JustPaste.it

Pan profesor miał zarobić. Afera z udziałem byłego prezesa miejskiej spółki

Piotr Żytnicki
01.10.2014 , aktualizacja: 01.10.2014 08:13
Andrzej Nowakowski

Andrzej Nowakowski (PIOTR SKÓRNICKI)

- Mam prośbę o zlecenie dla pana Eryka - mówił prezes miejskiej spółki w nagraniu, które trafiło do poznańskiej prokuratury. W środę "pan Eryk" ma współdecydować o karierze tego prezesa.
Artykuł otwarty
Chodzi o Andrzeja Nowakowskiego, który ostatnio był wiceszefem spółki Poznańskie Inwestycje Miejskie, a dzisiaj może zostać wiceprezesem Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych.

Nagranie rozmowy, którym zajmuje się poznańska prokuratura, pochodzi sprzed półtora roku, gdy Nowakowski kierował inną miejską spółką - Infrastruktura Euro Poznań 2012. Prowadził wtedy negocjacje z firmą Tebodin dotyczące wynagrodzenia za nadzór nad prowadzeniem jednej z inwestycji.

Nowakowski nie wiedział, że rozmowy z przedstawicielami Tebodinu były nagrywane. Kto i dlaczego je nagrywał? To nie jest jasne.

56 tys. na rękę. "Ja wam za to oddam"

Wiemy, że prokuratura ma nagranie co najmniej jednej z takich rozmów. - Teraz ja mam prośbę, bo mam takie zobowiązanie wobec pana profesora Eryka, że chciałbym, żeby takie zlecenie [dostał], ja myślę, że na potrzeby Tebodinu - mówi na nagraniu Nowakowski. Dodaje, że mogłaby to być "jakaś duża opinia", kilka mniejszych lub "jakieś inne rzeczy". Pada też kwota: 56 tys. zł.

- Ja wam za to oddam - mówi na nagraniu Nowakowski. Wyjaśnia też, że trzeba "te 56 netto dobić do tego, co ustalimy w tej chwili".

- Dzisiaj każdy klient żąda różnych opinii, a tytuł profesorski jest też pomocny - mówi przedstawiciel Tebodinu. I upewnia się: - Łączna kwota, o jakiej pan profesor mógłby myśleć, to jest, rozumiem, 56 tys. zł.

- Tak jest, tak jest - potwierdza Nowakowski.

Wspomniany "pan profesor Eryk" to prof. Eryk Kosiński, prawnik, wykładowca poznańskiego UAM, były prezes Agencji Mienia Wojskowego.

Z treści rozmowy wynika, że Nowakowski rozmawia o zleceniu dla niego, ale zaznacza, że firma Tebodin na tym nie straci. Pieniądze na wynagrodzenie Kosińskiego miałyby zostać doliczone do "tego, co tu ustalimy", czyli wynegocjowanej kwoty, jaką miasto mogłoby zapłacić tej firmie.

Przedstawiciel Tebodinu mówi też na nagraniu, że byłoby "dużą niezręcznością", gdyby firma podpierała się opinią Kosińskiego w "naszych sprawach". Nowakowski się z nim zgadza.

Plan Nowakowskiego, jak wynika z naszych informacji, nie doczekał się realizacji, bo do zawarcia porozumienia z Tebodinem nie doszło, a prof. Kosiński zlecenia na przygotowanie opinii nie dostał.

Nagranie wyszło na jaw dopiero w tym roku. W niejasnych okolicznościach dotarło do Urzędu Miasta. Z naszych informacji wynika, że słuchała go dyrektor biura nadzoru właścicielskiego Beata Kocięcka. Jak zareagowała? Jej biuro przekazało sprawę prokuraturze, by sprawdziła, czy doszło do przestępstwa. Śledztwo jest w toku, nikomu nie postawiono zarzutów. Nowakowski - mimo że jest tylko świadkiem - na przesłuchania przychodzi z adwokatem.

Jakie zobowiązania miał wobec Kosińskiego? W przesłanej nam odpowiedzi Nowakowski wyjaśnia, że nie ma i nigdy nie miał wobec niego żadnych zobowiązań. Na inne pytania dotyczące nagranej rozmowy nie odpowiada. Twierdzi, że w związku z prowadzonym śledztwem jest zobowiązany do nieudzielania informacji.

Teraz profesor decyduje o losie Nowakowskiego

Co na to Kosiński? W rozmowie z nami twierdzi, że nagranie wykonano nielegalnie. Powtarza też kilka razy, że jest "wyrwane z kontekstu", bo rejestrowanych było więcej rozmów. Profesor wskazuje, że to Tebodin sam chciał dać mu zlecenie (miało dotyczyć zamówień publicznych), a prezes Nowakowski jedynie "polecił go jako dobrego prawnika". - Andrzejowi pasowało, że sobie dorobię - wyjaśnia Kosiński.

Profesor przyznaje, że zna Nowakowskiego zawodowo od 10 lat, bo pracowali ze sobą w Agencji Mienia Wojskowego oraz Drukarni i Księgarni św. Wojciecha. - Bardzo uczciwy fachowiec. Ma pełne poparcie miasta - mówi Kosiński.

To fakt: mimo że to miasto przekazało sprawę prokuraturze, władze Poznania twierdzą, że darzą go zaufaniem.

Z naszych informacji wynika co prawda, że wiceprezydent Mirosław Kruszyński naciskał Nowakowskiego, by zrezygnował ze stanowiska wiceszefa PIM, ale nie miało to związku z nagraniem. Notowania Nowakowskiego miały spaść, gdy wyszło na jaw, że miasto bezpodstawnie naliczyło kary umowne wykonawcy trasy tramwajowej na Franowo. Nowakowski był zwolennikiem naliczania kar. Jego zastępczyni oraz pracujący dla spółki prawnicy twierdzą obecnie, że ukrywał istotne dla sprawy dokumenty. Tę sprawę, o czym pisaliśmy w poprzednim tygodniu, miasto również skierowało do prokuratury.

Nowakowskiego zaproponowano tymczasem nową posadę w ZKZL. Szefem rady nadzorczej, która w środę będzie decydować o jego losie, jest... prof. Eryk Kosiński. Czy w tej sytuacji powinien uczestniczyć w głosowaniu? Sam Kosiński nie widzi w tym problemu.

Zapytaliśmy o to Beatę Kociecką, szefową biura nadzoru właścicielskiego. Odpowiedzi nie dostaliśmy.

Paweł Nowakowski, prawnik Andrzeja Nowakowskiego, poinformował nas we wtorek, że jego klient będzie rozważał wyciągnięcie konsekwencji prawnych wobec osób, które nielegalnie nagrywały i wykorzystywały jego rozmowy.