umierało 35. Na pierwszym miejscu wśród zgonów były wówczas właśnie choroby infekcyjne. Obecnie ta liczba zmniejszyła się siedmiokrotnie, a na główną przyczynę śmierci dzieci wysunęły się wady wrodzone. W skali kraju to ogromny postęp, a to tylko jedna z zaobserwowanych zmian.

MIT 11: Zaszczepione dzieci są zagrożeniem dla otoczenia, bo noszą żywe zarazki

W szczepionkach znajdują się silnie osłabione wirusy i poza kilkoma opisanymi przypadkami na świecie nie zdarzyło się, żeby wirus transferował na innych od dziecka zaszczepionego. To naprawdę znikoma liczba w skali milionów szczepionych dzieci.

MIT 12: "To moja sprawa, czy szczepię swoje dzieci"

Wielu szczepionek nie można zastosować u niemowląt. Tak jest np. właśnie w przypadku odry, na którą rutynowo szczepi się dzieci po ukończeniu pierwszego roku życia. Trzeba pamiętać, że to właśnie niemowlęta przechodzą odrę najciężej, więc do momentu szczepienia ich zdrowie zależy od stanu zdrowia otoczenia.

Nie możemy również zapominać, że w populacji są osoby, których w ogóle nie można szczepić, np. dzieci chore na białaczkę, po przeszczepach szpiku czy takie z wrodzonymi zaburzeniami odporności. Jeśli otoczenie nie będzie chorowało, one będą bezpieczne.

MIT 13: Lekarze nie szczepią swoich dzieci, bo wiedzą, co zawierają szczepionki

Wśród dzieci lekarzy odsetek dzieci nieszczepionych jest znacznie mniejszy niż u reszty populacji. Jeśli ktoś nie szczepi dzieci, jest to zwykle osoba, która pracuje z dala od osób dotkniętych chorobami zakaźnymi. Jeśli natomiast ktoś ma na co dzień kontakt z chorymi zakaźnie, to proszę wierzyć: szczepimy swoje dzieci, rodziny i samych siebie, na co tylko można. Wiemy, jaka jest cena takiego zaniechania.

MIT 14: Dorośli powinni się doszczepiać

W przypadku odry uważa się, że jeżeli ktoś dostał dwie dawki szczepionki, to nie musi tego robić. W żadnym kraju nie ma takich zaleceń. Podobnie jest w przypadku różyczki - według aktualnej wiedzy jedno szczepienie wystarcza na całe życie. Ale okres ochronny każdej szczepionki jest inny.

Gorzej jest np. w przypadku świnki, na którą zachorowanie może się zdarzyć po 10-15 latach od szczepienia. Ale trzeba pamiętać o jednej rzeczy: o ile sama świnka nie jest szczególnie groźna, niebezpieczne mogą być powikłania - zapalenie jąder, jajników czy opon mózgowo-rdzeniowych. W populacji, która była szczepiona wiele lat temu, nawet jeśli ktoś zachoruje, nie obserwuje się u niego tych powikłań.

Kiedy szczepić? Oto najnowszy kalendarz na 2015 rok >>>

Poza powyższymi mitami w internecie często można się spotkać jeszcze z dwoma fałszywymi stwierdzeniami. Jedno z nich dotyczy szczepionki skojarzonej (np. szczepionki MMR, uodparniającej przeciw odrze, śwince i różyczce), która jest rzekomo bardziej niebezpieczna niż trzy osobne szczepionki. „Obawy przed »przeciążeniem « układu odpornościowego po jednoczesnym podaniu wielu antygenów są nieuzasadnione” - tłumaczy tymczasem Narodowy Instytut Zdrowia.

PZH dodaje, że niepożądane odczyny po podaniu szczepionki skojarzonej nie są bardziej nasilone niż po tradycyjnej szczepionce, a jej zaletą jest zredukowanie wstrzyknięć. Wpływa to na zmniejszenie bólu i stresu u dziecka oraz zmniejszenie możliwości zakażeń podczas szczepień - czytamy.