Wina winą, ale nie będzie kary za pół kieliszka wódki
Marcin Pietraszewski
22.10.2014 01:00
Temida (Archiwum)
Kibic GKS-u Katowice będzie mógł chodzić na mecze piłkarskie. Sąd uchylił mu we wtorek dwuletni zakaz udziału w imprezach masowych. Dostał go, bo przez pomyłkę próbował wnieść na stadion 20 ml wódki.
- Dziękuję sędziom, że zobaczyli w mojej sprawie coś więcej niż tylko kolejny paragraf w Kodeksie karnym. Cieszę się też z tego, że na sali sądowej zwyciężył zdrowy rozsądek - mówił we wtorek 42-letni Mariusz.
Mężczyzna jest fanem piłki nożnej, od lat nie opuszcza żadnego meczu GKS-u Katowice na stadionie przy ul. Bukowej. 31 maja chciał zobaczyć mecz swojej drużyny z GKS-em Tychy. Z racji tego, że szalikowcy obu klubów toczą ze sobą regularne wojny, było to spotkanie podwyższonego ryzyka. Na stadionie było więcej ochroniarzy niż zwykle, a porządku wokół obiektu pilnowała policja.
Znam procedury, wiem, że nie wolno
W czasie rutynowej kontroli na bramkach wejściowych ochroniarze znaleźli w torbie Mariusza miniaturową buteleczkę z napisem "Gorzka żołądkowa". Pojemność: 20 ml, czyli mniej niż pół kieliszka. 42-latek prowadzi sklep monopolowy i dzień wcześniej robił zakupy w hurtowni. Dostał tam w prezencie kilkadziesiąt takich buteleczek jako gratisy do półlitrówek. - Znam procedury, wiem, że na stadion nie wolno wnosić alkoholu. Ta buteleczka musiała mi się zawieruszyć - mówi mężczyzna.
Mariusz na oczach ochroniarzy ją odkręcił, wychylił zawartość, po czym wypluł wódkę na ziemię, a butelkę położył na murku. Z nagrań monitoringu wynika, że nie był agresywny i z uśmiechem na twarzy ruszył na trybuny. Nikt go nie zatrzymał.
Kiedy jednak szedł na swój sektor, za jego plecami pojawiła się 22-letnia pracownica agencji ochrony. Powiedziała mu, żeby tak nie kozaczył, a ledwo usiadł podeszło do niego dwóch ochroniarzy i poprosiło, aby poszedł z nimi. Zarzucono mu wniesienie i spożycie alkoholu na imprezie masowej. Przybyli na miejsce policjanci zbadali go alkomatem: wynik 0,00. Mężczyzna noc spędził jednak w policyjnej izbie zatrzymań. A rano stanął przed sądem, który w trybie przyspieszonym wymierzył mu karę 2 tys. zł grzywny i orzekł dwuletni zakaz udziału w imprezach masowych. Dla Mariusza oznaczało to, że nie będzie mógł chodzić nie tylko na mecze GKS-u, ale też reprezentacji Polski, na koncerty czy nawet dożynki. - Sędzia powiedziała mi wtedy, że powinienem się cieszyć, bo to i tak najniższa z możliwych kar - mówi kibic Gieksy.
Boli, że potraktowali nas jednakowo
Mariusz złożył apelację od tego wyroku. Poprosił sąd o jego uchylenie i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania lub uznanie winy, ale odstąpienie od wymierzenia mu kary.
- Razem ze mną takie same wyroki dostali kibice, którzy byli kompletnie pijani lub podskakiwali ochronie. Bolało mnie to, że sąd pierwszej instancji potraktował nas wszystkich jednakowo, jak automat - mówił podczas rozprawy apelacyjnej.
Jego argumentacja okazała się skuteczna. We wtorek Sąd Okręgowy w Katowicach co prawda uznał winę Mariusza, ale odstąpił od wymierzenia mu kary. - Ilość alkoholu, którą oskarżony próbował wnieść na stadion, faktycznie była niewielka. Racjonalne wydaje się więc tłumaczenie, że zrobił to przez pomyłkę, a nie po to, aby się nim raczyć - mówił sędzia Andrzej Czaputa, przewodniczący składu orzekającego. Dodał, że prawo pozwala w szczególnych okoliczności odstąpić od wymierzenia kary. - Nie ma wątpliwości, że w tym przypadku taka okoliczność wystąpiła - podkreślił sędzia.
Mariusz nie będzie musiał też uiścić grzywny. Zapłaci tylko 80 zł tytułem kosztów postępowania odwoławczego. Wyrok jest prawomocny.
Mężczyzna jest fanem piłki nożnej, od lat nie opuszcza żadnego meczu GKS-u Katowice na stadionie przy ul. Bukowej. 31 maja chciał zobaczyć mecz swojej drużyny z GKS-em Tychy. Z racji tego, że szalikowcy obu klubów toczą ze sobą regularne wojny, było to spotkanie podwyższonego ryzyka. Na stadionie było więcej ochroniarzy niż zwykle, a porządku wokół obiektu pilnowała policja.
Znam procedury, wiem, że nie wolno
W czasie rutynowej kontroli na bramkach wejściowych ochroniarze znaleźli w torbie Mariusza miniaturową buteleczkę z napisem "Gorzka żołądkowa". Pojemność: 20 ml, czyli mniej niż pół kieliszka. 42-latek prowadzi sklep monopolowy i dzień wcześniej robił zakupy w hurtowni. Dostał tam w prezencie kilkadziesiąt takich buteleczek jako gratisy do półlitrówek. - Znam procedury, wiem, że na stadion nie wolno wnosić alkoholu. Ta buteleczka musiała mi się zawieruszyć - mówi mężczyzna.
Mariusz na oczach ochroniarzy ją odkręcił, wychylił zawartość, po czym wypluł wódkę na ziemię, a butelkę położył na murku. Z nagrań monitoringu wynika, że nie był agresywny i z uśmiechem na twarzy ruszył na trybuny. Nikt go nie zatrzymał.
Kiedy jednak szedł na swój sektor, za jego plecami pojawiła się 22-letnia pracownica agencji ochrony. Powiedziała mu, żeby tak nie kozaczył, a ledwo usiadł podeszło do niego dwóch ochroniarzy i poprosiło, aby poszedł z nimi. Zarzucono mu wniesienie i spożycie alkoholu na imprezie masowej. Przybyli na miejsce policjanci zbadali go alkomatem: wynik 0,00. Mężczyzna noc spędził jednak w policyjnej izbie zatrzymań. A rano stanął przed sądem, który w trybie przyspieszonym wymierzył mu karę 2 tys. zł grzywny i orzekł dwuletni zakaz udziału w imprezach masowych. Dla Mariusza oznaczało to, że nie będzie mógł chodzić nie tylko na mecze GKS-u, ale też reprezentacji Polski, na koncerty czy nawet dożynki. - Sędzia powiedziała mi wtedy, że powinienem się cieszyć, bo to i tak najniższa z możliwych kar - mówi kibic Gieksy.
Boli, że potraktowali nas jednakowo
Mariusz złożył apelację od tego wyroku. Poprosił sąd o jego uchylenie i skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania lub uznanie winy, ale odstąpienie od wymierzenia mu kary.
- Razem ze mną takie same wyroki dostali kibice, którzy byli kompletnie pijani lub podskakiwali ochronie. Bolało mnie to, że sąd pierwszej instancji potraktował nas wszystkich jednakowo, jak automat - mówił podczas rozprawy apelacyjnej.
Jego argumentacja okazała się skuteczna. We wtorek Sąd Okręgowy w Katowicach co prawda uznał winę Mariusza, ale odstąpił od wymierzenia mu kary. - Ilość alkoholu, którą oskarżony próbował wnieść na stadion, faktycznie była niewielka. Racjonalne wydaje się więc tłumaczenie, że zrobił to przez pomyłkę, a nie po to, aby się nim raczyć - mówił sędzia Andrzej Czaputa, przewodniczący składu orzekającego. Dodał, że prawo pozwala w szczególnych okoliczności odstąpić od wymierzenia kary. - Nie ma wątpliwości, że w tym przypadku taka okoliczność wystąpiła - podkreślił sędzia.
Mariusz nie będzie musiał też uiścić grzywny. Zapłaci tylko 80 zł tytułem kosztów postępowania odwoławczego. Wyrok jest prawomocny.